Co to właściwie znaczy w dzisiejszych czasach „być kobietą” czy ”być mężczyzną”? Jaka jest relacja między tożsamością płciową a wizerunkiem ciała? Czyim interesom (jakiej „władzy” - w bardzo szerokim tego słowa znaczeniu) służy narzucanie właśnie określonego wizerunku ciała? Oto w wielkim skrócie zakres problematyki, w jaką wprowadza nas książka Zbyszka Melosika.
Obraz świata, który wyłania się z kart owej książki, jest dość przerażający. Przede wszystkim pojawia się refleksja: jak bardzo pusta i powierzchowna jest dzisiejsza „kultura instant” (czyli stawiająca na jak największą oszczędność czasu). Praktycznie cały nacisk kładziony jest na zewnętrzną warstwę, a nie na duchowość. Żeby być „na topie”, trzeba wiedzieć, jakie ciuchy i gadżety są modne w danym sezonie. Kobieta musi się podobać mężczyznom, więc piękne, szczupłe, wyperfumowane ciało i perfekcyjny makijaż to „oczywista oczywistość”. Nie dorastasz, nie przystajesz do tego ideału? Nic się nie martw, coś na to poradzimy. Masz za małe piersi, obwisłe policzki, fałdki tłuszczu tu i ówdzie albo odstające uszy? Przyjdź do kliniki chirurgii plastycznej. To tylko kilka/kilkanaście dni bólu i co najmniej parę tysięcy złotych mniej w kieszeni. Ale za to jaki efekt! Możesz być perfekcyjna w każdym calu. Wypełnimy piersi silikonem, dasz się nam naciągnąć (chodzi zarówno o kwestie finansowe, jak i wymodelowanie twarzy), odessiemy Ci zbędny tłuszczyk, poprawimy uszy czy nos. Teraz możesz ruszać na podbój świata. Oczywiście musisz się starać utrzymać tę doskonałość. Ważna jest więc odpowiednia dieta. Tylko produkty żywnościowe firmy X pomogą Ci zachować szczupłą sylwetkę przy maksimum smaku. Dałaś się skusić reklamom pysznego, ale kalorycznego jedzonka firmy Y? Znów Ci przybyło tłuszczyku, a nie stać Cię na kolejny zabieg odsysania? Nie załamuj się! Firma Z oferuje szeroką gamę produktów odchudzających (zarówno ciało, jak i portfel, ale na to drugie nie zwracaj uwagi).
Mężczyzna, wbrew utartym opiniom, ma nie lepiej – jest tak samo jak kobieta obiektem manipulacji. Powinien mieć perfekcyjne ciało (tylko jakie właściwie? Znany przez lata wizerunek muskularnego macho jeszcze się trzyma, ale na równi z nim pojawia się obraz współczesnego mężczyzny nieco „zniewieściałego”) obleczone w najmodniejsze stroje. Odpada eksponowanie mięśnia piwnego, najlepiej mieć na brzuchu „kaloryferek”. Zresztą, po co właściwie mówię o brzuchu? Przecież oczywiste jest, że najważniejsze jest... podbrzusze. Mężczyzna musi zawsze stanąć na wysokości zadania, by zadowolić współczesną, wymagającą kobietę. Nie jesteś królem erekcyjnym? Zdarza się, że w sypialni zawodzisz? Nic się nie martw. Pomoże Ci słynna niebieska pigułka, czyli Viagra lub inne preparaty podnoszące potencję. Czasem wprawdzie podniesie Ci się nie tylko penis, ale i włosy (jeśli je masz), gdy usłyszysz w aptece cenę, ale to przecież drobiazg. Zadowolenie partnerki jest przecież bezcenne. Oczywiście zarówno kobiece, jak i męskie ciało musi być wiecznie młode. Nie wolno mieć zmarszczek, wiotkiej skóry czy siwych włosów. A jeśli się pojawią? Znów się nie martw. Są przecież farby pokrywające siwiznę, botoks, lifting, kremy, które wyprasują twarz, nie pozostawiając ani jednej zmarszczki. Możesz mniejszym lub większym kosztem wyglądać po sześćdziesiątce jak nastolatka/nastolatek.
Z tego pustego świata bardzo trudno uciec. Próby buntu bywają sprytnie wykorzystywane. Klasycznym przykładem jest słynny, wyjątkowo przewrotny slogan reklamowy: „Bądź sobą, wybierz Pepsi”. Bądź sobą, czyli nie ulegaj reklamom. Masz wolny wybór. Żeby to podkreślić, wybierz nas. Niczego Ci nie narzucamy przecież. Możesz być niezależny (ale w podtekście: będziesz zależny tylko od Pepsi Coli). Cóż za ulga! Co za wspaniały produkt dla zmęczonego wszechobecną reklamą klienta. Co za cudowny napój, który podkreśla moją niezależność! Muszę go od tej pory kupować! Rozumiecie cały paradoks i przewrotność hasła?
Książka Melosika jest pełna sprzeczności. Jest to dzieło naukowe, ale praktycznie nie zauważamy tego. Czyta się je bowiem rewelacyjne. Nie ma drętwego naukowego przynudzania, nadmiaru fachowego słownictwa. Owszem, czasami się ono pojawia, ale jest naturalnie wplecione w tok opowieści, nikt nie ma kłopotów ze zrozumieniem. Publikacja jest więc odpowiednia zarówno dla naukowca, jak i zwykłego czytelnika. Nie ma też wartościowania, ocen, wydaje się, że książka jest obiektywna. Jednak to tylko pozory, w rzeczywistości tekst Melosika bardzo silnie działa na emocje. Budzi świadomość. Obnaża bezlitośnie na umiejętnie dobranych przykładach mechanizmy, za pomocą których manipulują nami reklamy czy kolorowe czasopisma (mechanizmy, do których tak przywykliśmy, że w ogóle ich nie zauważamy). Przeraża kryjącą się za nimi pustką. Wstrząsa. Pobudza do myślenia.
Sama po przeczytaniu tej książki patrzę na reklamy i tytuły w kolorowych czasopismach zupełnie innym okiem. Zastanawiam się, co mają na myśli, czy mnie nie chcą zmanipulować. Nie będę bynajmniej unikała pod wpływem buntu wszelkich reklamowanych produktów, bo byłoby to bez sensu i chyba niemożliwe. Nie mam też zamiaru demonstracyjnie nie dbać o ciało. Jednak będę wybierać świadomie. Zawsze zadam sobie pytanie: czy naprawdę tego chcę, czy ktoś usiłuje mi wmówić, że właśnie tego pragnę. A o ciało będę dbać dla własnego dobrego samopoczucia, a nie, żeby dopasować się do lansowanego wizerunku. Niby niewiele się zmieni. Ale będę wewnętrznie wolna. Dzięki książce, która otworzyła mi oczy.
Kalina Beluch
Książka Uniwersytet i społeczeństwo. Dyskursy wolności, wiedzy i władzy stanowi próbę ustosunkowania się do – występujących współcześnie...
Prezentowana książka stanowi podsumowanie badań i analiz Autora dotyczących pedagogicznych i kulturowych kontekstów funkcjonowania - żyjących w krajach...