Autobiografia pastora, który stał się ikoną walki o wolność w Chinach. Hasło, mające streścić bogatą zawartość książki, którą czyta się z rosnącym zdumieniem. Chrześcijaństwo w Chinach nie cieszy się, delikatnie rzecz ujmując, specjalnymi względami władz. A jednak, jak wskazują badania, liczba chrześcijan w tym kraju rośnie z każdym rokiem. Specyfika chińskiej kultury mocno zmienia oblicze chrześcijaństwa w tym regionie, co nie pozostaje bez wpływu na resztę świata.
Opowieść zaczyna się w niewyobrażalny dla zachodnich czytelników sposób. Bohater wraz z ciężarną małżonką wykonują desperacki skok z okna, by uciec przed prześladującymi ich agentami. Żona Fu musiałaby, zgodnie z polityką jednego dziecka, usunąć ciążę, a tego żadne z nich nie chciało. W następnym rozdziale cofamy się do dzieciństwa Fu, kiedy to mąż jego matki w bezceremonialny sposób rozstaje się z nią i dziećmi, każąc im po prostu opuścić dom. Przyczyną nie było nowe uczucie, nie był nią również romans. Reforma Mao, nazywana „Wielkim skokiem naprzód”, mówi jasno: od teraz wszyscy mają pozbyć się własności i żyć w komunie. Urzędnicy traktują ten przykaz jak najbardziej dosłownie: nie ma własności, nie ma małżeństwa, wszystkie dzieci są wspólne. Wspólne gotowanie, jedzenie, spanie... Marzenie hippisów, ale bez poczucia wolności. Podczas Wielkiego Skoku umierały całe rzesze; niektórzy mówią, że życie straciło niemal trzydzieści milionów ludzi. To dwa razy więcej niż w czasie Holocaustu. Opis życia w chińskich wsiach lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych XX wieku przypomina koszmarny sen. A jednak Xiqiu udaje się przetrwać kolejne etapy. Aż następuje przełom w jego życiu – nie dostaje się na wymarzony kierunek studiów, zostaje za to przydzielony na zupełnie inny. Tam wpada mu przypadkiem w ręce książka, która sprawia, że zaczyna wierzyć w Jezusa. To odmienia życie jego i najbliższych. Xiqiu zaczyna organizować podziemie chrześcijańskie.
Prześladowania, życie w ciągłym strachu, walka o zagrożoną ciążę żony Fu, do tego jeszcze niesamowita postawa bliskich, którzy z pełnym poświęceniem oddawali wszystko, by pomóc w działalności ewangelizacyjnej pastora Fu. Książkę czyta się niczym powieść sensacyjną. Mnóstwo tu zwrotów akcji, pięknych, zaskakujących wydarzeń. Życie państwa Fu staje się dowodem na to, jak niezbadane są wyroki Boskie. Stwórca wybrał małego, biednego chłopca, aby głosił Jego słowo w najbardziej niesprzyjających okolicznościach, jakie można sobie wyobrazić. I udało się. Bob Fu założył China Aid, spotykał się z najbardziej wpływowymi ludźmi na świecie, którym opowiadał o sytuacji w Chinach.
Tajny agent Boga to książka o prawdziwej niezłomności i odwadze, zachwycająca i przerażająca jednocześnie. W naszym spokojnym kraju, gdzie spory toczy się o kompletne bzdury, publikacja ta uczy pokory i każe - przynajmniej czasem - zamilknąć.