Sztuka podglądania Marty Motyl to przede wszystkim opowieść o artyście, jego wrażliwości i o tym, jak przenieść erotykę w sferę sztuki. Jedenaście życiorysów znanych malarzy, jedenaście dzieł, które prowadzą odbiorcę w świat niezwykłej wrażliwości, w której nagie ciało staje się obiektem niemalże sakralnym.
Marta Motyl przedstawia czytelnikowi niezwykłe życiorysy, w których na pierwszy plan wysuwa się niezwykła czułość, z jaką twórcy podchodzili do portretowanych obiektów. Ta wrażliwość stała się warunkiem kluczowym, wyznacznikiem więzi, jaka połączyła malarza i modelkę, sprowadzając przedstawioną scenę do zapisu uczuć, a nie, jak może ktoś by rzekł, pornograficznego rejestru wydarzenia.
Autorka z niezwykłą delikatnością, ale i z humorem opisuje jedenaście życiorysów buntowników, malarzy gotowych na dokonanie przewrotu w dziedzinie sztuki – twórców, którzy dzięki swojej odwadze w łamaniu konwencji zyskali miano kultowych, a których obrazy – niestety, często po śmierci artysty – stały się obiektem pożądania na całym świecie.
Zaprezentowana na jedenastu obrazach i szkicach erotyka jest przejawem niezgody na uznane normy, ale przede wszystkim jest potwierdzeniem wprowadzenia tak ujętej erotyki do sztuki wysokiej, nadania jej rangi dzieła.
Wśród zaprezentowanych obrazów wyróżnię dwa. Pierwszy to „W łóżku. Pocałunek” Henriego Toulouse-Lautreca. Ten francuski hrabia, potomek Rajmunda z Tuluzy, ofiara genetycznej nierozmaitości swoich przodków, sam mierzący zaledwie sto czterdzieści dwa centymetry wzrostu buntownik, ukochał paryski (wówczas podparyski) Montmartre, gdzie szukał inspiracji wśród zamieszkujących go prostytutek. Alkoholik i filantrop, przemierzał uliczki wzgórza w swej nieodłącznej pelerynie, chłonąc ducha tego dziwnego, tajemniczego, pełnego wyrzutków miejsca. Czułość, którą obdarzał swoje muzy i modelki, przenosił na obrazy i plakaty, pokazujące życie tu i teraz – nie to piękne, zamknięte w portretach arystokracji, nie to poetyczne, obrazujące małymi plamkami przyrodę impresjonistów, ale to żywiołowe, dynamiczne, uchwycone w ciągłym ruchu, brudne, biedne, pijane i zagubione w wielkim Paryżu, nad którym łopotały skrzydła Moulin Rouge.
Po przeciwnej stronie stanął austriacki malarz Gustav Klimt, mistrz złotych plam, który wniósł do malarstwa zapomniany element bizantyjskiego przepychu, a którego „Danae”, obsypana złotym deszczem Zeusowego nasienia, zanurza się w rozkosznym śnie, lekko spowita woalem z symbolicznymi złotymi chromosomami. I Toulouse-Lautrec, i Klimt zbuntowali się przeciwko obowiązującym normom, odrzucając utarte ścieżki sztuki, poszukując własnego stylu i sposobu wyrażania uczuć, jakie żywili dla otaczającego ich świata. W efekcie otrzymaliśmy dzieła, które zapierają dech w piersiach.
Eseje Marty Motyl pokazują sztukę przez pryzmat delikatności, z jaką powstawała. W połączeniu z życiorysami twórców prowadzą nas do świata niekończących się historii, w których miłość eksponuje się na różne sposoby. Nie tylko poprzez fizyczne spełnienie, ale przede wszystkim przez nagromadzenie uczuć, których nie wyraża się wprost. Takie doznania każą patrzeć na twórcę z zupełnie innej perspektywy. W obrazie odnajdziemy cząstkę jego duszy i marzenia o nieśmiertelności, która zawsze towarzyszy artystom.
Bardzo polecam – są jak doskonały przewodnik po życiu, które zostało zamknięte w sztuce.
,,Moja orientacja nie była łaską. W połączeniu z taką osobowością, temperamentem i pomysłami stanowiła ładunek wybuchowy. Granat!", wyznaje Magda. Jego...
Magda jest biseksualną, uwodzicielską studentką, która interesuje się sztuką. Bardziej niż malarstwem zachwyca się jednak nastolatkami przypominającymi...