Gdy zabijesz boga, musisz ocalić świat.
Minął rok od chwili, gdy bohaterowie Z mgły zrodzonego obalili Ostatniego Imperatora, pozornie kładąc kres tyranii i niewolnictwu, a także dominacji arystokracji. Vin, Elend i ich towarzysze zmagać się muszą z konsekwencjami swoich czynów: Imperator nie żyje, ale skutki jego rządów nadal trwają. Uciskani i udręczeni niewolnicy nie radzą sobie z narzuconą wolnością. Arystokracja knuje, by obalić nowego króla, a sąsiedzi spoglądają pożądliwie na imperium pozbawione obrony boga.
Nic się nie skończyło. Nawet się nie zaczęło. Ostatni Imperator... był tylko opóźnieniem. Trybikiem. Teraz, gdy zginął, pozostało nam mało czasu. Sanderson szykuje dla swoich bohaterów nie lada niespodziankę, gdy okazuje się, że wybawiając świat od tyrana, jednocześnie skazali siebie i pozostałych mieszkańców imperium na zagładę… U wrót stolicy stają trzy armie. Każda z nich wystarczyłaby do obalenia "nowego porządku" i zniweczenia dokonań bohaterów. Ratunkiem wydaje się być tylko stara legenda i opisana w niej Studnia Wstąpienia, której - rzecz jasna - nikt nie potrafi zlokalizować ani powiedzieć o niej niczego konkretnego.
Autor zaczyna swoją historię w momencie, gdy wielu innych pisarzy by ją zakończyło: ci „dobrzy” wygrali i zostali na placu boju z wszelkimi konsekwencjami swojego zwycięstwa. W filmach w tym momencie zaczęłyby się napisy końcowe. Tymczasem Sanderson konfrontuje bohaterów z twardą rzeczywistością i następstwami obalenia Imperatora, nie mamy zatem do czynienia z bajką, w której po śmierci "złego" wszyscy żyją długo i szczęśliwie.
Sanderson ukazuje ewolucję swoich postaci. Każdy z polubionych przez czytelników łotrzyków musiał dojrzeć, stwardnieć; niektórzy z nich stali się bezwzględni, innym coraz trudniej żyć w rozdarciu. Fantastycznie nakreślone są tutaj relacje między poszczególnymi kompanami ekipy nowego króla. Każdy z dawnej grupy Kelsiera zmaga się z brzemieniem pozostawionym przez martwego Z Mgły Zrodzonego: Zmienił nas w idiotów, którzy staną na czele armii skazanej na zagładę.
Studnia Wstąpienia jest powieścią, w której występuje zdecydowanie mniej scen walki, ale stara dobra ekipa nadal knuje i spiskuje, bardzo dużo przy tym ryzykując i, jak zwykle, wyśmienicie się bawiąc mimo ogromnego zagrożenia ze strony oblegającej miasto armii wrogów. Autor wprowadza na scenę także nowych bohaterów, przy czym niektórzy z nich to naprawdę zaskakujące kreacje.
Głównym wątkiem powieści jest oblężenie, ale ukazane z nietypowej strony- zamiast spektakularnych potyczek widzimy skomplikowane intrygi knute po obu stronach muru, problemy z zaopatrzeniem zarówno po stronie atakujących, jak i oblężonych; rozpaczliwe próby zdobycia przewagi i posiłkowanie się skrytobójcami. Oczywiście, nie wszystkie wątki poświęcone są stolicy. Sanderson umiejętnie buduje także nastrój zagrożenia, coraz więcej niewyjaśnionych i tajemniczych zjawisk jasno wskazuje, że świat zmienił się drastycznie po śmierci boga. Pojawiające się nowe zagrożenia, mgły atakujące ludzi w dzień - to tylko początek wyzwań, z jakimi musi zmierzyć się nowy władca i wybranka jego serca. Może okazać się, że zdolności Vin nie wystarczą…
W finale akcja zostaje poprowadzona w zdumiewającym kierunku, wbrew wszelkim czytelniczym przyzwyczajeniom. Studnia Wstąpienia nie zawodzi jako drugi tom cyklu, konsekwentnie i przede wszystkim w sposób niezwykle interesujący rozwijając rozpoczętą historię.
Trzysta lat po wydarzeniach opisanych w trylogii „Zrodzonego z Mgły”, Scadrial unowocześnia się, koleje uzupełniają kanały, ulice i domy bogaczy...
Samodzielna opowieść z uniwersum Cosmere, w której dwoje ludzi pochodzących z zupełnie różnych światów musi się porozumieć i współpracować, żeby ocalić...