Recenzja książki: Sobowtór
Wracasz właśnie z Miasta Świateł. Nie był to, co prawda, wakacyjny wypoczynek, lecz służbowy wyjazd, ale i tak jesteś wciąż zauroczona paryskim klimatem. Chcesz z tych kilku wolnych chwil zapamiętać jak najwięcej. Aromat kawy, maślany smak ciasta. Gawędzących biznesmenów z przytkniętymi do uszu telefonami komórkowymi, związane fantazyjnie chusty, powiewające na szyjach kobiet.
Samolot ma trzy godziny opóźnienia. Po lądowaniu okazuje się, że zaginął Twój bagaż. Boli Cię głowa i czujesz zmęczenie. Podczas jazdy taksówką przysypiasz. Dojeżdżasz na ulicę, przy której mieszkasz. Budzi Cię gwałtowne hamowanie. Droga jest zablokowana. Kwartał otoczony kordonem policji. Migające światła radiowozów rozpraszają ciemność. Z niepokojem rozglądasz się na boki, z ulgą rozpoznając twarze sąsiadów. Nic im nie jest. Więc co złego mogło się stać? Komu? Samobójstwo? Morderstwo? Napad? Wychodzisz z samochodu. Znajomi patrzą na Ciebie zdumieni, jakby Twoje pojawienie się było najdziwniejszym zdarzeniem tego wieczoru. Nic nie rozumiesz.
Policjanci niewiele wyjaśniają. Zadają mnóstwo pytań, nie odpowiadając na te, zadawane przez Ciebie. W końcu prowadzą Cię do zaparkowanego przed domem samochodu. Za kierownicą siedzi martwy człowiek. Patrzysz na niego i widzisz... siebie.
To ja. Ta kobieta to ja - powtarza zszokowana doktor Maura Isles, wpatrując się w trupa kobiety. Jeszcze przez jakiś czas łudzi się, że jedynie w ciemnościach podobieństwo jest tak duże. Jednak gdy następnego dnia bierze udział w sekcji, nie ma już wątpliwości. Są niemal identyczne. Dobry Boże, to moja twarz, moje ciało. Wpatruje się w nagą, zimną postać i przechodzi ją dreszcz. Jedynie ona wiedziała, jak bardzo były do siebie podobne. Nikt inny w tej sali nie znał kształtu jej nagich piersi, krągłości ud. Widzieli tylko to, co pozwalała im zobaczyć: twarz, włosy. Nie mogli wiedzieć, że upodobniały ją do ofiary tak intymne szczegóły anatomii, jak rudawy odcień włosów łonowych. Niemal identyczne rysy twarzy, szczupłe, smukłe palce dłoni, kolor włosów, oczu, wzrost, nawet blizna po wyrostku. Nic dziwnego, że wszyscy byli pewni, iż ofiarą jest Maura.
Nie wiadomo, kim jest denatka, skąd wzięła się w okolicach domu doktor Isles i dlaczego ktoś strzelił jej w głowę, pozbawiając życia. Czy kobieta zginęła przypadkiem, a prawdziwym celem była Maura? Skąd tak duże podobieństwo między nimi? Dokumenty znalezione przy zmarłej niewiele wyjaśniają. Annie Jessop miała kartę MasterCard zaledwie od pół roku. (...) Jej prawo jazdy wydano cztery miesiące temu. Tablice rejestracyjne przed trzema miesiącami. Wynajmowane przez Annie w ciągu ostatnich trzech miesięcy mieszkanie świeci pustkami. Żadnych mebli, patelni, nawet szczoteczki do zębów. Ktoś płacił za telewizję kablową i telefon, ale nikt tam nie mieszkał. Pół roku wcześniej Annie Jessop po prostu nie istniała.
Nietrudno zgadnąć, że Maura zrobi wszystko, by dowiedzieć się, kim jest Annie i co je łączy, bo to, że mają ze sobą wiele wspólnego, widoczne jest na pierwszy rzut oka. Śmierć Jessop to nie tylko morderstwo do rozwikłania, ale także podróż w poszukiwaniu swoich korzeni, tajemnice i dramaty. Rodzinny koszmar, bo historia, do której dogrzebie się doktor Isles oraz zespół policjantów z Jane Rizzoli na czele, to wiele ludzkich tragedii i okrutna prawda, z którą niełatwo będzie się zmierzyć.
Sobowtór Tess Gerritsen jest czwartym tomem cyklu, którego bohaterkami są Jane Rizzoli i Maura Isles. I, jak to u Gerritsen bywa, akcja toczy się wartko, powieść trzyma w napięciu, a w sterylnym pomieszczeniu prosektorium, czytelnik bliżej zapozna się ze szczegółami przeprowadzania sekcji zwłok. Bez wątpienia obrazowe przedstawienie autopsji jest dużą zaletą tej powieści. Autorka, z zawodu lekarz, zna się na rzeczy i umiejętnie, nie atakując czytelników trudną terminologią medyczną, przybliża metody pracy patologów oraz sposób przeprowadzania sekcji zwłok. Dla laika jest to niezwykle ciekawe doświadczenie.
Przy okazji badania śmierci Annie oraz grzebania w życiorysie Maury pojawia się też inny, mrożący krew w żyłach wątek. Zaczyna się od dramatu nastoletniej Alice, zwabionej podstępem do lasu i żywcem zamkniętej w zasłoniętej deskami dziurze. Nim dotrzemy do finału, dokopiemy się do jeszcze wielu tragedii. Dosłownie - dokopiemy się.
Sobowtór to powieść wciągająca, przy której nie sposób się nudzić. Zakończenie zaskakuje, emocji nie brak. Główne postaci kobiece są silne i zdeterminowane. Nie sposób ich nie podziwiać za odwagę oraz upór. Mężczyźni przy nich wypadają dużo bardziej blado. Ta historia zdecydowanie należy do kobiet. Jednak, mimo wielu zalet, bardziej interesujące wydają się wcześniejsze powieści Gerritsen, które łączą w sobie grozę thrillera oraz ważną tematykę społeczną (handel kobietami oraz pozyskiwanie i sprzedaż ludzkich narządów). Jednak dla osób poszukujących po prostu dobrej rozrywki
Sobowtór będzie z pewnością propozycją na najwyższym poziomie.
Czwarta część cyklu o Rizzoli i Isles jest dobrze skonstruowanym, wciągającym thrillerem, którego dużą wartością jest wiedza medyczna autorki, pozwalająca czytelnikom nie tylko uczestniczyć w samym śledztwie, ale i podejrzeć "od kuchni" pracę patologów. Zanim przystąpicie do lektury, pamiętajcie o jednym - czytanie noty z okładki jest błędem. Tekst ten zdradza zbyt wiele. Jeśli lubicie niebanalne thrillery i niestraszny Wam błysk skalpela oraz rażące światło prosektoryjnych lamp, zachęcam do lektury
Sobowtóra.
Czasem dobrze jest poczuć swoją śmiertelność (...). Pozwala to zastanowić się nad własnym życiem.
Sprawdzam ceny dla ciebie ...
...ale takie chwile nigdy nie trwają długo. Przychodzą i znikają i nie możemy ich przywrócić. Możemy tylko tworzyć następne.
Więcej