Wiara i heavymetal
Brian Philip "Head" Welch to amerykański gitarzysta i wokalista związany z gatunkiem nu-metal. Muzyk znany ze słynnego zespołu Korn. Zaliczany do czołówki najlepszych gitarzystów heavymetalowych wszech czasów według magazynu „Guitar World". Człowiek sukcesu, zarabiający miliony dolarów, odbywający trasy koncertowe na całym świecie. Doceniany w branży, zaprzyjaźniony z topowymi artystami (np. z Metalliki). Mąż i ojciec, który o swoich sukcesach w życiu osobistym już tak wiele dobrego powiedzieć nie może. Narkoman, uzależniony od amfetaminy i metamfetaminy.
W 2005 roku Welch nawrócił się na chrześcijaństwo, został baptystą. Porzucił (na parę lat) zespół Korn i dawne życie (miejmy nadzieję, że na zawsze). Nie z dnia na dzień, ale w dość skutecznym, choć niełatwym procesie zmiany stylu dotychczasowego życia. Zaczął walkę z silnym uzależnieniem od alkoholu i narkotyków. Ten życiowy przełom opisał w wydanej w 2008 roku autobiografii Save Me from Myself: How I Found God, Quit Korn, Kicked Drugs, and Lived to Tell My Story. Wydana w 2010 roku książka Silniejszy. Czterdzieści dni metalu i duchowości nawiązuje do nawrócenia muzyka, do fundamentów jego wiary i zmagań o nią, ale przede wszystkim jest spojrzeniem na własne życie w świetle wybranych cytatów z Biblii. Spojrzeniem przez pryzmat pięciu lat nowego życia. Welch wybrał ulubione fragmenty z Pisma Świętego i odniósł je do własnych przeżyć, doświadczeń. Pisze o sobie z dużą dozą szczerości, ale bez celebryckiego w charakterze eksponowania siebie. Pisze o swoich doświadczeniach, o nałogach, życiu muzyka, byciu ojcem. O błędach, wzlotach i upadkach, o pragnieniu bycia szczęśliwym i spełnionym, które doprowadziło go do pozornego sukcesu, stanów depresyjnych i samotności w tłumie. O tym, co odkrył, odnajdując wiarę i sens życia.
Welch jest silną osobowością, co daje się odczuć podczas lektury Silniejszego - całkiem nieźle napisanej książki zresztą. Stara się pokazać siebie, ale bez wyrafinowanego obnażania siebie, bez szukania sensacji z barwnego i nierzadko skandalizującego życia muzycznego światka. Opisuje, jak zmieniał – i wciąż zmienia – swoje priorytety, jak i dlaczego chce zmieniać siebie. Książka ma bardzo mocną, wyrazistą wymowę. Wszak o Jezusie i Bogu mówi nie kolejny kaznodzieja czy ewangelizator, lecz muzyk grupy heavymetalowej. Człowiek ze świata niezmiernie rzadko kojarzonego z religią, z praktykowaniem wiary. Jak sam Welch stwierdza, jest unikatowy i za to dziękuje Bogu. Niepokojący groźnym wyglądem, z ciałem pokrytym licznymi tatuażami, ekspresyjny na scenie, a jednocześnie od pewnego czasu pełen wewnętrznego pokoju.
Brian Welch zmienił się – pokazuje to w książce. Zaczął odbudowywać swoje relacje rodzinne. Zaangażował się w działalność charytatywną, głównie poprzez sfinansowanie sierocińca w Indiach i adoptowanie ponad dwustu dzieci. Ma świadomość, że nawrócenie jest procesem, który nigdy się nie kończy. Wymaga stałego zaangażowania i pracy nad sobą. Nie tylko wiary w Boga, ale i zawierzenia Bogu, zaufania Mu. Szczególnie wtedy, kiedy nie rozumiemy tego, co się nam przydarza. Na przykładzie tej gwiazdy rocka widać, że zło z wielką łatwością uzależnia, zniewala człowieka. Dobro zaś wymaga za każdym razem sporego wysiłku, świadomej decyzji, przełamywania się. Im większe dobro, tym większa praca do wykonania. Praca przynosząca satysfakcję, ale wymagająca determinacji. Dobro nikogo nie zmusza do pójścia za nim, ale przynosi niesamowite efekty. Daje radość, pokój, spełnienie.
Muzyk stwierdza, że po swoim nawróceniu dostał nowy powód, aby żyć. Wyszedł z życiowego marazmu, udręki nałogów i słabości, z samozakłamania i nieustannego udawania wobec innych. Z procesu samozniszczenia. Zaskakujące jest, jak potrafi odnieść słowa z Biblii do własnego życia. Jak odczytuje zawartą w nich Dobrą Nowinę, miłość Boga do swojego stworzenia. Poczucie bycia kochanym bezwarunkowo wyzwala w nim radość i miłość do innych. Welch realistycznie zauważa, że popełnia błędy i będzie je, pomimo starań, popełniać nadal, ale teraz wie, jaką ścieżką chce iść. Wie, do czego w niedoskonały sposób dąży. Jest przykładem tego, że każdy może się zmienić, o ile tylko wykorzysta daną mu szansę. Silniejszy może być dobrym przewodnikiem na tej drodze.