Recenzja książki: Przeszłość kończy się dzisiaj

Recenzuje: Magdalena Galiczek-Krempa

Życie to ciąg niepowtarzalnych i zaskakujących sytuacji. Mogą to być momenty radosne i wypełnione szczęściem, chwile, na które czekamy wiele lat, mogą to być także chwile smutku i załamania. Takie jest życie – chciałoby się kolokwialnie podsumować. I właśnie o życiu – o jego jasnych i ciemnych stronach, momentach radosnych, a także tych bolesnych, ale przede wszystkim o nadziei i głębokiej wierze w Boga opowiada książka Beaty Piliszek-Słowińskiej Przeszłość kończy się dzisiaj.

Alicja, narratorka powieści, to dojrzała, mniej-więcej czterdziestoletnia singielka. Kobieta mieszka w małym miasteczku, Ogrodowicach, pracuje w Urzędzie Miejskim, a codzienność wypełniają jej spotkania z trzema siostrami i mamą. Siostry Alicji dawno już założyły własne rodziny, doczekały się dzieci, mniej lub bardziej spełniają się zawodowo. Tylko Alicja zdaje się żyć w zawieszeniu. Porzucona dziesięć lat wcześniej przez narzeczonego niemal przed ołtarzem, długo zmagała się z nowotworem. Gdy wreszcie odzyskała zdrowie i siłę ducha, stwierdziła, że ominęły ją najlepsze lata życia, że teraz nie czeka jej już w zasadzie nic poza samotnością i rodzinnymi pogaduszkami.

Pewnego dnia jednak życie Alicji zupełnie się zmienia. Pozornie przypadkowe spotkanie podczas służbowej delegacji owocuje ciekawą znajomością z intrygującym Piotrem. Na horyzoncie pojawia się też były narzeczony Alicji – Filip, który z powodów rodzinnych wrócił ze Stanów Zjednoczonych do Polski. Serce Alicji zaczyna bić szybciej, uczucie młodzieńczego zakochania wraca z ogromną siłą. Kobieta pamięta o dawnych krzywdach, ale boi się także zaangażować w nowy związek. Alicja orientuje się, że wciąż ma przed sobą wiele lat i postanawia spędzić je, w pełni ciesząc się życiem.

Nie sposób zliczyć wątków, jakie pojawiają się na kartach powieści Przeszłość kończy się dzisiaj. Z pewnością książka niesie sporo emocji, są też: zdrada, załamanie, depresja, próba rozpoczęcia nowej działalności po upadku firmy, trochę polityki, sporo dyskusji, dylematów dotyczących Boga i wiary, wątki związane z rodzinami, partnerami, dziećmi sióstr Alicji czy też nową miłością mamy. Jednak poza wątkiem głównym, dotyczącym Alicji, na pierwszy plan wyłania się historia związana z przeszłością rodziny. Alicja jako historyk odkrywa korzenie genealogiczne swoich przodków, a także za sprawą szczęśliwego zbiegu okoliczności poznaje swoją babcię.

Przeszłość kończy się dzisiaj to opowieść o zwyczajnych ludziach, wiodących normalne życie, popełniających błędy, ale też cieszących się z krótkich chwil szczęścia. W książce nie ma bogaczy czy zjawiskowo pięknych ludzi. I chociaż książka kończy się happy endem, to pozytywne zakończenie dla każdego z bohaterów wygląda inaczej - inne są bowiem oczekiwania wobec życia, w innych punktach i miejscach każda z postaci się znajduje. To, co uszczęśliwia jedną z sióstr, okazuje się nieszczęściem dla drugiej.

Autorka pokazuje, jak ważne są ufność i wiara w Boga. Wątek to często pomijany, przemilczany w większości powieści obyczajowych. Beata Piliszek-Słowińska udowadnia, że bez Boga niewiele możemy, nasze siły szybko osłabną, że upragniony cel ani na jotę nie zbliży się do nas bez pomocy Nieba. Czytelnicy, którzy mają nieco bardziej liberalne podejście do wiary niż Alicja, z pewnością znajdą wspólny język z najmłodszą siostrą narratorki, Zuzą. Autorka nie narzuca swojego światopoglądu, a jedynie pokazuje, jakimi wartościami kierują się poszczególni bohaterowie. Po prostu nie wstydzi się mówić o Bogu i wierze.

Książkę czyta się szybko, odnajdując na jej kartach sytuacje ze swojego życia bądź z życia bliskich nam osób. Zwyczajni bohaterowie okazują się czytelnikowi bliscy, a opisywane wydarzenia nie są wydumane. Wszystko to, co opisała autorka, mogłoby wydarzyć się w naszych rodzinach, rodzinach naszych przyjaciół i sąsiadów. Tajemnice i niedomówienia z przeszłości intrygują, skłaniają do lektury, napędzając bieg zdarzeń.