Stefan Kardynał Wyszyński nie bez powodu nazywany jest Prymasem Tysiąclecia. Na ów tytuł zasłużył sobie w pełnym tego słowa znaczeniu: nawet w najtrudniejszych czasach wiernie stał na czele Kościoła katolickiego, broniąc go przed frontalnym atakiem komunizmu. Nie można mu odmówić zasług w doprowadzeniu do podpisania porozumienia pomiędzy władzami komunistycznymi a Kościołem, które jednak tylko na pozór zasługiwało na miano porozumienia. W rzeczywistości bowiem stosunki państwo – Kościół ulegały ciągłemu pogarszaniu. Osoba Kardynała Tysiąclecia od początku była solą w oku władz państwowych, co bezpośrednio przyczyniło się do internowania go w czterech miejscach odosobnienia. O uwięzieniu Stefana Wyszyńskiego w zimnych murach od lat nieużywanego klasztoru, w celi z systemem podsłuchowym, opowiada powieść Prymas w Stoczku, potwierdzająca ironię niewdzięcznych czasów rozgoszczenia się komunizmu w Polsce.
Powieść Pawła Zuchniewicza została opatrzona wiele mówiącym podtytułem Polskie Betlejem (ze względu na podobieństwo przyjętej przez Betlejem Świętej Rodziny oraz przyjętego przez Stoczek maryjnego Prymasa; skrajne ubóstwo przychodzącego na świat Syna Bożego i żyjącego w Stoczku Wyszyńskiego; obie sytuacje były wynikiem nacisku władz okupacyjnych). Opisane w książce wydarzenia datują się na okres od 1 października 1953 roku do 6 października 1954 roku. Z lektury wynika, że Prymasa więziono w Stoczku Klasztornym wraz z księdzem Stanisławem Skorodeckim, który był – jak wskazują poszlaki – TW o pseudonimie „Krystyna” i siostrą Marią Leonią Graczyk ze zgromadzenia Rodziny Maryi, opatrzoną kryptonimem „Ptaszyńska”. Czytelnik poznaje trudne warunki, w jakich przyszło przebywać uwięzionym w Stoczku, przysłuchuje się codziennym dyskusjom, wczytuje w treść pisanego przez Kardynała Wyszyńskiego Listu do moich kapłanów oraz Zapisków więziennych. W rozmowy więźniów (pilnowanych przez funkcjonariuszy służb bezpieczeństwa) na całkowicie świeckie tematy autor wplótł rozważania historyczne i teologiczne, w których łatwo można dostrzec całkowite zaufanie Bogu oraz troskę o Kościół. Wynika z tego, że przebywający w zimnych murach klasztoru Kardynał Wyszyński oprawcom ani wydarzeniom nie pozwolił zniszczyć swojej wewnętrznej wolności.
Pisząc swoją książkę, Paweł Zuchniewicz korzystał z wydanych pod tytułem Zapiski więzienne wspomnień Kardynała oraz raportów dziennych księdza Skorodeckiego i siostry Leonii, będących z jednej strony szczegółową ilustracją codziennego życia w Stoczku, z drugiej natomiast - świadectwem świętości Prymasa Tysiąclecia (w treści przytoczone zostały obszerne fragmenty oryginalnych raportów z konkretnych dni). Pomoc stanowią również wykonane przez Marka Gędka mapy, na których przedstawiono Diecezje i administratury Kościoła katolickiego na ziemiach polskich w latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych, Kościół, komunistyczną władzę i społeczeństwo polskie w latach 1951-1956 oraz walkę komunistów z Kościołem katolickim w latach 1957-1967. Wart uwagi jest także Rys Historyczny Stoczka Klasztornego, sięgający czasów jego początku w średniowieczu, a kończący się na informacjach praktycznych.
Przejmująca opowieść o uwięzieniu Prymasa Tysiąclecia w położonym na Warmii Stoczku Klasztornym to lektura przeznaczona przede wszystkim dla osób niewiele mogących powiedzieć o roli sługi Bożego Kościoła katolickiego Kardynała Stefana Wyszyńskiego, dzięki któremu uległy znormalizowaniu stosunki z władzami komunistycznymi a naród polski oddany został w macierzyńską niewolę Maryi, Matki Kościoła. Nie bez powodu również o Prymasie Tysiąclecia wspominał podczas audiencji dla rodaków Jan Paweł II, mówiąc: Nie byłoby na Stolicy Piotrowej tego papieża Polaka, (…) gdyby nie było Twojej wiary, nie cofającej się przed więzieniem i cierpieniem, Twojej heroicznej nadziei, Twego zawierzenia bez reszty Matce Kościoła. Postawa Kardynała w okowach wart jest naśladowania. Wtedy łatwiej przebyć drogę wiodącą wzwyż.
Pierwsza powieściowa historia Papieża Polaka! Jan Paweł II: ?Będę szedł naprzód? to najnowsza książka Pawła Zuchniewicza, autora wielu bestsellerów...
Hanna Chrzanowska była kobietą niezwykłą. Gdy umarła, tysiące krakowian żegnały ją ze łzami w oczach, a kondukt żałobny prowadził sam kardynał Karol Wojtyła...