Szary, marcowy dzień. Już dawno minęła euforia związana z prezentami na Boże Narodzenie, a jest znacznie za wcześnie, żeby myśleć o wakacjach. Wszystko jest ponure –zarówno ludzie, jak i przedmioty. Firanka jest brudna. Tablica – źle umyta. Dzieci są ciche i zrezygnowane, a nauczycielka ma chandrę. Do klasy nagle wbiega postać jakby z zupełnie innej bajki. Tryskający entuzjazmem pan Przymiotnik. Ma dla każdego wiele ciepłych słów, choć nikt nie podziela jego zachwytu. Słońce zakrywa się chmurką. Firanka uświadamia sobie, że – wbrew słowom pana Przymiotnika – nie jest śnieżnobiała i pada na podłogę ze wstydu. Jeden z chłopców czuje się urażony, gdy gość chwali jego spodnie, których serdecznie nie znosi. Jednak pan Przymiotnik też ma słaby punkt. Trudna relacja z Rzeczownikiem. Pozbawiony entuzjazmu, staje się nagle po ludzku sympatyczny.
Pan Przymiotnik uczy przez zabawę. Opowiada o sobie. Daje zadania do wykonania. Jednak nauka gramatyki „na luzie" to nie jedyna treść książeczki. Końcowy fragment to piękna lekcja relacji między ludźmi.
Lektura ciepła. Zabawna. Mądra. Wzruszająca. Jak przystało na tematykę, posłużyłam się pomocą Przymiotników.
dr Kalina Beluch
Czwarty tom przygód ,,Lekcji gramatyki dla dzieci o mocnych nerwach" jest naprawdę dla odważnych uczniów! Klasa czwarta wraz z nowym uczniem...
Kiedy na dworze pada deszcz, nie można wyjść na podwórko, a na biurku leżą zeszyty, które trzeba zapełnić pracą domową - potrzebujesz kogoś...