Pro-ana
Anoreksja, inaczej jadłowstręt psychiczny, to jedno z zaburzeń odżywiania, przejawiające się odmową przyjmowania pokarmu. U podstaw choroby, nazywanej „chorobą duszy”, leżą zwykle poważne problemy psychospołeczne. Dlatego też leczenie farmakologiczne nie przynosi praktycznie żadnych rezultatów, zaś osoba z piętnem anoreksji umiera na oczach bliskich z głodu.
Anoreksja jest zazwyczaj jednym z przejawów somatyzacji, czyli sygnalizowania za pomocą ciała problemów mających podłoże pozacielesne. To sytuacja, kiedy problemy, zazwyczaj nieuświadomione, zmuszają do kontrolowania się bądź nieustannego karania – odmawiania sobie jedzenia.
Anoreksja powoli staje się modą, szczególnie wśród nastolatek. Powstała nawet internetowa wspólnota głodujących, której mottem stało się hasło: quod me nutrit me destruit (to, co mnie odżywia, niszczy mnie). Członkinie tego ruchu traktują anoreksję jako świadomy wybór, a nie zaburzenie odżywiania.
Z anoreksją trudno walczyć. Długo może pozostawać przyczajona, zaś osoba balansująca na granicy niedowagi może nie być świadoma swojego problemu. Otoczenie, widząc coraz szczuplejszą sylwetkę, zazwyczaj namawia ją do zwiększenia dawki żywieniowej, bądź też z pełnym wątpliwości miną dziwi się, dlaczego anorektyczka nie może jeść. A chora niknie w oczach, każdy kęs paraliżuje ją, powoduje wyrzuty sumienia i stanowi bodziec do aktywności fizycznej oraz pozbycia się tego wroga wypełniającego żołądek. Anoreksja to ucieczka przed samą sobą, to choroba śmiertelnie niebezpieczna, która prowadzi do krańcowego wycieńczenia organizmu, a w rezultacie - do śmierci. Jej ofiarą padają nie tylko nastolatki pragnące ze wszystkich sił sprostać wyśrubowanym wzorcom piękna, choć trochę zbliżyć się do ideału kreowanego przez media. W szpony anoreksji dostają się też matki i żony, babki, kobiety porzucone, kobiety kochane, kobiety sukcesu i kobiety zawodowo przegrane. Nie ma reguły, która pozwoliłaby jasno określić grupę ryzyka. Pewne są natomiast statystyki, mówiące że anoreksja ma najwyższy wskaźnik zgonów ze wszystkich chorób psychicznych: do 20 procent chorych umiera z powodu komplikacji medycznych bądź samobójstw. Anoreksja jest bowiem bólem, bólem duszy, i czasami przychodzi taki moment, że chory pragnie wyłącznie to cierpienie skrócić.
Byłam anorektyczką przez dziesięć lat, to część mojej osobowości – pisze w swojej książce Emma Woolf, dziennikarka, która odważyła się publicznie przyznać do swojej choroby i na bieżąco informować czytelników o sukcesach oraz porażkach w walce z nią Perfekcyjna – w pułapce anoreksji, opublikowana przez wydawnictwo Hachette, to książka przerażająca, niezwykle emocjonalna, ale i dająca nadzieję. Ta nadzieja oraz wsparcie, które stanowi przesłanie opowieści, są niezwykle potrzebne zarówno chorym, które walczą z jadłowstrętem, jak i ich otoczeniu. Woolf na stronach książki, opisując swoją dramatyczną walkę o odzyskanie równowagi, obala także liczne mity na temat anoreksji. Mimo wysokiej śmiertelności, anoreksja nie jest bowiem tematem popularnym, a wręcz przeciwnie – staje się tabu, podobnie jak inne choroby psychiczne. To sprawia, że wciąż mylnie kojarzona jest wyłącznie z dążeniem do szczupłej sylwetki, zaś niezrozumienie pogłębia jeszcze rozmiary problemu i sprawia, że nie jesteśmy uważni na zmiany wyglądu i gwałtowną utratę wagi nawet w przypadku najbliższych nam osób.
Emma zachorowała w wieku dziewiętnastu lat. Przyczyn anoreksji upatruje w zerwaniu z chłopakiem, ale sama przyznaje, że był to zapewne jeden z wielu powodów. Dieta, którą w tamtym okresie stosowała, szybko wymknęła się spod kontroli doprowadzając bohaterkę do stanu wyczerpania i sytuacji, kiedy każdy kęs zaczął wywoływać wyrzuty sumienia oraz paniczny strach. W najgorszym okresie choroby, w wieku dwudziestu jeden lat, waga bohaterki spadła do trzydziestu pięciu kilogramów (z sześćdziesięciu w momencie rozpoczęcia studiów), a ona sama cudem tylko uniknęła hospitalizacji. Zdołała jednak ukończyć naukę, zdobyć satysfakcjonującą pracę, kupić mieszkanie, a mimo to wciąż nie mogła wyrwać się ze szponów choroby. Emocjonalny rollercoaster – tak można określić anoreksję, w przypadku której koncentracja na (nie)jedzeniu, na swoim głodzie, na sytuacjach wymagających posilania się w towarzystwie i ich unikaniu przysłania cały świat.
Dla Woolf prawdziwym bodźcem do zmiany stał się związek z Tomem i pragnienie posiadania dziecka. Pragnienie dla wielu anorektyczek nieosiągalne, bowiem choroba wiąże się z utratą miesiączki, krańcowym wyczerpaniem organizmu, a nawet powolnym zanikiem organów wewnętrznych, w tym macicy.
Zmagania opisane w książce Perfekcyjna – w pułapce anoreksji pozwalają uświadomić sobie, z jak podstępnym wrogiem mamy do czynienia i jak cienka jest granica pomiędzy szczupłą sylwetką a sylwetką przypominającą szkielet obciągnięty skórą, jak niewiele trzeba, żeby przekroczyć granicę pomiędzy delektowaniem się kawałkiem tortu a dumą z powodu wyrzeczenia się go. Trudno jest (a właściwie to wręcz niemożliwe) ocenić walory literackie tego rodzaju książki. Pewne jest jednak, że to jeden z nielicznych głosów, które przemawiają do społeczeństwa, które wzywają do przebudzenia się. W czasach, kiedy media kreują nowy wzorzec urody, kiedy Kate Moss twierdzi: nie ma nic lepszego od szczupłej sylwetki, kiedy Photoshop jest w stanie rozprawić się z każdym zbędnym centymetrem w talii, głos rozsądku jest konieczny. Emma Woolf krzyczy - i mam nadzieję, że ten krzyk usłyszą wszyscy!