Polacy to podobno naród zrzęd i marud. Trochę pewnie w tym prawdy, bo lubimy przecież ponarzekać na politykę i polityków, na pogodę, na sąsiadów, na pracę, na dzieci, na partnera, na służbę zdrowia, na… Wymieniać można by długo. Podobno nie mamy też wobec siebie dystansu i mało się uśmiechamy. Ale czy na pewno? Chyba nie do końca. Lubimy się uśmiechać i śmiać, także z siebie. Inaczej życie byłoby zbyt nudne i zbyt poważne.
I oto mamy przed sobą książkę, przy której uśmiechnąć się można nieraz i przy której pośmiać się można wielokrotnie z samych siebie. To album Andrzeja Mleczki, Obywatelu nie pieprz bez sensu! z jego najlepszymi rysunkami, ukazującymi naszą rzeczywistość. Wcale nie szarą! To album jubileuszowy, w którym zobaczyć można rysunki powstałe na przestrzeni wielu lat - zarówno stare, jak i stosunkowo nowe.
Album otwiera galeria zdjęć autora, w której zobaczyć można, jak Andrzej Mleczko wyglądał bez brody, kiedy był jeszcze słodkim berbeciem lub przystojnym młodzianem w studium wojskowym. Ale bardziej interesujące są inne materiały zawarte w albumie.
Jako że autor jest osobnikiem niezwykle płodnym (zawodowo - prywatne życie tym razem nas nie interesuje), na jego koncie znajdują się tysiące (w dziesiątki tysięcy idące) ilustracji i rysunków. Tu mamy rysunki wyselekcjonowane, przesiane, przetrzebione i zamieszczone według planu w albumie. Tak, by biedny czytelnik (czy może raczej widz) nie zagubił się w chaosie spowodowanym ilością prac. Rysunki poukładane zostały tematycznie, według haseł odzwierciedlających zawartość. Mamy więc dla przykładu ilustracje z rodzaju: „Jako w niebie tak i na ziemi”, „Bóg, humor, ojczyzna”, „Seks, przemoc i perwersja”, czy „Historyczne historie”. Dla każdego coś śmiesznego. Dla każdego coś satyrycznego. Dzięki doskonałemu zmysłowi wychwytywania absurdów i głupoty, wrodzonemu poczuciu humoru, bystremu umysłowi, potrafiącemu wyśmiać do bólu, dopiec do żywego oraz dzięki niezwykłemu talentowi powstają rysunki i ilustracje, które śmieszą do łez, a okraszone są dosadnymi komentarzami, których nie powstydziłby się sam Piłsudski. Takie, przy których chętnie się uśmiechamy, ale i przy których w zamyśleniu kiwamy głową. Zabawne, dowcipne, zgryźliwe, złośliwe, dające do myślenia. Bezlitośnie pastwiące się nad rzeczywistością, która może być albo powodem do narzekania, albo materiałem do wyszydzenia. Ja wolę tę drugą opcję - podobnie zresztą jak fani Mleczki.
Andrzej Mleczko nie ucieka od żadnego tematu. Seks, kościół, polityka są mu równie bliskie, co podwórkowe potyczki. Nieważne - kibic, policjant czy ksiądz, zwolennik PiS-u czy innego ustrojstwa - wszystkie śmiesznostki zostaną wyłapane i przedstawione za pomocą zabawnych rysunków oraz soczystych komentarzy. Bo tak naprawdę autor śmieje się z nas samych - i z samego siebie. Każdy w tym względzie traktowany jest równo, każdy dostrzeże, że niektóre z obśmiewanych cech dotyczą właśnie jego samego. Wszystkich razem i każdego z osobna.
Album powinna firmować słynna reklamowa para, Serce i Rozum, bo tak dla jednego, jak i dla drugiego ten album to świetna rozrywka. Opakowana w twardą oprawę, wydana niezwykle starannie, ucieszy serce i oko każdego. A rozum popieści.
Po udanych mariażach rysunków i aforyzmów oraz rysunków i wierszy przyszedł czas na kolejny związek obrazu i słowa pisanego. Tym razem Andrzej Mleczko...
Kolejny album znakomitego satyryka komentującego rysunkiem życie codzienne, mentalność i obyczajowość Polaków. Tym razem przy pokazywaniu naszej rzeczywistości...