W tytule zbioru esejów Katarzyny Kuczyńskiej-Koschany Nikt nie widzi dobrze kryje się obietnica nowego spojrzenia na obrazy już znane, opatrzone. I to zarówno te malarskie, jak i literackie, ponieważ autorka uprawia tutaj komparatystykę, śmiało zestawiając sztukę wizualną z poezją. W jednej formie szuka śladów drugiej. Widać to w tytułowaniu części, które porządkują zawartość tej książki. Pierwsza z nich to Portrety, widziadła, druga – Epifanie, imaginacje. Znakomicie do tego nawiązuje stanowiący motto tego zbioru wiersz Piotra Sommera Smak detalu, który próbuje uchwycić przestrzeń między tekstem a rysunkiem. Po lekturze Nikt nie widzi dobrze trudno nie zauważyć, że autorka w swoich refleksjach podjęła dość owocną próbę wypełnienia tej przestrzeni.
A nie jest to zadanie łatwe, ponieważ wymaga szerokiej wiedzy z wielu dziedzin, a wielu literaturoznawców wycofuje się z analizy dyskursu, gdy trzeba w niej wyjść poza własną dyscyplinę, nie chcąc mierzyć się z tekstem, który wymaga nie tylko znajomości historii, ale też sztuk plastycznych i muzycznych, podstaw filmoznawstwa, orientacji w kulturze popularnej czy wiedzy z pogranicza socjologii. Kuczyńska-Koschany na szczęście wiedzę, która inspiruje ją do badania przestrzeni międzytekstowych. Przyjmuje interdyscyplinarną perspektywę, która pozwala jej zmierzyć się z dziełami nie tylko dobrze znanymi, ale często wielokroć już opracowanymi, by szukać w nich nowych wątków, tropów, by grać z krytycznymi koncepcjami, po swojemu rekonstruować biografie artystów czy pokazać, jak tworzą się mity biograficzne (patrz: Jasieński). A przez strony tej książki przewijają się tacy mistrzowie pióra i pędzla jak: Wat, Brodski, Schulz, Picasso, Rembrandt, Rilke, Berent czy Flaubert (esej o tym ostatnim raczej nie wyda się odkrywczy wiernym czytelnikom Juliana Barnesa).
Z drugiej zaś strony w tytule nie kryje się pretensjonalność czy chęć krytykanctwa – że dotąd inni źle widzieli bądź czegoś nie dopatrzyli. Autorka w swojej eseistyce nie podaje „jedynej słusznej" receptury na odczytanie omawianych dzieł, nie serwuje ciężkich opracowań dla studentów polonistyki, nie wyczerpuje tematu. Jako czytelniczka i badaczka dzieli się swoimi spostrzeżeniami dotyczącymi czasem jednego, zlekceważonego czy też nie zauważonego przez innych wątku, stawia sobie intrygujące pytania, na które próbuje odpowiedzieć. Tymi niedużymi tekstami dokłada swoją cegiełkę do możliwych odbiorów dzieła, zachowując przy tym pokorną postawę, zgodną z tytułowym zastrzeżeniem: skoro bowiem nikt, to także ona nie widzi dobrze – tym samym pozostawiając kolejnym interpretatorom otwartą furtkę na nowe, wciąż niedoskonałe i niepełne spojrzenia czy odczytania.