Recenzja książki: Mofongo
Realizm magiczny, wplatanie w narrację powieści mnóstwa marzeń i wyobraźni, nawiązywanie w nich do mitów oraz ludowych wierzeń, to z całą pewnością niezwykle ciekawy zabieg, który jednak nie zawsze wychodzi na dobre książkom i ich autorom. Nietrudno bowiem o przesadę, kiedy elementy emocjonalne i kulturowe dominują nad realną osnową oraz biegiem zdarzeń, a czytelnik plącze się w nich i, zdezorientowany, łapie za głowę, nie wiedząc, co w powieści jest jawą, co snem.
Dziesięcioletni Sebastian cierpi na poważną chorobę serca, która znacząco utrudnia mu normalne funkcjonowanie, począwszy od uprawiania sportu, a na relacjach z rówieśnikami kończąc. Jedynym sposobem na prowadzenie toku życia adekwatnego do jego wieku jest ryzykowna operacja, której jednak chłopiec nie może się poddać z powodu swej filigranowości. Ona również sprawia, iż Sebastian jest szykanowany przez kilku chłopców z klasy, wyzywany, poniewierany, bity, często pada ofiarą żałosnych żartów. Ponadto jego rodzina ma wiele kłopotów. Relacje pomiędzy rodzicami stają się coraz bardziej napięte, a babcia cudem unika śmierci, po czym przechodzi wewnętrzną metamorfozę - farbuje włosy i... zaczyna gotować niesamowite specjały portorykańskiej kuchni, jednocześnie wpajając Sebastianowi tajniki przygotowywania dań tak, aby do licznych składników dodać też odrobinę duszy. Bo najlepsze dania to te przygotowane z miłością.
Ach, cóż to jest za książka! Czyta się ją z niekłamaną przyjemnością, chłonąc każde słowo. Samartin fenomenalnie opisuje rodzinne relacje - wzloty i upadki, małe nieporozumienia i kłótnie, permanentnie nadszarpujące więzy, rodowe historie opowiadane z sentymentem lub smutkiem. Równie łatwo - przynajmniej takie można odnieść wrażenie, że pisanie powieści nie przysporzyło jej większych trudności, bo każde zdanie jest zupełnie naturalne, wypływające jakby prosto z serca - przychodzi autorce pisanie o zmartwieniach Sebastiana, o trudach wynikających z wątłego zdrowia, naprzemiennym poddawaniu się lub stawianiu czoła szkolnemu prześladowaniu i wytykaniu palcami. Mofongo czyta się czasem cudownie lekko, poddając się urokowi i niesamowitej powieściowej atmosferze, a niekiedy ze łzami spływającymi szerokimi potokami po policzkach, zaczerwienionymi oczyma i uczuciem ściskania w gardle. Warto przygotować się na to, iż spore zużycie chusteczek higienicznych jest ryzykiem wpisanym w lekturę tejże powieści.
Duże wrażenie wywiera także widoczne wyraźnie zamiłowanie pisarki do portorykańskiej kuchni. Z dbałością o detale opisała ona smaki, zapachy, a także umiejętnie wplotła kulinaria w różne rodzinne historie i ludowe wierzenia. Z sentymentem i gustownie. Wspaniale, że w książce znalazło się miejsce również dla kilkunastu przepisów na dania, które przygotowywała powieściowa babcia Lola.
Mofongo jest powieścią pełną różnorakich smaków, zapachów, barw i emocji, które przeplatają się niczym nuty wyczuwalne w tytułowej potrawie. W specjale babci Loli smak platanów doskonale uzupełnia się z czosnkiem, oliwą, boczkiem i przyprawami, natomiast książka Cecilii Samartin to pyszna mieszanka słodkości pierwszego dziecięcego zauroczenia, goryczy niezrozumienia oraz rodzinnych i szkolnych problemów, nadziei przeplatanej nieustanną obawą o to, co przyniesie przyszłość, a do tego sielskiej niekiedy atmosfery, połączonej z zapachem śmierci wiszącej w powietrzu. Ta mieszanka bynajmniej nie jest wybuchowa, nie dostaniemy od niej rozstroju żołądka. Przeciwnie: spożyjemy cudowną literacką ucztę, delektując się każdym słowem, sycąc przy tym duszę, a może nawet lecząc książkowego kaca. Z pewnością nie będziemy kręcić nosem, ponieważ Mofongo jest jak idealne danie: przygotowane z miłością.
Realizm magiczny w wykonaniu Cecilii Samartin można porównać do niesamowitego
Bękarta ze Stambułu Elif Şafak. Powieści łączy styl, mnóstwo emocji, a także pierwszorzędne połączenie rzeczywistości i niesamowicie ciekawej fabuły z ludowymi wierzeniami oraz zawikłaną rodzinną historią. Zaryzykuję jednak stwierdzenie, iż Mofongo to książka nawet lepsza, bo bardziej realna i zdecydowanie mocniej chwytająca za serce, a - co za tym idzie - zapadająca w pamięć, ponieważ opisana w niej historia ma prawo się przydarzyć. Zawsze, wszędzie i każdemu.
Sprawdzam ceny dla ciebie ...