"Marker" Robina Cooka to kolejny "thriller medyczny" (gatunek, którego amerykański pisarz był jednym z najbardziej znanych twórców, polegający na łączeniu sensacyjnej fabuły z nowinkami ze świata medycyny i osadzeniu akcji w środowisku lekarskim), a zarazem oskarżenie amerykańskiego systemu opieki zdrowotnej.
Główną bohaterką powieści jest amerykańska patolog - Laurie Montgomery, znana miłośnikom Cooka również z innych jego powieści. Podczas pracy lekarka odkrywa, że w jednym ze szpitali ludzie zaczynają umierać bez wyraźnego powodu. Nie potrafiąc podać przyczyny zgonów młodych ludzi, Montgomery zaczyna podejrzewać, że w szpitalu grasuje morderca. Niestety, prawie nikt nie chce wierzyć w jej przypuszczenia, a ponadto - jak na ironię - sama wkrótce trafi jako pacjentka do feralnego szpitala. Czy jej obawy okażą się płonne? Czy może niezbędna okaże się interwencja mężczyzny, z którym połączył ją płomienny romans albo zazdrosnego o jej względy patologa, Jacka Stapletona? Wartka akcja, znakomicie budowane napięcie i specyficzne poczucie humoru - to wszystko sprawia, że opowieść Cooka czyta się szybko i z całkiem sporą przyjemnością.
Ale nie zasługiwałaby ona na obszerniejsze omówienie i należałoby ją zakwalifikować wyłącznie do szerokiego nurtu literatury rozrywkowej, uważanej za "literaturę drugiego gatunku", gdyby nie kilka faktów. Po pierwsze, Cook ukazuje w swej powieści kulisy funkcjonowania wielkich koncernów medycznych, które - nastawione na osiąganie jak największych zysków, zarządzane przez ludzi, nie mających pojęcia o medycynie - miast chronić zdrowie pacjentów, ignorują najbardziej palące problem, albo - co gorsza - szkodzą własnym klientom.
Ponadto, amerykański pisarz poruszył problem jednej z najgorszej chorób cywilizacyjnych współczesności - raka, ukazując, jak ważne jest przeprowadzanie regularnych badań, pozwalających wykryć nowotwór. Im szybciej zostanie on zdiagnozowany, tym większe szanse na wyleczenie pacjenta. Zresztą, po zakończeniu prac nad wstępną wersją sekwencji 3,2 miliarda zasad ludzkiego genomu, dzięki zwykłemu badaniu krwi można wykryć o wiele więcej chorób, niż "tylko" raka. Może to mieć kapitalne znaczenie dla rozwoju profilaktyki, ale - jeśli informacje o konkretnych pacjentach będą docierać nie do lekarzy, lecz "biznesmenów", którym zależy wyłącznie na zysku, rozwój współczesnej medycyny miast patologiom zapobiegać, stanie się przyczyną powstania kolejnych. I właśnie dzięki tym obserwacjom łatwiej wybaczyć Cookowi pewną naiwność fabuły. I dlatego też warto "Marker" przeczytać - jako niezłą literaturę rozrywkową, ale "z ambicjami", mającą aspiracje, by wskazywać przyczyny i sposoby leczenia chorób, jakie dręczą współczesne społeczeństwa.
W bostońskim szpitalu światowej sławy genetyk dokonuje wielkiego odkrycia, które może wywołać rewolucję w medycynie. Jednak zanim zdążył zdradzić...
Z psychologiczną wnikliwością autor opowiada o wyzwaniach stawianych młodemu człowiekowi, nim stanie się prawdziwym lekarzem. Czy wobec okrucieństwa śmierci...