Na Ziemi zwątpił...
Wyciągnąłem dłoń ku innemu światu, gdzie nie ma dla mnie miejsca: zbyt poważnie widzę łzy, nie wiem co jest moim obowiązkiem, a co pracą. Szkoda, że jestem już taki, że minąłem granicę szóstego nieba, ze wiatr nie wywołuje u mnie płaczu. Więc trzymam inny świat w dłoniach, mam swój samolot, mam farbki i groźne zwierzęta dzikich puszcz. Uśmiecha się do mnie słońce, pustynia i mur, na którym raz siedział mały chłopiec; w dawnych czasach, w niedostępnym dla wspomnień dzieciństwie.
Zielone spodnie powiewają wśród gwiazd, jak marzenia astronautów w łóżeczkach, a bociany i kaczki ciągną podróżnika tam, gdzie wzrok nie sięga i nigdy nie dosięgnie. A ten widzi wszystko nie poprzez liczby, lecz tak, jak chce serce. W ciemnej przestrzeni żyją królowie nicości liczący swe szczury i bankierzy, władający swymi pustymi szufladami. Tylko poczciwy latarnik daje wiarę w sens oddechu. I miłości.
Wędrowne ptaki odleciały w przestworza, na zachód słońca trzeba czekać tak długo. Kwiaty bronią się jak mogą przed tygrysami, parawany i klosze nie chronią ludzi przed zranieniem. Jedynie jadowita żmija da nam wieczny sen. Chytrość, obojętność i oszustwo należy znać, by przeżyć w tej wymianie towaru, gdzieś wśród lasu, na bocznicy. Trzeba prosić o wszystko, czego tylko zapragną usta, nawet jeśli wydają nieprzyjemny dźwięk.
Ważne, że gwiazdy śmieją się do ludzi, mój filozofie.
Krocząc przez pustynię mały chłopczyk znalazł silne ochronne ramiona, niosące w majaczeniu jego ciało ku jutrze. Tam, pośród świecących ślepi, czerwonej krwi i ciemności wilgotnej, nie było nic, a tylko słodka tajemnica tworzyła myśli. Aż przyszła kolej na krok do przodu tego, kto znalazł tę jedną, której szukał. Zrozumiał samotność, jej sens i smak, a zabrakło odwagi, by zostać.
Piasek stłumił odgłos upadku.
Dziś tylko pozostały nam dwie karty, proste rysunki, prawie bezbarwne, gorzkie. Na jednej widać salutowanie słońcu, druga trąci białością żałośnie. Ale można oddychać czasem pustyni, można być spokojnym o to, że ten wers jeszcze wzrusza. I ta krótka nota edycyjna, tłumaczona kilka razy, jest dla nas - to list: "Dajcie tę radość i powiedzcie, że byliście pod tamtą gwiazdą. A gdy usłyszycie dzwonków dźwięk, miliony głosów tych małych brzękadeł, miejcie świadomość, że tajemnicę zgłębiliście, nie bądźcie smutni, jako i on się nie smucił i dajcie mi znać, że wreszcie wrócił".
Za dużo chciałbyś wiedzieć, Mały Książę. Zbladłbyś już nie tylko od ukąszenia żmii, ale na widok bezbronnych róż, którym codziennie podrzyna się gardła. W ogrodzie gołe kwiaty zwiędną na twych oczach po raz wtóry. Ze wstydu. Wśród tysięcy lisów nie znajdziesz przyjaciela, wcześniej okradną cię z gwiazd i złotych loków, niż pozwolą się oswoić. Tutaj prędkość życia zabrania myśleć o lalkach z gałganków. Do szyby w pociągu przykleiłbyś się dosłownie. Z przypadkowo wypowiedzianych słów już nie poznasz historii drugiego. Nie wierząc samemu sobie, nic nie mówi. Szczerość zabija jak ból. Jak zatruta w studni woda.
Niektórzy spadają z nieba. Takim łatwiej jest się porozumieć, gdyż znają lepsze powietrze. Tam, w górze, z głową ponad chmurami, oddycha się przyjemniej i łatwiej! Jednym krokiem okrążyć można Ziemię, śmiechem wprawić w ruch milion dzwoneczków, silnym ramieniem obudzić pustynię. W zachwycie i szczęściu - piersią grubieć pełną. Jak więc poznać drugiego? Chyba łatwiej zbudować sobie nieśmiertelność… Słowa nie mają znaczenia i poważne ich traktowanie rodzi nieszczęście. Przekonałeś się o tym bardzo szybko, Mały Książę. Wszystko, co ma postać myśli i daje się wyrazić słowami, jest jednostronne, jest połowiczne, brakuje mu całości i dopełnienia.
Tobie wystarcza patrzenie na gwiazdy i wiara, że gdzieś tam jest twój kwiat. Przy całym pięknie, róże mają jednak naturę efemeryczną. Nie chciałeś w to wierzyć. Czy powróciwszy, spotkałeś swą miłość? A może zdradziła cię z motylem? Z baobabem? Widzisz trzy wygasłe wulkany? Ile widzisz palców?
Nie odpowiadaj. Zwalniam cię z udzielenia odpowiedzi. Jestem rozmówcą rozsądnym, na tym opiera się mój autorytet. Zapewne nie zamieniłbyś się w morskiego ptaka, ale z kwiatka na kwiatek –jak z planety na planetę - udałoby ci się przelecieć. Tragedię napisało życie, mój filozofie. Tak więc po raz kolejny nie odpowiesz. Jesteś nieodpowiedzialny za własną róże. To nie twoja wina, że okazała się próżna, że nie mogłeś jej wierzyć. Inne na twój widok mdleją, więdną i gubią płatki. Tę jedną pokochałeś. Ona cię oswoiła.
Mały Książę, mówiłeś, że między ludźmi bywa się samotnym. Między ludźmi jest przede wszystkim duszno. Samotność jest dopiero potem albo nie ma jej nigdy. W histerycznym ruchu warg drudzy łapią powietrze, zabierając sobie przestrzeń. Wszyscy, masowo. Każdy chce być dryfującą na oceanie wyspą, każdy chce zgromadzić na sobie całą ludzkość i udowodnić, jak wiele znaczy. Kontynenty – tam się tłoczą, wykonując pięćset jeden milionów sześćset dwadzieścia dwa tysiące siedemset trzydzieści jeden wdechów i wydechów w dziesięć tysięcy dziewięćset pięćdziesiąt siedem zachodów słońca. Jestem poważny, jestem dokładny.
Zanim umyję ręce, chciałbym jeszcze jedną rzecz powiedzieć; starzejcie się wszyscy czym prędzej! Marszczcie się, skrzeczcie, ślepnijcie w błędnym kole tępego świata. Pozwólcie, że wrócę do siebie. Być może nie zrozumiem jej nigdy, być może już jej nie będzie, nadal jednak jestem potężnym księciem planety. Używajcie swego czasu nierozsądnie, jak do tej pory. Kalkulujcie, porównujcie, wsłuchujcie się w cyfry. Odpowiadajcie na pytania takich jak ja. Tylko tyle możecie dla nich zrobić. Trzymajcie się. Ja znikam, chociaż w ręce jeszcze tkwi lekko zwiędła róża.
Niełatwego zadania przełożenia słynnego ,,Małego Księcia" na język śląski podjął się mistrz śląskiej mowy Grzegorz Kulik. ,,Mały Princ" z pewnością rozbawi...
Reissue, which includes the original illustrations drawn by Saint-Exupery. "The Little Prince" tells the story of a pilot who makes a forced...
Byle podmuch wiatru może zgasić lampę.
Ludzie zajmują na Ziemi bardzo mało miejsca. Gdyby dwa miliardy mieszkańców Ziemi stanęło razem – jeden przy drugim, jak na wiecu – to zmieściliby się z łatwością na publicznym placu o dwudziestu milach długości i dwudziestu milach szerokości. Można by więc całą ludzkość stłoczyć na maleńkiej wysepce Oceanu Spokojnego. Oczywiście dorośli wam nie uwierzą. Oni wyobrażają sobie, że zajmują dużo miejsca.
Więcej