20 historii o macierzyństwie bez lukru
Macierzyństwo bez Photoshopa to czwarta część cyklu Macierzyństwo bez lukru - charytatywnego projektu blogujących rodziców na rzecz chorego na rdzeniowy zanik mięśni Mikołajka. W poprzednich odsłonach blogerki i blogerzy poruszali tematy dotyczące rodzicielstwa, stereotypów, obalania mitów narosłych wokół macierzyństwa i doświadczeń, jakie przychodzą wraz z pojawieniem się nowego członka rodziny.
Tym razem tematem przewodnim antologii tekstów jest wygląd zewnętrzny matki i związane z nim kompleksy. Temat z pozoru przyziemny, ale jakże ważny dla większości kobiet, które nie potrafią zaakceptować zmian, pojawiających się w ich ciele podczas ciąży i po porodzie. To też temat ważny dla mężczyzn, których partnerki często zmagają się z kompleksami i boją się, że przestaną być atrakcyjne dla swoich mężów.
Skąd bierze się przeświadczenie, że kobieta po porodzie musi wrócić do swojego rozmiaru sprzed ciąży? Wszystko zaczyna się od… stereotypów.
Obraz matki i macierzyństwa w mediach jest mocno wyidealizowany i wypaczony. W internecie, w czasopismach, a zwłaszcza w serialach, kobieta zaraz po porodzie wygląda kwitnąco, od razu wraca do pięknej figury i nie dotyczą jej takie zmartwienia, jak obolałe, nabrzmiałe piersi, obwisły brzuch, rozstępy, opuchnięte nogi i nadprogramowe kilogramy. Matka w telewizorze i w sieci pod każdym względem jest doskonała - zawsze ma lśniące włosy i misternie ułożoną fryzurę, pełen makijaż, chodzi na wysokich szpilkach i jest nienagannie ubrana. Taki obraz macierzyństwa w zderzeniu z brutalną rzeczywistością wywołuje kompleksy tysięcy zwyczajnych matek. I chociaż większość z nas wie, że to tylko „magia mediów”, presja otoczenia jest ogromna.
Macierzyństwo bez Photoshopa pokazuje, że każda matka w pewnym momencie czuje się gorsza ze zmianami, które zaszły w jej ciele. Nie ma znaczenia, czy jest puszysta, czy też szczupła. W ciele zawsze pozostaje coś, o czym czasem wie tylko sama kobieta, co nie pozwala jej zaakceptować samej siebie. Droga do samoakceptacji jest długa i często bolesna, okupiona łzami i wyrzeczeniami. Szczere i prawdziwe teksty zebrane w antologii pomagają spojrzeć na ten problem z szerszej perspektywy i poznać historię innych matek (oraz ojców!) i ich drogę do pokochania samych siebie.
Na szczególną uwagę zasługuje sesja zdjęciowa, która jest dodatkiem do książki. Blogerki-mamy odsłaniają swoje ciała, by pokazać ich piękno. Choć nie są to ciała doskonałe, bije z nich blask wewnętrznej siły, kobiecości i pewności siebie. Ta sesja to swoista „kropka nad i” w dyskusji o blaskach i cieniach rodzicielstwa.