Ludzkie potwory. Kobiety Mansona i banalność zła Nikki Meredith to z pewnością jedna z najciekawszych książek dotyczących zbrodni „Rodziny” Mansona. Próżno szukać tu taniej sensacji, autorka skupia się na psychologicznych aspektach wydarzeń z 1969 roku, próbując zrozumieć, jak to się stało, że wrażliwe, inteligentne dziewczyny potrafiły odciąć się od swojego człowieczeństwa, posuwając się do skrajnego okrucieństwa.
W nocy z 8. na 9. sierpnia 1969 roku członkowie sekty Charlesa Mansona wdarli się do domu wynajmowanego przez Romana Polańskiego w celu zamordowania żony reżysera oraz jej gości. Nieco później dokonali również zbrodni na małżeństwie LaBianca. Długotrwałe śledztwo nie dało efektów – w odkryciu sprawców pomógł zwykły przypadek. Historia ta stanowi materiał na fascynującą opowieść, jednak nie o śledztwie w sprawie morderstw opowiada Nikki Meredith w swojej publikacji.
Dziennikarka przez dwadzieścia lat odwiedzała „kobiety Mansona” w więzieniu. W Ludzkich potworacj skupia się na Patricii Krenwinkel, która brała czynny udział w obu zbrodniach, a także na Leslie Van Houten, która uczestniczyła w zabójstwie LaBianków. Rozmowy i spotkania, a także korespondencja z nimi stały się punktem wyjścia do opowieści o tym, co czyni człowieka mordercą.
Początkowo lektura książki może budzić dezorientację. Bo co właściwie przeżycia autorki z college’u, lektura Dziennika Anne Frank podczas pobytu w Europie czy przynależność Nikki Meredith do studenckiego klubu mogą mieć wspólnego ze sprawą Tate-LaBianca? Kluczem do zrozumienia jest krótkie zdanie zawarte we wstępie: Rezultatem mojej podróży jest mozaika skojarzeń, z których część bezpośrednio odnosi się do kobiet Mansona, część jest luźno z nimi powiązana, a jeszcze inne mają drugoplanowe znaczenie, niemniej wszystkie one służą mi pomocą w uczynieniu niezrozumiałego bardziej zrozumiałym. I tak jest w istocie. Pierwszych 200 stron to w książce Meredith stopniowe prowadzenie czytelnika ku odpowiedziom, to wspomniana przez nią „mozaika skojarzeń”. Czasami wydaje się, że autorka skończyła jakiś temat, zamknęła już jakąś historię. Często jednak na ostatnich 100-150 stronach książki wątki te powracają i zyskują pointę, stając się w pełni zrozumiałe. Rozdziały w pierwszej części książki są generalnie dłuższe. W drugiej znajdujemy domknięcie i dopełnienie wielu z nich – tu lektura staje się o wiele bardziej dynamiczna i robi większe wrażenie. W ten sposób Meredith nie ułatwia czytelnikowi lektury, jednak zabieg jest celowy i uzasadniony.
Meredith zajmuje się narzędziami i mechanizmami psychologicznymi, jakie wykorzystywał Manson – od folie as famille, przez erozję empatii, terror wykluczenia, po fuzję tożsamości, odwołując się także do słynnego eksperymentu Milgrama, a później badań Zimbardo. Wiele już było książek – zarówno z zakresu psychologii, jak i beletrystyki – opisujących „anatomię zbrodni”. Jednak tak głębokiej i wiarygodnej analizy próżno szukać w większości spośród nich. Co ważne, przytaczane przez autorkę pojęcia są wyjaśnione w sposób bardzo przystępny. Meredith podkreśla, że zawsze, kiedy pisze, stara się znaleźć jakiś punkt odniesienia we własnych, osobistych doświadczeniach. W Ludzkich potworach własne przeżycia i emocje często zderza z tym, co na różnych etapach życia musiały czuć i przeżywać jej bohaterki. Dzięki temu i czytelnikowi łatwiej kobiety Mansona zrozumieć.
Bo w swej istocie książka Meredith to opowieść o tym, że „ludzkie potwory” po prostu nie istnieją. Istnieją ludzie, którzy za sprawą uwarunkowań, okoliczności, motywacji i przeżyć, czasem – manipulacji ze strony innych – stają się zdolni do popełnienia najbardziej potwornych zbrodni. Zbrodni, które wpływają na ich życie, czasem doszczętnie je niszcząc, ale przecież nie sprawiając, że ludzie ci stają się źli do szpiku kości.
Meredith pokazuje także proces resocjalizacji – udany szczególnie w przypadku Leslie Van Houten. Autorka publikacji otwarcie deklaruje, że jej zdaniem Van Houten powinna przedterminowo skończyć odbywać karę. Ale też przedstawia powody, dla których istnieje tak duży opór przed uwolnieniem tej kobiety, choć członkowie kalifornijskiej komisji do spraw zwolnień warunkowych wielokrotnie to rekomendowali. Zdaniem autorki, jeśli wrażliwa dziewczyna jest zdolna do zbrodni, to do zbrodni zdolny jest każdy z nas. Im bardziej jawi nam się ona jako zwykła kobieta, tym niebezpieczniejszy wydaje nam się świat, nawet jeśli ona sama niebezpieczna nie jest – pisze w swojej publikacji Nikki Meredith. Warto sięgnąć po jej książkę, bo bardzo wiele mówi o nas samych. Chyba nawet więcej, niż byśmy chcieli.