Lil i Put to dwaj przyjaciele z gatunku małoludów. Charakteryzują się niskim wzrostem, skłonnością do przyciągania kłopotów, pasją do jedzenia i wyluzowanym stosunkiem do rzeczywistości. Poznajemy ich gdzieś na rozstaju dróg, za siedmioma lasami, rzekami i górami. Tam, gdzie zwykle zaczynają się przygooody. Lil i Put wędrują boso wielkimi owłosionymi stopami, w głowach mają pstro, myślą głównie o jedzeniu, a do tego szybko pakują się w tarapaty. Najpierw trafiają do Centauropolis, które niektórym może przypominać greckie polis, czyli zapomnianą przez świat cywilizację, która estetyką swych dzieł przewyższa dokonania elfów i rzuca cień na technologiczne osiągnięcia krasnoludów. Nasi bohaterowie szybko jednak podpadają jurnym centaurom i muszą ratować się brawurową ucieczką. W kolejnej opowieści, kierowani burczeniem w swych wygłodniałych brzuchach, trafiają do lasu, gdzie nieudolnie próbują polować, a rosnące tam drzewa okazują się gadającymi złośliwcami. Tu okazuje się, że nie każdy owoc nadaje się do jedzenia. I wreszcie finałowa historia, zatytułowana tajemniczo Jak przelać kota do kieliszka, przenosi nas w świat elfów, magii i postaci dziwnie przypominających Tolkienowe. Białowłosa elfica zdaje właśnie egzamin z magii u swojego wuja – rektora mobilnej uczelni. Procedurę przerywają pozbawieni szacunku dla magii i wszelkich formalności Lil i Put. Będą musieli odpokutować i pomóc Miksji Iskier zdać końcowe egzaminy. Muszą tylko zdobyć łzy komara i pomóc jej przelać kota do kieliszka.
Zabawne, pełne akcji historie aż skrzą się od odniesień do archetypów popkulturowych. Rozpoznajemy tu znane postaci, miejsca i motywy, ale pokazane w nieco zakrzywionym zwierciadle z dużym przymrużeniem oka. To inteligentna opowieść, w której mitologia miesza się ze współczesnością, a wątki literackie ze studencką nowomową. Daje to lekturę nie tylko dla dzieciaków, ale i dla dorosłych, którzy znajdą tu sporą dozę poczucia humoru i propozycję odnalezienia ukrytych tropów. Wielkim atutem komiksu jest pomysł, choć trudno go nazwać oryginalnym, skoro czerpie pełnymi garściami z zastanych motywów.
Komiks Bedyka i Kura, dwójki absolwentów warszawskiej ASP, został wyróżniony w konkursie im. Janusza Christy, twórcy m.in. kultowego Kajka i Kokosza. Oby stało się to dla nich zachętą do dalszej pracy, bo pomysłów im raczej nie brakuje. Przyda się świeży powiew w polskiej sztuce komiksu.
Obyczajowa komedia w konwencji magicznego realizmu. Emilka jest mimem. Mieszka w niewidzialnym domu i nie umie wydawać dźwięków. Zaprzyjaźnia się z Natalią...