Bohater krótkiej powieści Roberta Zielińskiego uważa siebie za lwa, ale nie o lwa salonowego tu chodzi, a o takiego wprost z afrykańskiej sawanny: któremu z grzywaczy w sile wieku chce się przy pełnym żołądku lub reumatyzmie pędzić za gazelą pięćdziesiąt kilometrów na godzinę? „Chyba ciągle mnie" – w stomatologu uśmiecha się niewierny kochanek… Zresztą grupowe polowania, czyli aprowizacja lwiej rodziny – przykłada to do katolickiego porządku – są tutaj sprawiedliwie domeną samic. Żadnego Woman Power. Samiec ma przyjść do domu na gotowe.
Bohater pochodzi z Polski, obecnie jest wziętym dentystą z Kalifornii. Jego głównym zajęciem jest uwodzenie kobiet. Mimo upływu lat (a jest już w tak zwanej sile wieku i dorobił się dwóch synów), wciąż pociąga go odkrywanie nowego. Stara się zdobyć kobietę na każdym kontynencie, smakuje każdą niczym wino i wiąże się nawet na kilka miesięcy, zwykle pół roku, by po spełnieniu po prostu zacząć szukać dalej. Stara się więc, by kolejne związki nie wchodziły zbyt głęboko w jego prywatne życie, by łatwiej było się potem wyzwolić.
Mamy więc zapis kolejnych podbojów niewieścich serc, a przy tym próbę analizy stanu współczesnej kultury. Przy tym czytelnik odnosić musi wrażenie, że wszyscy wokół są małostkowi i puści w środku, nastawieni wyłącznie materialnie, za wyjątkiem naszego Lwa, który pożarł już wszystkie rozumy świata, co daje mu prawo oceniać innych według własnej miary. Niczym król zwierząt przechadza się, dumnie stawiając stopy z piersią do przodu, a wszelkie podejrzenia o niemoralne prowadzenie się jego nie dotyczą. Bohater wierzy bowiem w katolickość, którą zaszczepiono mu w Polsce solidarnościowej. A to, że nieco ją zmodyfikował na swoje potrzeby, jest wyłącznie jego sprawą. Stać go na to, bo własną pracą zbudował dochodową klinikę i dorobił się milionów na koncie. Może zatem wyjeżdżać dokądkolwiek zechce i zdobywać kolejne kobiece trofea. Bo może.
Wiąże się zatem z Amerykanką, Afrykanerką, Francuzką. Wszystkie one niejako uzupełniają jego wachlarz. Czy to się kiedyś skończy? Czy Lew osiądzie i zacznie spokojne życie u boku jednej kobiety? Raczej mało prawdopodobne, bowiem wykształcił w sobie wyłącznie cechy samca alfa, co wyklucza wszelkie wyrzeczenia i kompromisy, połączone ze związkiem na stałe. Niby obiecuje to sobie przy ostatniej partnerce, ale: trzeźwi go do reszty pisk samolotowych opon przy hamowaniu. Ale to tylko międzylądowanie. Dalszy lot znowu w chmurach.
Nasz dobrze sytuowany stomatolog zdaje się realizować marzenie mężczyzn o władzy i pieniądzach, pozwalających na realizowanie najdziwaczniejszych zachcianek. Lew jest świadomy, że może wszystko. Ale czy rzeczywiście? Czy przyniesie mu to szczęście? Książka nie daje odpowiedzi. Z pewnością nie jest ona przeznaczona dla kobiet, które zupełnie inaczej postrzegają sens związku.
Przestępcy w polskich służbach specjalnych czy vendetta polityków? Gen. Krzysztof Bondaryk, szef ABW, działał na szkodę interesu publicznego?Nadużył...
Czy uciekać przed Nią, czy razem z Nią Rob, dentysta u schyłku kariery, stoi na rozdrożu. Ma dość roli „wiecznego kawalera” i pragnie znaleźć...