Stare kamieniczki, brukowane chodniki i słońce. Brzmi jak idylla? Nie dla każdego, o czym przekonują się bohaterowie najnowszej powieści Iwony Słabuszewskiej-Krauze Lalka z Lizbony.
Inez czuje, że lato spędzone w Lizbonie będzie najważniejszym w jej życiu. Nie ma jednak pojęcia, że niewiele wspólnego będą miały z tym turystyczne atrakcje. Kiedy pewnego ranka budzi się, u boku nie znajduje narzeczonego, a w pokoju obok nie ma też jej przyjaciółki, nie potrafi zrozumieć, co tak naprawdę się stało. I dlaczego jedyne, co pozostało po jej bliskich, to nieumyte kubki po kawie w zlewie.
Wiele lat wcześniej Carlos wychodzi z mieszkania jedynie po papierosy. To ostatnie jego zakupy, bo wracając, zastaje otwarte drzwi i czekających na niego funkcjonariuszy. Wie, że przyszli po niego i prawdopodobnie po raz ostatni widzi ciężarną żonę.
Florinda z kolei od lat w samotności zajmuje się reperowaniem lalek, za godne uznając jedynie towarzystwo swojego kota. Jednak nie zawsze tak było, o czym doskonale pamięta.
Każda z tych osób kogoś straciła, a właśnie to lato we współczesnej Lizbonie da im szansę na powrót do przeszłości. Szybko okaże się jednak, że nie zawsze będą to powroty przyjemne i oczekiwane. Każda historia ma bowiem swoją ciemną stronę.
W powieści Lalka z Lizbony Iwona Słabuszewska-Krauze zabiera czytelników na spacer starymi portugalskimi uliczkami. Poznajemy jednak nie najpopularniejsze zabytki opisywane w przewodnikach, ale kryjące się za nimi ludzkie historie.
Chociaż Lalka z Lizbony jest powieścią obyczajową, nie brak w niej intryg. Autorka pokazuje, że w ludzkim życiu wiele jest tajemnic, a prawdę ukrywamy nawet – a może raczej: przede wszystkim – przed najbliższymi.
Prawda jest jak śliska ryba, łatwo wymyka się z rąk – wyszeptał. – Proszę pamiętać: co jest nią dziś, jutro może okazać się fałszem.
W nowej powieści Słabuszewskiej-Krauze istotni są ludzie i ich historie. Autorka daje każdemu z bohaterów szansę na to, by mógł opowiedzieć o swoim życiu. Powracając do przeszłości, kolejne postaci dokonują potrzebnego im rozliczenia z dawnymi grzechami.
Mnogość bohaterów powieści może nieco przytłaczać – zwłaszcza, gdy początkowo wydaje się, że ich historie nie są ze sobą powiązane. Iwona Słabuszewska-Krauze powoli jednak odkrywa przed czytelnikami koleje losów poszczególnych postaci, które – niczym dobrze dobrane puzzle – zaczynają tworzyć jedną całość, siatkę powiązań. Tym samym w Lalce z Lizbony nie ma jednego głównego bohatera, ale kilka pierwszoplanowych postaci, których losy nieoczekiwanie się łączą.
W lekturze powieści istotna jest nie tylko przeszłość, ale również samo miasto, co uwypuklone jest już w tytule. Słabuszewska-Krauze niejako konfrontuje dzisiejszą Portugalię z krajem tym za czasów panowania dyktatora Salzara. Nie poddaje dawnej Portugalii jedynie krytyce, a raczej – za sprawą swoich bohaterów – przygląda się zmianom, jakie nastąpiły na przestrzeni lat.
Lalka z Lizbony to historia, w której tajemnice po latach wychodzą na światło dzienne. To spacer po starych uliczkach, to wizyty ciasnych sklepikach i bezsenne noce na poddaszach kamienic. Wreszcie: to opowieść o ludziach, którzy poznają prawdę.
Dominiku, Prosiłeś, żebym śpiewała dla Ciebie fado i robiłam to. A teraz śpiewam fado o nas, a nie dla nas. Chcę Ci powiedzieć, że nie wiem, czy warto...
Pasja może być motorem Twojego życia, ale go nie zastąpi. Zazdrość może dać Ci siłę, ale Cię nie uszczęśliwi. Kochać chcemy wszyscy, ale to nienawiść...