Każdemu jego przeznaczenie, każdemu jego droga
Jarosław Burzyński z Burzycy herbu Burza lubi wojować. Jako nastolatek nieustannie rwie się do walki, chcąc być takim, jak jego ojciec i wuj. Wyrasta, słuchając opowieści o fascynujących przygodach wojennych. Do tego stopnia pragnie brać w nich udział, że jako piętnastolatek potajemnie wyrusza za bliskimi na wojnę, o której tyle mówią dorośli. Uczy się tam walczyć, zabijać i przeżyć. Ojciec i matka pragną jednak, by zanim wybierze to, czym niby chciałby się parać przez życie, zadbał również o swoje wykształcenie. Wysyłają go za granicę, na tereny Cesarstwa, by zobaczył inny świat. Tam docierają do niego wieści o problemach w rodzinnym zamku. Kiedy wraca, zastaje już jedynie zgliszcza rodowego gniazda. To swoisty punkt zwrotny jego życia i fabuły książki. Chcąc pomścić bliskich, Jarosław zabija najbardziej rzucającego się w oczy sprawcę nieszczęść, jakie dotknęły jego rodzinę. Ten czyn sprawia, że zostaje wyjęty spod prawa i, cudem uniknąwszy śmierci, ucieka z kraju. By przeżyć, musi pracować. A jedyne, co potrafi, to walczyć. Zatem walczy, służąc temu, kto zechce zapłacić za jego usługi. Uczy żołnierskiego rzemiosła, zabija, posuwając się krok za krokiem na drodze, z której nie ma odwrotu.
Uciekinier jest historią młodego szlachcica, rozpisaną na więcej niż jeden tom. Powoli jesteśmy wprowadzani w historię jego burzliwego życia w burzliwych czasach. W zamyśle Uciekinier ma być powieścią przygodową, osadzoną w historii szesnastowiecznego świata, schyłkowego okresu średniowiecza. Ma być obrazem życia w czasach przełomu, upadku jednego systemu wartości i rodzenia się nowego. Świat widzimy tu z perspektywy samego Jarosława, z rzadka tylko natrafiając na epizody mające za zadanie ukazać szersze tło wydarzeń.
Powieść jest w zasadzie spójna w charakterze i w nastroju. W niektórych fragmentach - jak chociażby w tym o demonie w Transylwanii - idzie w kierunku fantastycznych legend, co nie do końca pasuje do reszty opowieści. Uciekinier jest osadzony w realiach historycznych, przynajmniej jeśli chodzi o konkretne, znane daty i fakty. Z owych punktów metodą swobodnej gry wyobraźni wykreował Łukasz Czeszumski swój świat. W powieści beletrystycznej trudno zresztą, by było inaczej. Język nie jest stylizowany na archaiczny, co ma ułatwiać lekturę. Zresztą nawet pełna stylizacja języka nie spowodowałaby raczej, że zbliżylibyśmy się do realnej atmosfery dawnych wieków. Przeszły świat znamy bowiem tylko z wcale nie tak bogatych i zawsze wiarygodnych zapisów. Z opinii ludzi żyjących w owych czasach i odbierających subiektywnie rzeczywistość ich otaczającą. Z opinii ludzi, którzy nie żyli w globalnej wiosce, nierzadko opierali więc swoje zapiski na łączących ze sobą prawdę i fantazję opowieściach innych. Opowieściach ustnych, coraz bardziej ubarwionych - jak historie o dzikich stworach, smokach, demonach, obyczajach tajemniczych ludów, światach takich, jak mityczna Atlantyda. Język jest tym, w czym wyrażamy siebie, swe emocje, sposób widzenia i rozumienia świata. Używając innego języka opisujemy inny świat, inaczej widziany i rozumiany. Bohaterowie Uciekiniera, używając uwspółcześnionego języka, nie są w stanie w pełni oddać myślenia i odczuwania ludzi szesnastego wieku - ale nawet, gdyby używali języka z owych czasów, nie byliby w pełni ówczesnymi ludźmi. Również opinie i sądy przez nich wypowiadane oparte są o aktualną wiedzę autora, o współczesne krytyczne oceny dawnej historii. Powieść jest więc osadzona w historii, ale zarazem jest jej swobodną interpretacją - w duchu naszych czasów. Może zbyt jednoznacznie ponury jest stworzony przez Łukasza Czeszumskiego obraz wieków średnich, ukazanych jako czasy powszechnego zabijania, picia, gwałtów, nadużyć, prywaty, braku zasad, nieuczciwości, obłudy. Dużą część owej krytyki, przeprowadzanej z punktu widzenia współczesności, można by przecież śmiało odnieść i do naszych, nowoczesnych, postępowych czasów. Zmieniłaby się co najwyżej otoczka wielu czynów, ich swoisty modus operandi, ale nie sens.
Łukasz Czeszumski ma dobry warsztat pisarski. Potrafi pisać z pasją i barwnie, przyciągając uwagę. Wydaje się, że choć fascynuje go historia, to zajmuje się w Uciekinierze głównie jej krytyką. Powieść może się jednak podobać, ma swój rytm, gorące emocje, nagłe zwroty akcji. Może trochę zbyt dużo w niej moralizatorstwa, nagromadzenia wszystkiego co złe w dłuższym okresie czasu w losach jednej osoby. Większość postaci nie jest jednoznaczna, tylko niektóre z nich Czeszumski ocenia raczej bezkrytycznie, jak na przykład Marcina Lutra czy husytów. Liczne, rozbudowane opisy nie tylko pokazują, ale i oceniają. Nie ma tu miejsca na niejasności, nie ma zbyt wiele przestrzeni na własną interpretację i przemyślenia. Tym, którzy wiedzę lubią czerpać nie z niełatwych w odbiorze źródeł historycznych, ale z lżejszej, tak dziś modnej pop-kulturowej formy przekazu powieść zdecydowanie powinna przypaść do gustu.
Łukasz Czeszumski wraca z kolejnym zbiorem reportaży o świecie południowoamerykańskiej przestępczości. Brazylia, Rio de Janeiro. Miasto anarchiczne, groźne...
Miasto gangów – fawele w Rio oczami polskiego reportażysty. Łukasz Czeszumski od lat pisze o konfliktach w krajach Ameryki Łacińskiej,kartelach...