Gryzmina to prawdziwa czarownica. Mieszka w rozpadającej się chatynce, porośniętej przez pajęczyny i chwasty. Ma wielki kocioł, czarodziejską miotłę i czarnego kocura. Uwielbia oślizłe żmije, lepkie ropuchy i zgniłe żołędzie. Ale kiedy akurat kończą jej się zapasy ulubionych przysmaków, a nachodzi ją ochota na gorącą zupę, nie pogardzi też warzywami, które uprawiają jej sąsiedzi. Wsiada więc na miotłę i rusza „na złodziejkę” po okolicznych ogródkach, mając nadzieję, że trafi na choć parę robaczywych i nadgniłych warzyw. Gdy się jednak nie ma, co się lubi, to się lubi, co się ma. I tak Gryzmina musi zadowolić się słodkimi marchewkami, okrąglutkimi ziemniakami i piekącymi w język porami. Kiedy zupa porowo-marchewkowo-ziemniaczana była już gotowa i czarownica właśnie miała zabrać się do jedzenia, o swoje zguby zaczęli upominać się sąsiedzi. A trzeba przyznać, że Gryzmina mieszkała w naprawdę doborowym towarzystwie! Nie mając innego wyjścia, czarownica musiała podzielić się zupą, której właściwości - jak się okazało - były naprawdę niezwykłe. A kiedy wreszcie usiadła, by na spokojnie zjeść swoją porcję, znowu usłyszała pukanie do drzwi Kto tym razem?
Komu zupki? to przezabawna historia o tym, że jeden garnek zupy może zupełnie odmienić życie. I wcale nie potrzeba do tego czarów! Choć książeczka wcale, ale to wcale nie jest wychowawcza (kto to widział, żeby kraść z ogródka sąsiada - i jeszcze przy tym przeklinać, abrakadabra!), bawi do łez i intryguje.
Quitterie Simon wkomponowała w swoją historię postacie z różnych bajek i nadała im nowe role. Spotykamy więc Czerwonego Kapturka, który goni wilka, Olbrzyma, który wypuszcza porwane dzieci i Tomcia Palucha, który dzięki temu wraca do domu. Znajomość klasycznych baśni nie jest konieczna, by zrozumieć całość, jednak pozwala w pełni zrozumieć komizm wielu sytuacji. I choć taki zabieg to nie nowość w bajkach dla dzieci, to w wydaniu Quitterie Simon okazuje się zaskakująco świeży,a jej książka naprawdę dobrze skomponowana i bardzo zabawna.
Ilustracje Magali Le Huche są zaś po prostu magiczne i nadają książce głębi. Na każdej stronie możemy śledzić szczegóły i detale - pajęczyny, myszy, kruki, jesienny krajobraz, liście spadające z drzew, nieporządek na podwórku przed domem czarownicy, a nawet kwiatki z ząbkami, które tworzą atmosferę opowieści.
Cóż, Komu zupki? to po prostu bardzo apetyczna książka z pouczającym morałem. Pamiętajcie więc: przez żołądek do serca!