Dama Dzwonka i Odd Thomas
Czy dar przepowiadania przyszłości i senne zapowiedzi przyszłych wydarzeń to docenienie wybrańca czy raczej przekleństwo? Trudno takie wizje ignorować. Przychodzi impuls do podjęcia działań i nadzieja, że uda się jeszcze odwrócić koleje losu.
Myśląc w tych kategoriach, obdarowanym (przeklętym?) jest Odd Thomas, bohater serii powieści Deana Koontza. I tym razem ten obdarzony „szóstym zmysłem” kucharz będzie zmuszony ratować setki istnień ludzkich, nie dając się przy tym zabić, a „Kilka godzin przed świtem” to kolejna książka odsłaniająca przed czytelnikiem jego paranormalne zdolności.
Kto pamięta Koontza z czasów takich perełek jak „Oczy ciemności” czy „Oszukać strach”, ten sięgnie po historię Odda Thomasa zapewne z ciekawości, oczekując błyskotliwego języka, dynamicznej akcji i wyrazistych, inteligentnych postaci. Niestety, „Kilka godzin przed świtem” jest zaledwie cieniem poprzednich mrożących krew w żyłach powieści i niebezpiecznie zbliża się do przeciętności.
Nawiedzające Odda od czasu do czasu prorocze sny i intuicja znów prowadzą go w miejsce, którego dobrowolnie by nie wybrał. Tym razem, czekając na odkrycie, dlaczego został sprowadzony do Magic Beach, pracuje jako kucharz dla wielbiciela ciastek i byłego aktora Hutach Hutchisona. Towarzystwa dotrzymuje mu pies Boo, a raczej jego duch, gdyż tylko Odd uświadamia sobie obecność zwierzęcia. Tym, którzy nie mieli okazji poznać Thomasa z wcześniejszych książek Koontza, należy wyjaśnić, że oprócz wizji, bohater może też kontaktować się ze zjawami martwych ludzi, którzy nie chcą opuścić tego świata, a zamiast GPS-a posługuje się on magnetyzmem psychicznym, który pozwala mu docierać do poszukiwanego obiektu.
Od dnia, kiedy zginęła ukochana Odda, żyje on niechcianym życiem i dlatego też na pytanie zadane przez Damę z Dzwonkiem: „Umrzesz za mnie?”, bez wahania odpowiada: „Tak”. Owa otoczona aurą tajemniczości kobieta, a właściwie - osiemnastoletnia dziewczyna w ciąży, to posługująca się zagadkami filozoficznymi Annamaria. Przeznaczeniem Odda jest chronić ją i jej nienarodzone dziecko przed zabójcami z mostu. Umieszczając podopieczną u okaleczonej przyjaciółki Bossom Rosedale w Chatce Szczęśliwego Potwora, nasz bohater wyrusza, by zmierzyć się z wrogiem o nieznanej tożsamości. Wizja z jego snów (czyli „czerwone niebo, morze pełne światła i oślepiająco jasny piasek”) okazuje się przepowiednią masowego morderstwa, gdyż grupa złoczyńców na zlecenie bogatego Amerykana zamierza doprowadzić do wybuchu bomb termonuklearnych.
Zadanie Odda jest o tyle trudne, że w tej planowanej katastrofie prowadzącej ku realizacji idei Nowej Cywilizacji, palce macza policja z Magic Beach, a oprócz zabójców z krwi i kości, bohater musi zmierzyć się także w watahą nawiedzonych kojotów. Na szczęście, Odd może liczyć na pomoc ze strony dobrych ludzi (?), jak Birdie Hopkins, rezolutna staruszka z cadillaca czy duchów - jak złośliwy poltergeist Mr. Sinatra, dysponujący mroczną energią, potrzebną do wywołania chaosu.
Czy Odd Thomas, mając wsparcie sił nadprzyrodzonych oraz kierując się intuicją i doświadczeniem, zdoła uratować świat i ocalić Damę Dzwonka? Kiedy już przebrniemy przez prawie czterysta stron książki, przekonamy się, że odpowiedź była nam już znana przed jej otworzeniem, a sama lektura niczego do tej zagadki nie wniosła. „Kilka godzin przed świtem” jest infantylna i bywa najzwyczajniej w świecie nudna. Jedyny ratunek to błyskotliwość i nimb tajemnicy, otaczające zagadkową Annamarię, dające nadzieję, że to tylko chwilowy spadek formy Koontza. Mistrzu, do dzieła!
Pierwszy zbiór w dorobku Koontza obejmuje dwie krótkie powieści i dwanaście nowel. Każdy odnajdzie tu coś dla siebie - thriller, opowieść...
Mitch was busy planting flower beds when his phone rang. Now he's standing in a suburban garden on a bright summer day having a phone conversation out of his darkest nightmare....