Recenzja książki: Jolley-Rogers. Statek widmo

Recenzuje: Damian Kopeć

Szykujcie skarby wasze! Zaraz będą nasze!

Wesoły Roger - czyli Jolly Roger - to charakterystyczna flaga, używana przez morskich piratów: czaszka i piszczele na czarnym tle. Do tego symbolu odwołuje się nazwisko bohaterów cyklu powieści dla dzieci autorstwa Jonny’ego Duddle'a - pirackiej rodziny Jolley-Rogers. Tę nietypową rodzinkę reprezentują: chłopak Jim, jego młodsza siostrzyczka Bryłka, tata, mama, bezzębny dziadek, pies Kostek i papuga Skrzekunia. Ich domem jest łajba Czarny Krater, a żywiołem - zmagania z morskimi falami i spotkania z przygodą. Wraz z Matti spotkaliśmy ich po raz pierwszy w książce Piraci z naszej ulicy. Teraz ponownie przybywają do Nudy Morskiej, już nie na przymusowy postój, a na wezwanie Matyldy.

Nocą, kiedy księżyc w pełni zawładnął bezchmrunym niebem, do Nudy Morskiej zbliżył się statek. Z jego pokładu zeszły na ląd ciemne, morskie cienie. Poprzez uśpione uliczki miasteczka dotarły do lokalnego muzeum. Efektem tej niezapowiedzianej wizyty była kradzież eksponatów. Żadnych śladów włamania, żadnych widocznych postaci na obrazach zarejestrowanych przez kamery. Tylko chaotyczne zeznania przestraszonego strażnika i splądrowane muzeum. Zdaniem tego ostatniego, do muzeum wtragnęli piraci. Pi..ra..ci! Miesiąc wcześniej skradziono eksponaty z pobliskiego wykopaliska archeologicznego. Czyżby te dwie sprawy były ze sobą powiązane? Policja niczego nie mogła wykluczyć. W Nudzie Morskiej wybuchła panika, profesjonalnie podsycana przez jak zawsze bezstronne i obiektywne lokalne media. Uwielbiająca piratów Matylda znała tylko jedno rozwiązanie tego problemu: szybki kontakt z Jimem i jego rodzinką. Jeśli to piraci maczali palce w sprawie owych kradzieży, to rodzina Jolley-Rogers powinna coś wiedzieć na ten temat. O dziwo, Matti ma rację. Przybywający z pomocą dziadek Jima rozpoznaje w rysunku pamięciowym postać kapitana Krętobrodego. Problem w tym, że Krętobrody od dawna nie żyje - tak jak załoga jego statku i tylko okaleczone duchy piratów błąkają się po świecie, poszukując pewnego tajemniczego klucza. Dopóki go nie znajdą, nie mogą odejść z tego świata. Ale czy tak naprawdę chcą opuścić ten cudowny ziemski padół?

O ile Piraci z naszej ulicy to książka, w której dominują ilustracje, o tyle Statek Widmo jest już typową opowieścią przygodową z licznymi rysunkami. Mamy tu przemyślaną fabułę, dreszczyk emocji, wyraziste postaci oraz - wbrew pozorom nadal ceniony i lubiany - happy end. Wszystko okraszone humorem - miejscami czarnym - opowiedziane z lekkim przymrużeniem oka. No i świetnie zilustrowane. Książka jest bardzo ładnie wydana, w poręcznym formacie, na dobrej jakości papierze. Trochę mało czytelna, za to nieźle pasująca do klimatu opowieści jest użyta w niej czcionka.

Statek Widmo może być dobrą propozycją do samodzielnej lektury dla dzieci, które mają już trochę wprawy w czytaniu i lubią wartką akcję oraz smak przygody. W tej książce, należącej większego cyklu o perypetiach rodziny Jolley-Rogers, tego z pewnością nie zabraknie. Zatem: Ahoj, szczury lądowe! Przybywamy!