Kroniki wstydliwych dziejów
Kiedy Jan Grzegorczyk zakończył trylogię o księdzu Groserze (Adieu, Trufle i Cudze pole), nikt, nawet sam autor, nie spodziewał się, że jego bohater powróci. Na szczęście życie, także to literackie, potrafi bardzo zaskoczyć, dzięki czemu ksiądz Groser powrócił. I to w wielkim stylu.
Urok, prostolinijność i szczerość. To słowa, którymi w skrócie określić można Jezusa z Judenfeldu. Ta książka to spotkanie z człowiekiem, pochylenie się nad jego troskami i radościami, bez smutku, lecz z refleksją, bez wesołkowatości, ale z optymizmem. Raz jest to spojrzenie gorzkie, prześmiewcze i ironiczne, raz - niewinne i sympatyczne. To opowieść zapadająca w pamięć, bo traktuje o tym, co nas łączy, ale i dzieli.
Zapraszam do odkrycia tajemnicy Jezusa z Judenfeldu. Jezusa, który zamienił swe żydowskie korzenie na krew aryjską! Brednie? Nie. Przekonajcie się sami, podążając za Groserem, który w podróży do Watykanu uległ nieszczęśliwemu wypadkowi. Wraz z kontuzją nogi w gruzach legły jego plany dotarcia do papieża, a watykański przepych zamienić musiał na skromne ewangelickie progi. W ten sposób trafił pod dach Mateusza, byłego księdza katolickiego i jego żony Agnieszki. To u nich i dzięki nim uda mu się dostrzec wiele rzeczy, które do tej pory nie stanowiły dla niego tematów godnych uwagi, albo które od siebie odpychał, by uspokoić własne sumienie. Odkryje też, że przeszłość może wywierać wpływ i determinować ludzkie życie, choćby nawet była to przeszłość odległa i nie dotycząca nas samych, lecz danej społeczności.
Warto sięgnąć po Jezusa z Judenfeldu, niezależnie od religii, wyznania czy światopoglądu. To wspaniała historia o próbie rozrachunku z przeszłością i jej upiorami, to wstydliwa prawda o nas samych, o naszym pochodzeniu, wadach i kompleksach.
To, co przydarzyło się w Judenfeldzie w przeszłości, jak i to, co dzieje się tam współcześnie, mogło i może przydarzyć się właściwie wszędzie. Nie ma tu znaczenia długość ani szerokość geograficzna, bo najważniejsze są toczące się sprawy. Nazizm, niechlubna przeszłość, antysemityzm - to tylko namiastka tego, co znaleźć można w książce Jana Grzegorczyka. Ale będą i inne, trudne do "przełknięcia" kąski: wojna o rząd dusz pomiędzy kościołami katolickim i protestanckim, pierwszeństwo do „zbawiania” świata, wzajemna niechęć i nienawiść czy kompleksy wynikające z uwarunkowań społecznych, ekonomicznych, historycznych...
Jezus z Judenfeldu przyciąga uwagę i podbija serca dzięki nostalgicznym chwilom czy zabawnym scenom. Jedne wywołują drżenie serca, inne - ciepły uśmiech, kolejne - kawalkady śmiechu (jak na przykład taniec Karin). Pewnie u wielu czytelników lektura ta spowoduje zrobienie rachunku sumienia i przewartościowanie niektórych spraw. Bo choć akcja nie porywa, to skłania do myślenia. Dlatego warto sięgnąć po tę niezwykłą powieść, która sprawia, że patrzy się na rzeczywistość z innej niż dotychczas perspektywy. Z perspektywy drugiego człowieka, który ma prawo do życia po swojemu. I do popełniania błędów, z których kiedyś zostanie rozliczony.
Stanisław Madej odnajduje w kościele zwłoki proboszcza. Nie może uwierzyć, że jego przyjaciel spadł z drabiny akurat w wieczór, gdy wreszcie zdecydował...
Czy kapłaństwo jest pracą na cudzym polu, a jeśli tak, to czy może ona dać człowiekowi miłość, poczucie sensu? Czy ksiądz Wacław stanie pośród księży,...