Różne odcienie wojny
Zbiory opowiadań różnych autorów to zawsze - przynajmniej z mojego punktu widzenia - przedsięwzięcie ryzykowne. Zwłaszcza wtedy, kiedy poszczególne utwory łączy poruszana w nich tematyka. Już sam gatunek, jakim jest opowiadanie, okazuje się wyzwaniem. O wiele łatwiej napisać dobrą powieść niż dobre opowiadanie. W przypadku zbioru opowiadań różnych autorów trudno się ustrzec różnicy poziomów poszczególnych twórców. Może nie pasować do siebie styl opowiadań. Pewne jest to, że nie wszystko będzie się podobać czytelnikom i ocena całości będzie w związku z tym niższa. Z drugiej strony - zbiór może intrygować różnorodnością podejścia do tematu i stylami pisania. Może pokazywać, kto ma talent, kto się pozytywnie wyróżnia na tle innych. Wszystkie te uwagi można śmiało odnieść do książki I żywy stąd nie wyjdzie nikt, będącej zbiorem dziesięciu różnej długości opowiadań, podejmujących temat wojny.
Wojna jest tu widziana na różne sposoby: w alternatywnej przeszłości, w przyszłości, w kosmosie i na Ziemi. Poprzez odwołanie się do rzeczywistej historii i do wymyślonych wydarzeń. Twarda s-f miesza się z tą zainfekowaną elementami fantasy czy mrocznego okultyzmu. Stereotypowe podejście łączy się z nowatorskim. Nasza, polska ziemia z obcą. Język miły dla ucha, wyrafinowany, bogaty styka się z solidną dawką wulgaryzmów, mającą tyle wspólnego z językiem literackim, co komunizm z demokracją. Autorzy opowiadań tworzący w kraju sąsiadują z tymi, którzy zmniejszyli poziom bezrobocia, wybierając wolność zarabiania, płacenia podatków i dostawania emerytur za granicą. Ośmiu panom dają odpór zaledwie dwie piszące panie (z drugiej strony - wojna raczej nie jest ulubionym tematem twórczych kobiet). O ile z pomysłami na opowiadania nie jest źle, to już z ich wykonaniem bywa o wiele gorzej. Dużo opowiadań cierpi na typowe choroby niedopracowanego stylu, na braki warsztatowe. Ich autorzy piszą męcząco, natrętnie, czasami przesadzając ze słowami.
W opowiadaniu Żegnaj, laleczko powracamy do czasów okupacji hitlerowskiej i pojawiającego się w nich pistoletu vis, opętanego przez ofiarę przewrotu majowego. To jego „oczami” śledzimy wojnę z hitlerowskim okupantem. Pomysł jest ciekawy, ale warstwa językowa i elementy poprawności politycznej w opisywaniu historii oraz nagromadzenie modnych stereotypów nie ułatwiają lektury. W Słowie żołnierza forma nie zachwyca, choć znowu pomysł wydaje się bardziej interesujący. Parszywa planeta, pełna krwiożerczych, zmodyfikowanych genetycznie roślin może przerażać - podobnie jak przesada porównań, przeładowanie nimi, próby opisywania wszystkiego. Za dużo tu neologizmów i wymyślnych słów, poezji typu „ukrywał strach pod hełmem sarkazmu".
Pozytywnie ocenić należy utwor Eviva L’arte. To wariacja na temat światów równoległych i wieloświatów. Na temat możliwości przechodzenia między nimi, podróżowania w czasie, ingerowania w zdarzenia i możliwych tego implikacji. To proza dojrzała, solidnie napisana i spuentowana. Opowiadanie 47. Oddział Zwiadu Imperialnego podejmuje temat wojny domowej, która przez wszystkie wieki trwa. Pojawia się tu humor wojskowy i śladowe elementy fantasy. To opowiadanie jest nieźle napisane i ma ciekawe zakończenie. W Drzewie mowa jest o Wielkiej Wojnie, której wynikiem jest postapokaliptyczny krajobraz i prawie całkowite wyginięcie ludzi. To swoista wariacja na temat poszukiwania wyjaśnień, wiedzy, odpowiedzi. Na temat inteligentnych, samo się rekonfigurujących i przeprogramywujących systemów, które wydostają się spod kontroli ludzi i biorą udział w walce z człowiekiem. Solidna dawka tak dziś potrzebnego pesymizmu, historia ciekawie napisana i dosyć wciągająca.
Powrót do domu w zasadzie nie jest opowiadaniem o wojnie. To wpasowana w modny, mainstreamowy nurt opowieść o nieudanym związku, o lękach przed zmianami w życiu, o potrzebie małej stabilizacji. Utwór jest napisany poprawnie, czyta się go jednak ciężko. Kłania się tu doświadczenie psychiatryczne autora. Elementem fantastycznym jest przede wszystkim poboczny wątek cudownej broni Trzeciej Rzeszy.
Do okresu II wojny światowej odwołuje się również Nadzienie. To reinterpretacja fantastyczna pewnej operacji wywiadowczej z tamtego okresu. Opowieść z nazistami, nekromancją oraz wszczepianiem wspomnień zmarłemu. Zwraca uwagę, niestety, również rozwlekłością niektórych fragmentów. Domknięcie porusza temat Stanu Wojennego. Nie, nie tego, kiedy wróg wewnętrzny stał i kołatał od wewnątrz do bram bezbronnego państwa. Tego w przyszłości, po upadku UE. Młody policjant walczy z elementami antyunijnymi, biorąc m.in. udział w „zwalnianiu celi” i wykonywaniu „prawomocnych wyroków”. Paralela z rokiem 1981 jest chyba nieprzypadkowa.
Dwa ostatnie opowiadania, mocny akcent na koniec, to bardzo dobra Potworzyca oraz Listy z Cienia. Utwór Potworzyca rozgrywa się w większości w fantastycznym burdelu. Mówi o walce dwóch ras i cywilizacji, istot ze zdolnościami psi z tymi, którzy postawili na zaawansowaną technologię. Ciekawe kto wygra? Dobrze skonstruowane, interesujące i zaskakująco kończące się opowiadanie. Starcie dwóch ras jest również tematem Listów z Cienia. Pojawiają się w nim wulgaryzmy, ale utwór jest ciekawie napisany, ma własny klimat i przemyślane zakończenie.
Wojna w przeszłości, w przyszłości, w świecie równoległym bądź alternatywnym, w świecie nam jakoś znanym i wymyślonym. Obserwujemy małe potyczki, będące odpryskiem większej wojny. Nie bierzemy udziału w epickich wydarzeniach, ale waga kilkuosobowych potyczek nie jest wcale nikła. Czytając opowiadania zebrane w tomie I żywy stąd nie wyjdzie nikt, można powiedzieć jedno: wojna ma kolosalną przyszłość.
Wróżki z Przystani Elfów przybywają do świata ludzi, aby sprowadzić lato. Czeka je mnóstwo pracy, więc na Stałym Lądzie spędzą...
Potrawy orientalne, hinduskie przekąski i dania główne, przekąski prosto z woka i delikatne, duszone warzywa....