Akcja książki toczy się najpierw w deszczowym Chicago, a potem w słonecznym Meksyku. Falcon to agencja detektywistyczna prowadzona przez trójkę przyjaciół. Luke jest przystojniakiem, któryzajmuje się głównie uwodzeniem kobiet, do czego wykorzystuje swój niezwykły urok osobisty. Jest też sierotą, wychował się na ulicy. Został policjantem, a potem agentem FBI. Ma też za sobą kryminalną przeszłość. Jego partner – Thomas – jest związany z Laurą, która interesuje się historią sztuki. W trójkę stanowią zgrany zespół.
Podczas obserwacji lombardu, w którym planują zaskoczyć poszukiwanego od dawna złodzieja, Tom zostaje postrzelony. Pomaga im piękna Chelsea, która zabiera obu mężczyzn do domu zamiast do szpitala. Spędzają tam kilka dni, podczas których Luke nie może opanować rosnącego w nim pożądania, przy okazji odkrywając w domu dziewczyny sekretne, szpiegowskie pomieszczenia. Chelsea zdecydowanie nie jest tym, za kogo się podaje. A może nawet to ona odpowiada za postrzelenie Thomasa?
Akcja toczy się bardzo szybko, mimo rozbudowanych charakterystyk postaci. Autorka potrafi pobudzać ciekawość czytelnika. Zagadka goni zagadkę. W fabule są jednak dziury, nieścisłości i sprzeczności. Bohaterowie czasem sobie zaprzeczają i zdecydowanie posługują się zbyt szczegółową wiedzą. Ale można to wybaczyć, bowiem mamy do czynienia z naprawdę zaskakująco dobrą książką, spełniająca wszystkie wymogi gatunku. Pewnie gdyby na okładce było brzmiące z amerykańska nazwisko, powieść mogłaby leżeć na półce z bestsellerami. Jest tu bowiem wszystko: sensacja, szybka akcja, napięcie erotyczne między głównymi bohaterami, atrakcyjne i wyraziste postaci, egzotyczne miejsca, walka o wysoką stawkę, brutalni antagoniści, wredni przestępcy, szpiegowskie gadżety, plany pokonania tych „złych", gwałtowne zwroty akcji. Obawy może też budzić osadzenie akcji w realiach typowych amerykańskich filmów sensacyjnych. Autorka zresztą często odwołuje się do popularnych filmów, by oddać nastrój danej sceny. Dzięki temu łatwiej wczuć się w atmosferę. Jednak realia są dobrze zachowane, a przynajmniej spełniają oczekiwania czytelnika.
Niestety, cały efekt psuje... okładka. Zielona, zarośnięta brama sugeruje raczej romans wiktoriański niż pełną emocji powieść sensacyjną. Czy naprawdę nie można było zaproponować czegoś oddającego atmosferę książki? Ekskluzywne jachty, widoczek amerykańskiego miasta, piękna kobieta w tle, błyszczący naszyjnik… To stereotypy, ale powieść jest przecież na nich właśnie oparta. To, wbrew pozorom, atut książki, bowiem wpisanie się z taką sprawnością w wymogi konwencji to duża sztuka. Miłośnicy gatunku mogą powieść po prostu przeoczyć. A szkoda, bo po prostu warto po nią sięgnąć, choć należałoby nieco dopracować styl, wyeliminować nagromadzenie przymiotników. Ale to przecież szczegóły. Powieść Goniąc cienie z całą pewnością zasługuje na więcej. To dobrze napisana powieść popularna, spełniająca wszelkie wymogi gatunkowe.
Kiedy Gareth Brown, agent specjalny DEA z San Francisco, wyjeżdża do Japonii, by uwolnić amerykańskich jeńców oraz rozbić gang handlarzy bronią i narkotykami...