Konik morski jest dumnym tatą dziesiątki dzieci. Ale licząc je, doszukał się ledwie dziewiątki. Gdzie jest ostatni maluch? Zaniepokojony tatuś rusza w głąb oceanu na poszukiwania. Poznaje innych mieszkańców głębin. Każdy chce mu pomóc. Wskazują kryjówki (a czytające dziecko zagląda w nie dzięki okienkom – bardzo ciekawy pomysł), ale w każdej znajdują się tylko dzieci „pomocnika". Na szczęście poszukiwania kończą się zaskakującym happy endem.
Książeczka w sprytny sposób łączy kilka funkcji. Po pierwsze: angażuje emocje małego czytelnika. Po drugie: dziecko dowiaduje się mimochodem sporo o mieszkańcach oceanu. Poza tym tekst służy do nauki liczenia do dziesięciu. Na kolejnych stronach odkrywamy bowiem jednego wielorybka, dwie małe rozdymki, trzy żółwie itd. Uroku całości dodają też zabawne rysunki.
Bardzo sympatyczna lektura dla dzieci. Uczy przez zabawę. Polecam wszystkim kilkulatkom.
dr Kalina Beluch
Zieeeeewa kotek, zieeeeewa wąż, zieeeeewa królik, zieeeeewa świnka, zie...ee...eee...wa hipcio, zie..wa...żółw, z...z...asz....ty....