Dużo pisze się i mówi o działalności Jezusa Chrystusa, ale o jego dzieciństwie – prawie nigdy. Mając na myśli jego poczynania jako osoby doroslej, obraz jego dzieciństwa na pewno jawi się podobnie: jest poważny, o głębokim spojrzeniu, dobry, uczynny, współczujący, nad wiek dojrzały. Czy takiego samego zdania był Coetzee, kiedy Chrystusa sobie wyobrażał? Popatrzmy.
Początek jest taki, jakbyśmy – bohaterowie i my sami – błądzili w gęstej mgle. Simon i David przypływają łodzią do nieznanego miasta, aby rozpocząć nowe życie. Przybywają bez wspomnień i świadomości tego, kim byli poprzednio. Rozpoczynając nowe życie, muszą wszystkiego uczyć się od podstaw, również języka. Wszyscy wokół są bardzo mili i uczynni, ale po jakimś czasie Simon zauważa, że życie tutaj jest pozbawione emocji i głębszego celu.
Ponieważ Simon spotkał Davida na łodzi, którą tu dopłynęli i od tego czasu opiekuje się chłopcem, czuje się za niego odpowiedzialny. Postanawia odnaleźć matkę Davida, z którą chłopiec został rozłączony. Uważa, że rozpozna ją intuicyjnie. Kobietą tą okazuje się Ines. Od tej pory Simon staje się opiekunem rodziny, nie zbliżając się emocjonalnie do matki chłopca.
Jaki jest David-Jezus? Niezależny, na pewno uparty, kapryśny. Ale sprawia wrażenie, jakby był taki z wyższej konieczności. On WIE, UMIE, ROZUMUJE głębiej. Nie jest na tej ziemi po to, aby powtarzać utarte schematy. Nie chodzi do szkoły po to, aby uczyć się czytać, pisać, liczyć - jak inne dzieci. Jego nauka polega na tworzeniu, zagłębianiu się w treści znaczeń, odnajdywaniu ukrytego w życiu sensu, spojrzeniu w inny sposób na zwykłe rzeczy, zjawiska. Dlatego nauczycielom wydaje się trudnym dzieckiem, ale okazuje się inteligentny i lubiany przez wszystkich innych. Jest powołany do odnajdywania i nadawania sensu życia, a nie odtwórczego powielania i chodzenia utartym szlakiem. To on ma wyznaczać drogi i komenderować, a nie słuchać i korzyć się przed innymi. Tak przekorne przedstawienie osoby Davida-Jezusa okazuje się ogromnie interesujące. Właśnie owo głębsze znaczenie jego uporu i powodującej kłopoty samodzielności to coś, co charakteryzuje Chrystusa jako dorosłego. Warto spojrzeć na scenę z Nowego Testamentu, kiedy przegania kupców ze świątyni. Nie zachowuje się wtedy ulegle czy grzecznie, ale z całą stanowczością – czy to się komuś podoba czy nie – egzekwuje swoje wymagania (zob. Gorliwość o dom Twój pożera mnie - J2,17).
Ines-Maryja jako matka, która pełni tę rolę po części z przypadku, świetnie się w niej odnajduje. Jak lwica walczy o swoje dziecko, ustępuje mu na każdym kroku. Opiekuńcza i przekonana o niezwykłości swego syna, wierzy mu i ufa bezgranicznie. Ponieważ WIE, że David nie jest zwykłym dzieckiem. W tym kontekście przestaje być irytująca jako przewrażliwiona matka, "chuchająca" na swoją pociechę. Jej nadopiekuńczość ma stanowić "szklany klosz", pod którym bez przeszkód zacznie się rozwijać wielkość jej syna - tak, aby nic nie uniemożliwiło mu wyrastania ponad poziomy.
Jaką rolę pełni Simon-Józef? Jako opiekun rezygnuje całkowicie z siebie, zapewniając spokój i pomyślność Ines i Davidowi. Często nie zgadza się z jej sposobem rozumowania, patrzy bardziej pragmatycznie na życie, ale ostatecznie zawsze zwycięża jego miłość do chłopca i zaufanie do poprawności życiowych wyborów jego matki.
Styl i język utworu emanuje chłodnym minimalizmem. Za prostymi i oszczędnymi słowami kryją się nie tylko zwykłe, życiowe problemy. Często wyzierają spoza nich głębokie spostrzeżenia i złożone treści. To mistrzostwo przekazu!
Narracja prowadzona jest w czasie teraźniejszym. Tak, jakby autor chciał dodatkowo podkreślić znaczenie życia tu i teraz, tworzenia rzeczywistości bez oglądania się na przeszłość ani bez trwogi przed przyszłością. Wielokrotnie podkreśla, że przybyli łodzią osadnicy mają rozpocząć nowe życie; ich pamięć przeszłych czasów została wymazana. W odniesieniu do dokonań Jezusa Chrystusa, zwłaszcza do Jego śmierci krzyżowej, takie postawienie sprawy jest jak najbardziej uzasadnione. Swoją odkupieńczą śmiercią przekreślił przecież grzechy całego świata, aby w duchu zerwania z przeszłością wejść na drogę nowego życia.
Nie jest to na pewno łatwa lektura, z pozoru trochę uboga w treści, prosta w warstwie językowej. Mówię: niełatwa, ale nie w czytaniu. Raczej - w zrozumieniu. Trzeba niewątpliwie wejść głębiej, wyłapać ukryte znaczenia i spojrzeć na nią oczami Davida. Co to znaczy? Częściowo już opisałam – reszta należy już do czytelników.
Od lat czytali swoje książki, ale poznali się dopiero w 2008 roku. Mieszkają na dwóch różnych kontynentach, ale łączą ich listy i nieliczne spotkania....
In a South Africa torn by civil war, Michael K sets out to take his mother back to her rural home. On the way there she dies, leaving him alone in an anarchic...