Czy między artystami zawsze musi toczyć się rywalizacja? Okazuje się, że nie. Przyjaźń ma różne oblicza, różnica wieku jest tylko wydumanym problemem. Młodość czerpie z doświadczeń starości, starość - ze świeżości młodości. Dwa charaktery, wspólna miłość: sztuka.
Łukasz Banach, wówczas dziewiętnastoletni artysta z Bochni. Pewnego razu trafia na wpis w księdze gości, wystawionej podczas jednej z jego wystaw. I podpis malarza, Zdzisława Beksińskiego, pochodzącego z Sanoka, mieszkającego w Warszawie. Zaintrygowany Banach postanawia napisać e-mail do wybitnego twórcy. Tak zaczyna się ich przyjaźń, której owocem stała się między innymi obszerna korespondencja. W swoich wirtualnych listach mężczyźni poruszają wiele zagadnień: komputery, związki, natura człowieka... Beksiński dzieli się wieloma przydatnymi uwagami na temat malarstwa. Dochodzi też do spotkania obu panów. Zdzisława i Łukasza dzieli ponad pięćdziesiąt lat różnicy wieków, lecz o wiele więcej ich łączy. Uczą się od siebie nawzajem. Zawsze szczerzy, nie unikają zadawania sobie nawzajem trudnych pytań, wspólnie poszukują nurtujących ich odpowiedzi. Przyjaźń zostaje brutalnie przerwana przez śmierć. Pozostały e-maile, które zebrano w niesamowitej książce. Dziś Łukasza znamy jako artystę posługującego się pseudonimem Norman Leto.
Zdzisław Beksiński, świetny malarz, jak się okazuje, miał również wielką zdolność do opowiadania anegdot i poczucie humoru. Wiele osób potraktuje go jako głównego bohatera książki, która ukazała się właśnie na rynku. Tymczasem Norman Leto to postać co najmniej równie interesująca i warta poznania.
Książka zawiera nie tylko listy, ale też wywiad z samym Leto, który przeprowadził Jarosław Mikołaj Skoczeń. Nazwisko Skoczenia to gwarancja świetnej lektury, dowodzi tego chociażby jego książka Dzień po dniu kończącego się życia.
Prawdziwą gratką są w książce zdjęcia dzieł. Widzimy wcześniej niepublikowane ujęcia, które artyści przesyłali sobie nawzajem na przestrzeni lat. Warto uważnie przyjrzeć się każdemu detalowi, później porównując swoją opinię ze zdaniem Beksińskiego lub Leto. To niezwykłe doświadczenie, pozwalające na kontakt ze sztuką współczesną nawet osobom, które nie są jej miłośnikami. Jest też w książce sporo wiedzy dotyczącej fotografii. Beksiński jest tu mistrzem, chociaż nie przepadał za tym słowem. Zawsze był skromny, trochę niepewny własnego talentu.
Po śmierci żony i syna Beksiński czuł się bardzo samotny, lecz do ostatnich dni pozostawał człowiekiem bardzo otwartym. Śledził nowinki techniczne, nie odtrącił młodego artysty, patrząc na niego z góry, ale nawiązał z nim prawdziwą przyjaźń. Rozmowa Skoczenia z Leto dodaje nowe elementy do portretu sanockiego malarza, nie jest to jednak laurka. Listy zawarte w książce pokazują zetknięcie ludzi w różnym wieku, potrafiących jednak do siebie nawzajem dotrzeć. Książka jest świetnym uzupełnieniem innej publikacji, napisanej przez Lilianę Śnieg-Czaplewską, która również wymieniała z Beksińskim e-maile. Istnieje coś, co łączy ją i Normana, lecz dopiero przeczytanie obu pozycji daje pełny obraz. Co ważne - nie ma w tej publikacji naruszania prywatności artysty w najmniejszym nawet stopniu.
Korespondencja Łukasza Banacha i Zdzisława Beksińskiego jest lekturą wyjątkowo frapującą. Z pewnością ogromnie zainteresuje ona miłośników twórczości artysty z Sanoka, ale równocześnie stanie się impulsem do lepszego poznania dzieł Leto. To obszerna książka, a jednak czyta się ją szybko i mimo wszystko pozostawia wrażenie niedosytu - tyle w niej mądrości, wzajemnego zrozumienia oraz przyjaźni bardzo inteligentnych mężczyzn.
"Idę drogą którą nam pokazałaś nie mam potrzeby niczego szukać patrzę w dobrą przestrzeń Twojego zrozumienia dwojga ludzi wszystko jest jasne i dziwnie...
"Długo zastanawiałem się nad tym czy warto "odgrzebywać" wywiady, które ukazały się w magazynie EMPiK News kilka lat temu. Zadawałem sobie...