Można by powiedzieć, że Jan Krasnowolski „wyspecjalizował się” w opowiadaniu historii inspirowanych prawdziwymi zbrodniami – przede wszystkim tymi dotyczącymi Polaków żyjących na Wyspach. Można by powiedzieć, że w Czasie wilków, czasie psów po raz kolejny „wałkuje” ten sam temat. Ale jeśli mielibyście przeczytać tylko jedną książkę Krasnowolskiego, powinna być to właśnie ta, wydana w Świecie Książki powieść.
Warszawski skinhead, Mariusz, trafia do armii jugosłowiańskiej i bierze udział w wojnie na Bałkanach. Nie ma skrupułów – razem z kolegami posłusznie wykonuje polecenia zwierzchników. Czystki etniczne, masowe morderstwa, pojedyncze zabójstwa – to tylko „praca” i okazja, aby się wyżyć, choć są momenty, chwile, wydarzenia, w obliczu których nawet tacy twardziele jak oni mogą „wymięknąć”. Wreszcie, gdy orientują się, że wojna zmierza ku końcowi i ktoś będzie musiał odpowiedzieć za wyrządzone wówczas zło, dezerterują.
Po latach Mariusz trafia do Anglii. Jest płatnym zabójcą na usługach gangu i ma zająć się kurierem, który uciekł ze skradzioną amfetaminą. Zadanie wydaje się proste – do czasu. Do chwili, gdy Mariusz sam będzie musiał uciekać. Czy wcześniej dopadną go gangsterzy, czy wspomnienia z mrocznej przeszłości?
Historie mieszkających na Wyspach Polaków pojawiły się już u Krasnowolskiego w zbiorze opowiadań Klatka, powróciły zaś w Syrenach z Broadmoor. W tej ostatniej książce autor, czerpiąc z prawdziwych wydarzeń, dopisywał do nich tło, motywacje bohaterów, rozwijał na ich podstawie większe historie. Obraz naszych rodaków wyłaniający się z tej książki nie był zbyt opowieści – mimo że większość Polaków przybyła na Wyspy w poszukiwaniu lepszego życia, by ciężko pracować, część zabrała ze swoją swoje demony, część też gotowa była zrobić wszystko, aby się dorobić – także w nieuczciwy sposób. Zdarzało się, że do miejscowości, w której mieszkało wcześniej może kilkanaście tysięcy osób, trafiało nagle dodatkowych kilka tysięcy przyjezdnych. To właśnie oni byli najgłośniejsi, to o nich najczęściej pisały gazety, to oni wywoływali większość bójek. Nic dziwnego, że szybko entuzjazm wobec przybyszów z Europy Wschodniej opadł. To także przez nich jesteśmy dziś w przededniu Brexitu.
Taka właśnie sytuacja panuje w Llanelli – nadmorskiej mieścinie w Walii, w której toczy się część akcji Czasu wilków, czasu psów. Tu również panuje wyraźne napięcie pomiędzy przyjezdnymi a miejscowymi, zbliża się Brexit, niepewność jutra doskwiera niemal każdemu. W dodatku do Anglii wracają także inni ludzie, będący z pozoru jej szarymi obywatelami, którzy jednak przywożą do kraju swą cząstkę wojny i głód. Zagrożenie może nadejść w każdej chwili ze strony, z której najmniej należy się go spodziewać. Czy trudno się dziwić, że Mariusz Madejski, obcy, szukający schronienia przed gangiem, nie będzie tu mile widziany?
Te pojawiające się na marginesie wciągającej fabuły socjologiczne obrazki i refleksje dotyczące Polaków i – szerzej – sytuacji społecznej na Wyspach okazują się miejscami nawet ciekawsze niż szybko biegnąca akcja. Nie jest to obraz, który znamy najlepiej – nawet, jeśli ktoś z naszej rodziny wyjechał do Wielkiej Brytanii w poszukiwaniu lepszego życia. Już choćby dla tej warstwy warto powieść Krasnowolskiego przeczytać.
Czas wilków, czas psów na bardziej podstawowym poziomie jest, oczywiście, thrillerem. Thrillerem bardzo mocnym, wielowątkowym, brutalnym. Na tę warstwę składają się zarówno współczesne działania Madejskiego – cyngla, gangstera, jak i działalność wojenna jego oraz jego kompanów. Opisy są tu szczegółowe, niemal naturalistyczne. Napięcie budowane jest bardzo sprawnie, niekoniecznie w najbardziej oczywisty sposób. Całość angażuje, lecz zdecydowanie nie jest to lektura dla wrażliwych czytelników.
Bardzo wiarygodnie wypadają kolejne przemiany, jakie przechodzi Madejski. W tym zwyczajnym polskim chuliganie, skinheadzie, wojna uwypukla wszystko, co najgorsze. Z wiecznie wściekłego, zbuntowanego chłopaka z ulicy przeistacza się w mężczyznę, gotowego do popełnienia każdej zbrodni i czerpiącego z tego przyjemność. Zetknięcie ze Złem w czystej postaci coś w nim zmienia, choć początkowo Mariusz nie uświadamia sobie tego. Na kolejnym etapie staje się zawodowym cynglem, działającym „na zimno”, bezlitośnie ścigającym kolejne ofiary i wykonującym kolejne „misje”. Ale i od niego los wreszcie się odwraca… Jak skończy się jego historia? Kim są w powieści psy, a kim wilki? Czy można uciec od przeszłości? Jak bardzo człowieka zmienia wojna i czy – będąc nią raz dotkniętym – można w ogóle od niej kiedykolwiek uciec?
Opowiadania Krasnowolskiego – zwarte, mięsiste, ostre – robiły ogromne wrażenie, będąc intrygującymi historiami, choć opartymi na prawdziwych historiach. Czas wilków, czas psów zachowuje wszystkie te zalety, choć rozpisany jest na ponad 300 stron. Pierwsza powieść Krasnowolskiego usatysfakcjonować powinna zarówno miłośników thrillerów, jak i mocnej, aktualnej prozy, mówiącej sporo prawdy o świecie, w którym żyjemy.
Skład: sample z popkultury, miejskie legendy, punk rock, hip-hop, używki, seks, przemoc, wulgaryzmy, underground, polish psycho. Opis działania: pokazuje...
Afrykańska elektronika Jana Krasnowolskiego to cztery dłuższe opowiadania, które w niebanalny sposób pokazują życie i pracę współczesnych polskich emigrantów...