Historia Polski pełna jest wielkich władców, wybitnych wojowników, dyplomatów, wspaniałych dzielnych mężczyzn, którzy tworzyli ten kraj, często na przekór wszystkiemu. Ale czy nie stały za nimi równie odważne i wojownicze kobiety? Czy sukcesy polskich władców nie były efektem ciężkiej, choć często niedocenianej pracy polskich władczyń?
Podręczniki do historii zwykle milczą na ich temat, czasem wspominając o Rychezie Lotaryńskiej, pierwszej koronowanej polskiej królowej, o Jadwidze Andegaweńskiej, która nosiła miano króla, o Bonie z wielkiego rodu Sforzów, która wprowadziła Polskę w epokę renesansu i o Annie Jagiellonce, jej córce, wielkiej władczyni, o której zwykle pisze się tyle, że jej francuski mąż, Henryk z Walezjuszy, uciekł z Polski w kobiecym przebraniu. Tymczasem zarówno Jadwiga, jak i każda polska władczyni odegrały znacznie większą rolę w kształtowaniu naszego kraju.
Cudzoziemskie żony i matki władców Polski to kolejna już pozycja Iwony Kienzler popularyzująca polską historię. Autorka w brawurowy, pełen pasji sposób pokazuje to, o czym często milczą podręczniki. Prowadzi nas ścieżkami, które zahaczają o alkowy, kuchnie i tajemne sekretarzyki. Odkrywa zamknięte pokoje i wydobywa na jaw ukryte tajemnice. Wyjaśnia, że to, co nazwane zostało wadą, było w rzeczywistości zaletą.
Dziesięć niezwykłych władczyń w książce Iwony Kienzler łączy wspólny mianownik. Każda z nich urodziła się poza Polską, każda z nich była cudzoziemką. I każda z nich, jak tylko mogła, przyczyniła się do rozkwitu kraju, do którego skierowały ją los i polityczna decyzja jej ojca lub protektora. Choć kronikarze często nieprzychylnie pisali o ich dokonaniach, autorka ukazuje, że byli w błędzie.
Rycheza Lotaryńska, obok Bony Sforzy, była królową, o której pisano chyba najgorzej. Oskarżono ją o wojnę domową, wywiezienie regaliów i mieszanie się w sprawy państwa. Tymczasem fakty historyczne mówią, że ta doskonale wykształcona krewna cesarza była przewidującą, mądrą i bardzo rozsądną kobietą, która w rzeczywistości nie tylko ocaliła ciągłość dynastii, ale i zachowała dla Polski insygnia koronacyjne. Znienawidzona Bona okazała się nie tylko doskonałą zarządczynią polskim majątkiem, ale też wizjonerką, której polityczne plany wobec Prus mogłyby ocalić Polskę przed powstaniem u jej granic silnego państwa, które w kolejnych wiekach przyczyniło się do jej upadku. Genialna Elżbieta Rakuszanka, żona Kazimierza Jagiellończyka i matka jego trzynaściorga dzieci, stała przy mężu do ostatniej chwili, będąc współarchitektem jego licznych sukcesów militarnych. Tymczasem jej synowa – Helena Moskiewska, córka Iwana Srogiego, jedna z najpiękniejszych kobiet swoich czasów, potrafiła się przeciwstawić swemu ojcu, przed którym drżało pół Europy, aby wesprzeć swego męża w działaniach, które godziły w politykę Iwana.
Francuska księżniczka Ludwika Maria Gonzaga, kolejna znienawidzona przez polską szlachtę władczyni, stanęła na czele kraju w trudnym czasie potopu szwedzkiego, motywując męża do walki i zachęcając Polaków do przeciwstawienia się wrogowi. Ta sama Ludwika, po śmierci Władysława IV podjęła decyzję o poślubieniu jego brata Jana II Kazimierza, prowadząc za niesfornego i niedołężnego męża politykę kraju.
Kim były te wszystkie kobiety, które los zawiódł do Polski? O ile uboższa bez nich byłaby nasza kultura i historia? Jak mało uwagi im poświęcono, sprowadzając naukę jedynie do sukcesów militarnych ich mężów?
Iwona Kienzler oddaje polskim królowym i księżniczkom cześć, jaka im się słusznie należy. Jej opowieść to wspaniała lekcja historii, którą czyta się z pasją i zachwytem. Nie brak w niej kobiecych łez i chwil zwątpienia, ale nie brak także męstwa i zapału, który słusznie wyniósł te dziesięć kobiet na polski tron.
Bardzo polecam.
Szarobury, nijaki PRL miał też swoje drugie, zabawowe oblicze, którego emanacją byli chociażby mężczyźni powszechnie uważani nie tylko za łamaczy...
Królowa Elżbieta II i jej mąż, książę Filip, przeżyli razem siedemdziesiąt trzy lata. Iwona Kienzler w swojej nowej książce odkrywa tajemnice tej najsłynniejszej...