Dawno, dawno temu…
Większość z nas wychowana jest na bajkach o nieszczęśliwych dziewczątkach, które mają szczęście spotkać swojego księcia, czyli na lekturze Królewny Śnieżki, Kopciuszka, Śpiącej Królewny czy innych, podobnych historii. Przybyły książę staje się wybawieniem – może nas uwolnić od złej macochy i wrednych sióstr, może przywrócić nam życie pocałunkiem, a zakładając szklany pantofelek, darować nam nowe życie. Wrastamy, karmione romantycznymi historiami, które tak naprawdę nijak się mają do rzeczywistości. Współczesny książę jest zazwyczaj bezrobotnym bawidamkiem ze skłonnością do alkoholu tudzież innych używek, zamiast zadowolić się pocałunkiem żąda całego ciała - i to już na pierwszej randce - zaś obietnica wspólnego życia jest równie mglista jak Londyn jesienią.
Dlaczego zatem, mimo skończenia lat -nastu, wciąż karmimy się takimi nierealnymi historiami? Dlaczego wciąż uwielbiamy romantyczne opowieści, które z rzeczywistością mają niewiele wspólnego? Może dlatego, że takie historie ze szczęśliwym zakończeniem dają nam nadzieję na odmianę losu, a związki takie jak małżeństwo księcia Williama ze zwyczajną dziewczyną Kate Middleton (choć z niezwyczajnie wysokim stanem konta) tylko utwierdzają nas w przekonaniu o tym, że bajki niekiedy dzieją się również na jawie.
„Był sobie książę…” Rachel Hauck, to właśnie jedna z takich pięknych bajek. Opublikowana nakładem wydawnictwa Święty Wojciech opowieść pełna jest wiary, nadziei i miłości, stanowi również dowód na to, że uznając za kluczowe takie wartości, jak prawość i postępowanie w zgodzie ze swoimi ideałami, możemy po wielu trudach liczyć na nagrodę. Tu wygraną jest miłość, pozornie nierealna i nie mająca prawa zaistnieć. Bohaterowie pokładają jednak wiarę w Bogu, modlą się żarliwie o siłę i mądrość, a ich prośby zostają wysłuchane. Czytelnik zaś otrzymuje piękną, wzruszającą historię z happy endem – doskonałą jako balsam na zranione serce czy samotność. I choć prawdopodobieństwo spotkania na swojej drodze księcia jest bardzo nikłe, to kto tak naprawdę powiedział, że musi to być książę z tytułami? Księciem wybranek może być tylko i wyłącznie dla nas. I niekoniecznie należy go testować spaniem na ziarnku grochu…
Susanna Truitt, piękna pani architekt krajobrazu, nigdy nie myślała o związku z księciem. Była osobą zbyt mocno stąpającą po ziemi, a jej codzienność oparta była na zbyt wielu planach, by znalazło się w niej nierealne spotkanie z koronowaną głową. W najbliższej perspektywie miała ślub, o którym od dłuższego czasu skrycie marzyła. Dwanaście lat z jednym mężczyzną, lata oczekiwania na ukończenie przez niego szkoleń, na powrót z Bliskiego Wschodu, gdzie przebywał na kolejnych misjach – to zobowiązuje. Teraz zatem przybycie Adama powinno wiązać się z deklaracją trwałego związku i obietnicą starzenia się wspólnie w małym domku na wyspie St. Simons.
Tyle tylko, że niekiedy złośliwy los lubi płatać nam figle, pokazując, że jedynym planistą może być on, zaś nasze założenia są tak naprawdę niewiele warte, każdy bowiem, nawet najbardziej misterny plan, może rozsypać się niczym domek z kart. Susanna zamiast oświadczyn słyszy historię wielkiej miłości jej chłopaka. Miłości, której bohaterką nie jest ona, ale dziewczyna, którą Adam poznał na misji. Co ma zatem zrobić dziewczyna, której marzeniem przez ostatnie lata było tylko „żyć długo i szczęśliwie” ze swoim żołnierzem? Najlepiej związać się z rycerzem w lśniącej zbroi, który ratuje ją przed niechcianym towarzystwem. Ów rycerz to niejaki Nate Kenneth, choć właściwie poddani znają go jako księcia Nathaniela Henry`ego Kennetha Marka Strattona, przyszłego króla Brighton.
Susanna nie ma pojęcia, kim jest szarmancki młodzieniec, który wybawia ją z kłopotu, wie jednak, że w jego towarzystwie czuje się doskonale. Co więcej, sympatia wydaje się wzajemna, a kolejne dni wypełniają naszym bohaterom już wspólne rozrywki. Nate angażuje się nawet w pomoc w restauracji matki Susanny, pracując równie ciężko jak inni pracownicy. Jednak każdy piękny sen kiedyś się kończy – umiera ojciec księcia, jego zaś czeka koronacja. Pozostawiając na wyspie zaszokowaną dziewczynę, powraca on do domu, by pełnić służbę dla swojego narodu. W przeszłości musiał już zrezygnować z pełnomocnictwa w siłach marynarki wojennej, ustąpił także z urzędu dyrektora generalnego swojej firmy telekomunikacyjnej – wszystko dla korony. Teraz, choć jego serce przepełnione jest miłością do Amerykanki, zdaje sobie sprawę z tego, że nie wolno mu jej poślubić, w przeciwnym bowiem razie może dojść do rozdarcia wewnętrznego w królewskich dynastiach Europy.
Sytuacja jest już dość napięta, bowiem wygasa umowa z Wielkim Księstwem Hessenbergu, majorat zawarty w 1914 roku. Sytuację poprawić może tylko dziedzic albo odpowiednie małżeństwo – najlepiej z Genevieve Hawthorne, ikoną Brighton, mistrzynią olimpijska, miss uniwersytetu, uwielbianą przez prasę i okrzykniętą idealną kandydatką na przyszłą królową. Co jednak zrobić, kiedy Nate zupełnie nie jest zainteresowany piękną lady Genevieve?
Jego brat wpada na makiaweliczny pomysł – wraz z matką postanawiają zaprosić obiekt westchnień przyszłego króla na uroczystości koronacyjne oraz Koronacyjny Bal Kolorów, by amerykańska prowincjuszka mogła skompromitować się na tle kulturalnych elit Brighton. Czy ich plan ma szanse powodzenia? Czy Nete przedłoży swoje dobro i osobiste szczęście ponad dobro narodu? A może wcale nie będzie to konieczne? Na te pytania odpowiedź naleźć można we wciągającej powieści Był sobie książę…. Powieści czarującej, pełnej determinacji zakochanego księcia, w której rozterki bohaterów stają się naszymi rozterkami. Rachel Hauck, tworząc swoja piękną bajkę, daje nam jednocześnie cień nadziei na to, że ta wspaniała historia z happy endem może stać się i naszym udziałem. I choć racjonalny umysł podpowiada, że nie jest to możliwe, to serce wie, że gdzieś w świecie i na nas czeka książę. Nawet, jeśli nie posiada własnego królestwa…
Początek lat trzydziestych XX wieku. Cora Scott odważnie kroczy ścieżką kariery, prowadząc w Heart's Bend w Tennessee odziedziczony po swojej ciotecznej...
Cztery panny młode. Jedna sukienka. Opowieść o wierze, odkupieniu i wiecznej miłości. Charlotte Malone wychodzi za mąż. Jednak nie wszystko jest poukładane...