Bardo na Dolnym Śląsku jest miejscem niezwykłym. To tam znajduje się Figurka Matki Bożej Bardzkiej – Strażniczki Wiary Świętej. Jest ona celem pielgrzymek, słynie bowiem z cudów. Ale „bardo” to także w buddyzmie pojęcie określające stan pośredni pomiędzy śmiercią a kolejnymi narodzinami. I nie jest przypadkiem, że oba znaczenia tego słowa stały się tytułem dla powieści Agnieszki Szpili. Bardo stanowi swoisty rytuał przejścia – nie tylko od nie-wiary do wiary, ale i od śmierci do życia (i na odwrót, wszak istnienie jest cyklem). Bardo jest cudem, w każdym znaczeniu.
Powieść Agnieszki Szpili, złożona ze splecionych losów przedstawicieli współczesnej Polski w założeniu miała być prześmiewcza, a więc i zabawna. Choć z ukazanych tu postaci – głupkowaty kibol i jego plastikowa panna, tłusty nazista, grupka moherowych staruszek, żyjący w świecie pozorów małżonkowie, których jedyna córeczka zachodzi w ciążę z Arabem, przebierający się za Freddiego Mercury'ego kierowca autobusu, wiecznie pijana buddystka, którą narzeczony porzucił dla... innego, skazana na mistycyzm zakonnica, zepsuty duchowny, opętany przez duchy Żydów prawdziwy Polak czy chorujący na SM bard, wielki wielbiciel księdza Popiełuszki – powinniśmy się śmiać, bo w przerysowany sposób reprezentują nasze nie najpiękniejsze cechy narodowe, to jednak do śmiechu nam nie jest. Przeciwnie. Nad bohaterami powieści Szpili ciąży jakieś fatum, są skazani na klęskę, będą musieli odejść. Pytanie tyko w jaki sposób zejdą ze sceny? Bohaterowie doświadczą buddyjskiego bardo, ale czy nie utkną gdzieś w zaświatach? Czy dane im będzie powrócić?
Wszyscy spotykają się w autokarze mającym ich zawieźć na pielgrzymkę do Matki Boskiej z Barda Śląskiego. Ma ona moc czynienia cudów. Kibic liczy, że przywróci mu wzrok, rodzice ciężarnej nastolatki marzą, by dziecko nie urodziło się czarne, bo to wstyd przed sąsiadami, Rydzykowne Babki szukają zbawienia i powodzenia w interesach, a młody faszysta ma plan na pokonanie wrogów ojczyzny. W Bardzie splatają się zatem losy ludzi, którzy pewnie nigdy by się nie spotkali, choć przecież reprezentują jeden naród. Są karykaturą, brzydcy, małostkowi i źli, choć każdy kieruje się dobrymi intencjami, choć uważa się za patriotę, darzy kultem i atencją najwyższe wartości. Jednak wiadomo, co jest wybrukowane szczerymi chęciami i gdzie trafiają ci, którzy chcieli dobrze, ale nie wyszło.
Niemałą, jeśli nie tak naprawdę największą, rolę odgrywa w całej historii sam Zbawiciel, zlecający specjalną misję siostrze Małgorzacie. Jego postać odmalowana jest w sposób delikatnie mówiąc obrazoburczy, wstrząsający utrwalonym wizerunkiem łagodnie uśmiechniętego młodego mężczyzny. Syn Boży jest naprawdę wkurzony. Nikt Go nie chce słuchać, choć jego przekaz jest prosty, dający się streścić w łatwych do zapamiętania siedmiu postulatach. Wiernym jednak zupełnie nie pasuje przyjęcie Boskiego planu odnowy. Mają przecież swoje wersje wiary – dokładnie takie, jakie sobie stworzyli na własne potrzeby. I mowa tu nie tylko o zwykłych ludziach, lecz także o przedstawicielach Kościoła.
Na szczęście obraz Polaków udających się na pielgrzymkę nie jest prawdziwy – nie ma przecież wśród nas żadnych antysemitów, szowinistów, narodowców, radykałów, gwałcicieli, pedofilów, prawda? Jesteśmy otwarci na świat, chętnie przyjmujemy pod swój dach przedstawicieli innych wyznań, narodowości i poglądów. Nie ma się czym martwić – NAS Szpila nie wyśle poza orbitę. My jesteśmy w porządku, zgadza się? Warto się nad tym zastanowić zanim wyleje się na autorkę fala niewybrednego hejtu. Szpila przeszła bowiem samą siebie, podnosząc jeszcze wyżej poprzeczkę zawieszoną Łebkami od Szpilki. Nową powieść autorce jeszcze trudniej będzie przebić.
Aby wbić szpilę (skądinąd) prosto w oko zepsutego kleru, wystrzelić w kosmos narodowe grzechy i przywary, zebrać razem najbardziej utrwalone stereotypy i pokazać im, gdzie powinno być ich miejsce – do tego potrzeba nie tylko odwagi, ale i sporych umiejętności. Potrzeba też gniewu, ale i nadziei, że może być lepiej, gdy tylko nadejdzie oczyszczenie.
Istota, Goryl, Larwy, Dito i tytułowe Octopussy to pięć opowiadań których tematem jest koniec - koniec porno, koniec miłości romantycznej i koniec antropocenu...
W zbiorze Mistrzowie opowieści. O kobiecie znalazły się opowiadania 22 mistrzyń i 3 mistrzów opowieści, pochodzących z 21 krajów, piszących na przestrzeni...