„Alicja w Krainie Czarów” to książka w każdym calu, od pierwszej do ostatniej strony, niepowtarzalna. Jednak mnogość wydań oraz tysiące ilustratorskich interpretacji dzieła Lewisa Carrolla sprawiły, że powieść ta mieni się czytelnikowi milionem cudownych barw. A przecież to w ogólnym rozrachunku cały czas ta sama opowieść, ta sama historia o przygodach małej dziewczynki, która gnana ciekawością, podążyła śladami Białego Królika. Ponadczasowa, fenomenalna i ilekroć po nią sięgnąć – zaskakująca. Taka jest, bez względu na to czy zdobią ją zapierające dech w piersiach kolorowe ilustracje Roberta Ingpena, czy towarzyszą jej zwyczajne, czarno-białe rysunki pierwszego ilustratora „Alicji w Krainie Czarów”, Johna Tenniela.
Pewnego słonecznego i upalnego dnia, nad brzegiem spokojnej i leniwej rzeki, mała Alicja z braku lepszego zajęcia – zasypia. Sen, który śni, jest chyba najbardziej znanym marzeniem sennym jak świat długi i szeroki. Najpierw w śnie pojawia się spieszący gdzieś Biały Królik. A skoro Królik – to i królicza nora, do której Alicja niespodziewanie wpada. Jednak im głębiej w sen, tym dziwniejsze wydarzenia wydają się dziewczynce prawdziwsze. Nie zaskakują małej Alicji przysmaki po których dziewczynka albo gwałtownie rośnie, albo się kurczy. Całkowicie normalne wydają się jej zabawy, które organizują zwierzęta – ptak dodo, szczur i jaszczurka. Alicja w swoim śnie tworzy przeróżne, pełne uroku ale także obdarzone ciekawym charakterem postaci. Jest uwielbiany przez rzesze czytelników ekscentryczny Kapelusznik. Jest okrutna Królowa Kier, która podczas partyjki krokieta najchętniej wszystkim swoim przeciwnikom pościnałaby głowy. Jest w końcu przesympatyczny, uśmiechający się i znikający Kot z Cheshire.
Sen Alicji, choć fantastyczny i wręcz zaskakująco dynamiczny, nie trwa wiecznie. Dziewczynka budzi się i uświadamia sobie, że przygody, w których uczestniczyła i stworzenia, które poznała, są jedynie wytworem jej niczym nieograniczonej fantazji.
Lewis Carroll tak zmyślnie prowadzi opowieść, że czytelnik zatraca się w nierzeczywistym, sennym świecie Alicji i zaczyna wierzyć w prawdziwość opisywanych wydarzeń. Autor celowo jednak w wielu miejscach wyrywa czytelnika z błędu. Sugeruje mu, że przedziwne, opisywane przez niego zjawiska przypominają dziewczynce zdarzenia, których świadkiem była zaledwie kilka dni wcześniej. Gdy Alicja śni o rozprawie w sądzie, podczas której potrąca i przewraca całą ławę przysięgłych, dziewczynka przypomina sobie, że wygląda to jak zrzucone przez nią kilka dni temu akwarium z rybami. Zapamiętane przez Alicję różne epizody z życia oraz jej bujna wyobraźnia tworzą wspaniałą kompozycję, splatają się na zaskakujący i pełen zwrotów akcji, fantastyczny sen.
Opublikowana nakładem wydawnictwa Buchmann „Alicja w Krainie Czarów” przypomina pięknie ilustrowany i gustownie wydany album. Czytając powieść Lewisa Carrolla czytelnik ma wrażenie, że tekst i rysunki stanowią jedność, tworzą harmoniczną, współbrzmiącą całość. Ilustracje Roberta Ingpena stanowią tło dla historii Carrolla. Wypełniają duże fragmenty strony, a czasem nawet całe, sąsiadujące ze sobą kartki. Rysunki wykonane są ołówkiem bądź kolorowymi kredkami, z ogromną dbałością o szczegóły i detale wszystkich przedstawianych przez grafika elementów. Publikacja wydana jest dodatkowo w większym, niestandardowym formacie, z twardą oprawą i na kredowym papierze.
„Alicja w Krainie Czarów” to książka magiczna. Wzbudza bowiem w czytelniku całą gamę uczuć i emocji – od zaskoczenia, przez łzy radości, czasami nawet smutku, aż po bolesne poczucie straty, że oto opowieść dobiegła już końca. Jednak im częściej książkę Lewisa Carrolla czytelnik postanawia wertować, tym więcej niespodziewanych elementów w niej znajduje. Alicja, choć za każdym razem biegnie za tym samym Królikiem i wpada do tej samej norki, tak naprawdę na nowo buduje w czytelniku mit o nieprzemijającym, beztroskim i wspaniałym dzieciństwie.
Gdzie zachwyca Czytelnika Żmirłacz? Na przedziwnej wyspie, do której żegluje na przedziwnym okręcie tak samo przedziwna załoga. Autor wpływa z nimi do...
Czy zastanawialiście się kiedyś, co kryje się po drugiej stronie lustra? Tym razem Alicja przenosi się do fantastycznego świata, który kryje się...
Gdybym miała świat na własność, wszystko byłoby nonsensem.
W tym właśnie sęk, że Czas nie znosi, aby go zabijano. Gdybyś była z nim w dobrych stosunkach zrobiłby dla Ciebie z twoim zegarem wszystko, co byś tylko chciała.
Więcej