Sen?
Sen? Opowiadanie to dedykuję, kobiecie, którą kochałem albo tak mi się wtedy wydawało a której nie umiałem tego powiedzieć. Dzień jak każdy inny, a raczej noc jak co noc. Wolno otwieram oczy, wyjmuję rękę spod kołdry i patrzę na zegarek. Jest 20-ty marca 2005-tego roku czyli, mniej więcej, czas obecny. Wskazówki dają mi wyraźnie do zrozumienia, że to jeszcze nie pora. Zamykam oczy ale nadal nie mogę spać. Wsłuchuję się w otaczającą mnie ciszę a przed oczami przemykają mi różne obrazy. Zatrzymuję się przy jednym z nich. - Wiedziałem, że przyjdziesz. - Wyłaniasz się z mroku. Nic nie mówisz tylko uśmiechasz się słodko. Znów rozjaśniasz otoczenie. - Długo się nie widzieliśmy, nic się nie zmieniłaś. - Przyglądam Ci się. Twe piękne czarne włosy, cała pachniesz tak jak Cię pamiętam. Ty też przyglądasz mi się swoimi zielonymi oczami i dopiero po chwili coś mówisz. Różowa bluzka - zawsze mnie nią kusiłaś. - Nawet nie wiesz jak bardzo Cię kocham. A Ty mnie kochasz? - Nie wiem. Odpowiedź taka jak przez ostatnie prawie półtora roku. Czego się spodziewałem o czym sobie myślałem. - Postawisz mi runy? - A czy kiedyś Ci odmówiłem? - Tak, dwa razy. To prawda, dwa razy Ci odmówiłem ale teraz Ci nie odmówię. Siadamy na łóżku tak jak nigdy. Mieszam karty, losujesz a ja stawiam rozkłady i interpretuję. Jeden po drugim i tak mijają godziny. Pochylasz się nade mną, czuję Cię koło siebie i znów jestem szczęśliwy, w raju. Już zapomniałem co to za uczucie. Chciałbym Cię przytulić, dotknąć, pocałować tak jak kiedyś, ale tak jak kiedyś także i dzisiaj nie mam na to odwagi. - Ty też się nie zmieniłeś. "Nawet nie wiesz ile w tym jest prawdy. I nadal Cię kocham a Ty nadal mnie nie." - Pomyślałem sobie. - Postawić Ci tarota? - Pytasz gdy odkładam karty na półkę. - Nie mam żadnych pytań. Nic nie przychodzi mi do głowy. Już wszystko wiem. - Ok. - Twoja stała odpowiedź. Siedzimy a wokół nas cisza. Pali się tylko jedna czarna świeca w lichtarzu na biurku. Mija parę minut. - Twoja mama gdzieś dzisiaj wychodzi ...? Przecząco kiwam głową. Uśmiechasz się. Zawsze do szaleństwa doprowadzał mnie Twój mały pieprzyk w okolicach ust. Za parę dni skończysz 26 lat. Między nami jest trzy lata różnicy - mnie to nigdy nie przeszkadzało, ale Ty zawsze powtarzałaś, że jestem dla ciebie za młody. A czy 3-y lata to naprawdę tak wiele? - Zrobisz mi masaż a potem odprowadzisz mnie do domu? - Kładziesz się na łóżku na mym wymarzonym brzuszku a ja siadam na tobie, rozpinam Ci bluzkę ... Dzień jak każdy inny, patrzę na zegarek - jest poniedziałek, 5-ta rano. Na siódmą muszę być w pracy. To był tylko sen ale jakże realny. Opisana przeze mnie historia jednakże nie raz przytrafiła się w moim życiu. Tak dziewczyna istnieje naprawdę, nie raz do mnie przychodziła i niejeden wieczór tak wyglądał jak właśnie w opisanym przeze mnie śnie. Tylko ja wiem jak bardzo ją kocham i jak bardzo cierpię. Popełniłem wiele błędów trakcie w trakcie naszej znajomości i wiem, że ona nigdy mi ich nie wybaczy. Nie da mi jeszcze jednej szansy. Ostatnio napisała mi prawdę: "Jesteś nikim ..." - właśnie ale czy nikt potrafi mieć uczucia? Konrad Staszewski