Rozdział 6: W centrum handlowym.
Rozdział 6
W centrum handlowym.
Właśnie leżałem na swoim łóżku, patrząc w sufit, i o niczym nie myślałem, gdy nagle usłyszałem mamę wołającą z dołu.
- Bartek, chodź! Idziemy do centrum handlowego- zawołała.
- Ale po co ? – zapytałem.
- Ponieważ twoje ubrania są za małe- odpowiedziała mama.
Rzeczywiście, kiedy zakładałem moje najdłuższe spodnie, kiedy je dzisiaj założyłem, były krótsze o jakieś półtora centymetra na oko. I jak założyłem moją ulubioną bluzkę, była o wiele za mała na mnie. Nawet skarpetki były na mnie za krótkie! Więc zakładając te ubrania, ( byłem w piżamie) zeszedłem na dół, i razem z mamą wszedłem do samochodu, którym pojechaliśmy do wielkiego budynku. Miał razem jakieś sześć pięter. Był tak wysoki, że prawie nie mogłem zobaczyć czubka tego giganta. W środku miał tysiące mini-sklepów, a w nich były różne różności.
- Chodź, najpierw zaczniemy od skarpetek- powiedziała mama, pokazując sklep „Myskar”
Ten mini- sklep był na drugim piętrze. Bardzo długo myślałem dlaczego ten sklep tak dziwnie się nazywa. Zapewne to dlatego, że „my” i „Skar”, Co jest początkiem słowa skarpetka. Ale rozmyślania przerwała mi mama, która dała mi do ręki niebieskie i żółte skarpetki.
- No i co, podobają ci się? – Zapytała
Kiwnąłem głową, co oznaczało że tak. Następnie poszliśmy do sklepu pod imieniem „ Sport to zdrowie”
- Tutaj kupimy resztę- powiedziała mama.
Mama pozwoliła mi wybrać spodnie i koszulkę, sportową rzecz jasna. Znalazłem je w mgnieniu oka, po czym mama, nawet nie sprawdzając długości dała pani kasjerce i powiedziała:
-Poproszę takie dla mojego synka.
Pani sprawdziła, mama zapłaciła, i poszliśmy do domu.
Teraz znów będę musiał czekać, aż z nich wyrosnę, żeby znów iść do tego fajnego sklepu!