Klątwa bestii
Kobieta weszła do pokoju, miała nie więcej niż dwadzieścia lat, jej drżące ręce dzierżyły krucyfiks, a usta mamrotały niezrozumiałe słowa po łacinie. Była wybrana przez Radę, która głęboko wierzyła, że to właśnie ona może złamać klątwę.
Po czole dziewczyny spływał pot, była wystraszona i zestresowana, ciążyła na niej wielka odpowiedzialność. Zobaczyła związaną postać na łóżku, którą okazała się być dziewczynka, mająca nie więcej niż dziesięć lat. Dziewczynka płakała i wołała swoją mamę.
Kobieta była poinstruowana przez Radę, że ma nie zważać na postać w jakiej ukazuje się bestia i nakazała jej niezwłocznie wbić zaostrzony krucyfiks w serce, to była jej jedyna broń. Dziewczyna zastanawiała się, gdzie teraz była Rada, gdy musiała dokonać tak okropnego czynu. Przecież to jeszcze było dziecko. Małe, niewinne i bezbronne. Kobieta położyła krucyfiks na stole i zbliżyła się do płaczącego dziecka, które na jej widok lekko się rozweseliło.
- Pomóż mi, rozwiąż! Bolą mnie rączki… - powiedziało dziecko, nadal szlochając i zachęcając kobietę by podeszła.
- Już idę, dziecko – kobieta postanowiła zbuntować się przeciwko rozkazom Rady, nie zostanie dzieciobójczynią. Musieli wymyślić sobie tą całą bestię, a jeśli już bestia żyła, to na pewno zamieszkiwała serca członków Rady. Podeszła do dziecka i na początku rozwiązała sznur krępujący malutkie nóżki, a później rozwiązała rączki. Dziecko uśmiechnęło się do kobiety, a ona chciała już odwzajemnić uśmiech, gdyby tylko nie jeden mały szczegół.
Oczy dziecka stały się złowieszczo czerwone, a zęby zamieniły się w ostre kły, uśmiech demonicznego dziecka wyglądał niczym rząd perfekcyjnie zaostrzonych igieł. Kobieta w panice cofnęła się do stołu i starała się chwycić krucyfiks, który poprzednio tam położyła, jednak w panice strąciła go na podłogę. Krzyknęła przeraźliwie, gdy dziecko wstało z łóżka i ruszyło w jej stronę.
Usłyszała śmiech dziewczynki, lecz nie był to ludzki śmiech, brzmiał tak, jakby pochodził z najgłębszych czeluści piekieł. Kobieta się przeżegnała i ponownie zaczęła odmawiać modlitwy po łacinie, jakby to mogło ją ochronić.
Tymczasem dziecko powoli przestawało być dzieckiem, z małych rączek i nóżek, zaczęły wyrastać pazury, które momentalnie pokrywały się sierścią, a z anielskiej twarzy zrobiła się zdeformowana masa, która po chwili uformowała się w coś na kształt wilczego pyska, lecz była o wiele większa. Cała postać dziecka urosła o kilka metrów i już przestawała się mieścić w pomieszczeniu, więc lekko się zgarbiła, ocierając wielkimi plecami o sufit.
Kobieta już głośno płakała, wykrzykując modlitwę w twarz bestii, również próbowała się wydostać z pokoju, lecz drzwi zostały przed nią zamknięte. Więc zostawili ją tu, by umarła…
Nie potrafiła złamać klątwy. Rada miała rację, to dziecko było bestią. Dlaczego więc nie posłuchała i nie wykonała wszystkiego tak jak jej kazali? Dlaczego okazała dobre serce i oszczędziła to „dziecko”?
Kobieta nie miała czasu na rozmyślania, bestia zbliżyła się do niej, warcząc. Wyciągnęła ku niej swoje szpony i wbiła prosto w jej brzuch. Dziewczyna zdążyła jedynie krzyknąć. Z jej ust trysnęła krew, a bestia wydała pomruk zadowolenia, wyciągając pazury z jej ciała zawyła zwycięsko.
Tym razem wygrała, kolejna kobieta nie potrafiła odwrócić klątwy. Bestia machnęła pazurami, odcinając martwej już kobiecie głowę.
Za drzwiami czekała Rada.
- Znów porażka – powiedziała zrezygnowana kobieta skryta za czerwonymi szatami.
- Wiem, bestia nie przejdzie przez te drzwi, jest uwięziona, a nas nie pokona. Pamiętajcie, nie poddamy się i spróbujemy ponownie– dodał kolejny członek Rady.