garowane
w jutrzni nocy lewitacja w kolorze khaki kiedy paski w oknach
gal ubrany na czerwono muł pod celą obok
nie frajer grypserą nawijka taka jest cena
zejdź na klawochę a przecwelony z kiciorem
sam do siebie nie zawiniesz tylko klawisz patrzałkami w lipko
łypie czy jeszcze tchu masz najebuki pikanta a może szkloki
zawinął ten co nie chciał wyngla ryć jak przystało na frajera
a majhrem z karmana pojechał jednego dla prayncypu
teraz kituje apel do papugi by jeszcze człowiekiem
dalej na spacerniaku człapa za człapą szuraniem
zdejm tą myckę kondoniarzu trybisz cwelamusie zajebany w ryj
nie zatrybił zakitowali mu dziuplę sikor przestał być potrzebny