„– O ile przeczucie mnie nie myli, to chyba coś mamy.” – od tego zdania tak naprawdę historia dopiero się zaczyna…
Ożywcza, chwilami dowcipna, momentami poważna, czasami z dreszczykiem „powieść nie całkiem kryminalna”. Nieoczywista, nieszablonowa, niesztampowa. Zachwycająca.
Na biurko wymagającej redaktorki paryskiego wydawnictwa, Violaine Lepage, każdego dnia trafia mnóstwo propozycji wydawniczych. Większość z nich nie spełnia wyśrubowanych kryteriów doboru i zostaje odłożona ad acta. Taki impas trwa do czasu, aż młoda recenzentka wyjmuje z koperty „Kwiaty z cukru”, autorstwa tajemniczej lub tajemniczego Camille Désencre. „Jestem aniołem śmierci i wracam, aby dać świadectwo. Wysłuchaj mnie” – mówi tajemniczy pisarz, a machina wydawnicza zostaje puszczona w ruch. Powieść staje się wydarzeniem literackim i jest nominowana do prestiżowej nagrody. Fenomen, chciałoby się rzec. Niestety aurę sukcesu zakłócają dokonywane w mieście morderstwa, które są wierną ilustracją fabuły „Kwiatów z cukru”… Niewiedza odnośnie autora powieści tylko podsyca mroczną atmosferę wokół dzieła.
„Książka żyje własnym życiem. Ci, którzy muszą zginąć, zginą. Wszystkie rachunki zostaną wyrównane”.
„Każda powieść jest aktem czarnej magii, paktem z diabłem”…
Ta niegruba, licząca sobie ledwie 200 stron powieść, w niczym niewyróżniającej się, prostej okładce, kryje naprawdę nadspodziewanie niesamowitą treść. Opowiedziana w niej osobliwa historia kryminalna jest tylko jednym z wątków. Prócz tego natrafiamy na rozbudowany wątek obyczajowy dotyczący kluczowych bohaterów fabuły oraz od kuchni poznajemy funkcjonowanie literackiego i wydawniczego świata. Mamy możliwość od początku do końca prześledzić proces wydawniczy, a szczególnie ten jego fragment dotyczący selekcji propozycji wydawniczych. Nie wiem, na ile te zagadnienia są tożsame z rodzimym rynkiem, w jakiejś części na pewno są zbieżne, ale po lekturze powieści wnoszę, że każdy debiutant, któremu uda się przejść przez redakcyjne sito, powinien uważać się za wybrańca losu. Odrzucenie wiąże się z przyznaniem mu na wieki wieków niechlubnego statusu „insekta”, a przecież nie o to walczą ci, co piszą. Te fragmenty powieści powinny posłużyć jako poradnik dla wszystkich początkujących pisarzy, lub tych, którzy do napisania dzieła życia dopiero się szykują. Myślę jednak, że jest to dość trafnie zobrazowane połączenie światów pisarskiego, wydawniczego i krytycznoliterackiego.
Fabuła charakteryzuje się przeskokami tematycznymi i czasowymi, więc uważne czytanie bardzo się tutaj przydaje. Jest utrzymana w klimacie o zabarwieniu metafizyczny, trochę nierzeczywista, trochę złowieszcza i nieodgadniona. Przepiękny, pełen metafor i porównań język, nadający powieści nieco staroświeckiego charakteru, przemawia do czytelnika bogatą, lecz nieprzesadną stylistyką. Pierwszy raz też spotkałam się, żeby tłumacz użył sformułowania „z wypiekami na policzkach”, zamiast zwyczajowego „z wypiekami na twarzy” – to liga mistrzów translacji.
Zakończenie tej zwięzłej fabuły jest zaskakujące. Wątki łączą się w niebanalny sposób, definitywnie wyjaśniając i zamykając historię.
Cóż…, na zakończenie powiem słowami z powieści: „Przyznaję, że to jedna z najbardziej oryginalnych książek, jakie zdarzyło mi się czytać w całym życiu”. Jeśli zapowiadane kolejne tomy wydane w cyklu „Collection Nouvelle” będą w treści i formie dorównywać poziomem do „Kwiatów z cukru” to seria będzie naprawdę intrygująca.
Za powieść dziękuję pani Joannie i Wydawnictwu Nowela.
Wydawnictwo: NOWELA
Data wydania: 2022-06-20
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 200
Tytuł oryginału: Le Service des manuscrits
Język oryginału: francuski
Tłumaczenie: Adriana Celińska
Dodał/a opinię:
aggusia
Marcel Proust podobnie do reszty genialnych pisarzy, a może nawet bardziej niż pozostali, również doświadczył mistycznego przeistoczenia, które stanowi istotę literatury: dusza i umysł artysty wcielają się w plik kartek zamkniętych w okładkach i żyją nawet po jego śmierci. Już na zawsze.
Pewnego wieczoru w Paryżu księgowy Daniel Mercier, przeciętny Francuz, samotnie je kolację w brasserie, gdy przy sąsiednim stoliku siada znamienity gość:...
Czarująca i kunsztowna opowieść o tym, jak impuls i ciekawość niepostrzeżenie przeradzają się w żarliwe miłosne śledztwo. Laurent, znalazca damskiej...
Na kolanach przed wielkim miastem. Meandrujące niczym rzeki, czerwone i żółte smugi samochodowych świateł porwały jego duszę. Wessały. Nie pozostał po niej żaden ślad. Skończył się czas zemsty, rachunki zostały wyrównane.
Więcej