Zdradził mi wielką tajemnicę. Fragment książki „Miłość, kłamstwa i sekrety"

Data: 2022-11-17 10:34:51 | artykuł sponsorowany | Ten artykuł przeczytasz w 12 min. Autor: Piotr Piekarski
udostępnij Tweet

Wszyscy kochają prawdę, ale to skomplikowana miłość. Jak przyjdzie co do czego, bardziej kusi słodki smak kłamstwa.

Vincent to słynny youtuber kulinarny. Jest przystojny i uwielbiany, mieszka w romantycznej starej willi odziedziczonej po dziadku. Charyzmatyczny przodek dał mu nie tylko posiadłość, lecz także zeszyt z przepisami na potrawy, które kiedyś przyrządzał w prestiżowej francuskiej restauracji. Idealna sytuacja?

Mnóstwo kobiet kocha go wirtualnie. W tym również Wiki, która uwielbia zmiany - farbuje włosy tak często, że nawet jej narzeczony za nią nie nadąża. Franek to ciepły, serdeczny mężczyzna. Wzór męża dla Wiki?

Mirki nikt nie oszuka. Wynajęta przez Wiktorię detektyw specjalizująca się w tropieniu wszelkich kłamstw jest twarda i rzeczowa. Ma na swoim koncie wiele rozwiązanych spraw. Ale wyciąganie sekretów na światło dzienne zwykle przynosi kłopoty.

Czy kiedy wszyscy spojrzą prawdzie w oczy, coś się wreszcie zmieni?

Obrazek w treści Zdradził mi wielką tajemnicę. Fragment książki „Miłość, kłamstwa i sekrety" [jpg]

Do lektury nowej powieści Krystyny Mirek Miłość, kłamstwa i sekrety zaprasza Wydawnictwo LUNA. W ubiegłym tygodniu na naszych łamach mogliście przeczytać premierowy fragment książki Miłość, kłamstwa i sekrety. Dziś czas na kolejną odsłonę tej historii:

Dobry plan

Michalina postawiła na ławie miskę z orzeszkami, do tego talerz pełen pokrojonych kawałków owoców oraz drugi, na którym pyszniły się złociste grzanki z masłem czosnkowym.

– Musimy mieć zapas – powiedziała do Wiktorii. Za każdym razem, kiedy go oglądam, okropnie chce mi się jeść.

– Mnie też. – Wiki zwinęła włosy w luźny kok, ciesząc się tą nową możliwością stylizacyjną. Związała je gumką, po czym rozsiadła się wygodnie na podłodze, opierając plecami o kanapę. Złapała garść orzeszków i zaczęła je sobie wrzucać do ust. – Jestem bardzo ciekawa, co on dzisiaj przygotuje – powiedziała, szybko przełykając przekąskę. – Zawsze robi takie niewiarygodne rzeczy. Gdyby mi się chciało, tobym też sobie coś takiego ugotowała, ale wolę oglądać.

– Ja też. – Misia usiadła obok niej i wzięła do ręki chrupiącą kromkę. – Ależ to jest dobre – oceniła z zachwytem. – Proste, ale naprawdę świetne.

Laptop pokazywał, że do rozpoczęcia transmisji na żywo pozostało jeszcze czterdzieści pięć sekund. Dziewczyny wpatrywały się w kręcące się kółeczko.

– Witajcie kochani! – rozległ się nagle miły głos. Uśmiechnęły się obydwie jednocześnie na widok przystojnego mężczyzny w białej koszuli. To było takie uczucie, jakby naprawdę je odwiedził.

Stał przy charakterystycznym zielonym blacie swojej kuchni. Za jego plecami bieliła się ściana, na której wisiały ciemne zabytkowe szafki. W kadrze mieściły się jeszcze słynne złote talerze i bardzo stary zeszyt z francuskimi przepisami dziadka. Już on sam wart był zapewne majątek.

– Dziś przygotujemy magiczne danie. – Vincent uśmiechnął się tak, że Wiki dreszcz przebiegł po plecach. – Zapewnia szczęście w związku, przyciąga miłość, dodaje zdrowia. – Mężczyzna machnął w powietrzu błyszczącą patelnią. – Jest lekkie jak francuski wiatr i przepyszne niczym słodka noc nad Loarą. Crêpes Suzette oranges.

– Co on gada? – Wiki mrugała szybko powiekami wzbogaconymi o mnóstwo dyskretnych kępek sztucznych rzęs.

– Nie wiem. – Michalina wzięła telefon do ręki i próbowała wstukać w tłumacza Google to, co usłyszały. – Jak to się pisze? – zapytała niecierpliwie, bo wyszukiwarka nie chciała współpracować.

– Nie mam pojęcia – odparła Wiki tak zachwyconym głosem, jakby meldowała jakąś najlepszą nowinę. Co za człowiek! – westchnęła. – W życiu bym mu tak nie pozwoliła pierdzielić po francusku, gdyby nie to, że jest taki przystojny.

– Faktycznie niezły. – Miśka podejmowała kolejną próbę przetłumaczenia nazwy przepisu. – Ty! – Szturchnęła Wiktorię. – Wygląda, że to chyba naleśniki!

– Nie no, teraz to ty pieprzysz jak potłuczona – oburzyła się przyjaciółka. – W życiu nie widziałam bardziej prostego dania. On tu mówił o jakiejś magii. To musi być coś innego.

– Kochani! Łapki w górę, lajkujemy! – entuzjazmował się youtuber. –Za kolejne sto tysięcy polubień pokażę wam coś naprawdę niewiarygodnego. Idziemy na rekord! – Podniósł głos, nie przestając się uśmiechać. – Zapraszajcie znajomych, udostępniajcie nasz live! Niech się dzieje! Kto zgadł już, co dzisiaj będziemy przygotowywać? – zapytał z takim entuzjazmem, że aż chciało się natychmiast odpowiedzieć. – Piszcie w komentarzach – zachęcił.

Najwyraźniej mnóstwo osób zajmowało się dokładnie tym samym, co dziewczyny i wyszukiwało tłumaczenie, bo lawina komentarzy popłynęła przez ekran. I choć prawidłowa odpowiedź padła już mniej więcej w trzecim, to i tak kilkaset osób chciało powiedzieć to samo, zaznaczyć swoją obecność.

Vincent machał fachowo patelnią, krzątał się, przygotowując produkty, by połączyć je w idealne ciasto. Nalewał mleko, prężąc swoje muskuły, jakby miska ważyła co najmniej kilkadziesiąt kilogramów. A potem smażył naleśniki z takim zaangażowaniem, że każdy mu zazdrościł tego najlepszego zajęcia pod słońcem. I miał ochotę zrobić to samo.

Zanim pierwszy złocisty okrągły placuszek został położony na talerzu, dziewczyny zdążyły już zjeść wszystkie swoje grzanki z masłem czosnkowym, a potem intensywnie wzięły się do chrupania kolejnej paczki orzeszków.

Oglądanie tego filmu zdecydowanie wpływało na apetyt.

Lajków przybywało, więc rosła szansa, że do tego przepisu zostanie dołożony jakiś specjalny bonus. Należało się przygotować.

– Masz jeszcze coś do jedzenia? – zapytała Wiki.

– Mrożoną pizzę w lodówce – odparła szybko Misia.

– To wrzuć do piekarnika. Czuję, że będziemy jeszcze dzisiaj głodne.

Vincent ścierał właśnie skórkę z pomarańczy, rzucając swoim widzom uwodzicielskie spojrzenia. Na jego twarzy rysowało się tyle przyjemności, że człowiek aż sam chciał coś ugotować.

– Czekam, aż sobie przytrze palec, w ogóle nie patrzy, co robi – powiedziała Michalina.

– Jak możesz?! – oburzyła się Wiki, z zafascynowaniem wpatrując się w ekran.

– Mój dziadek mnie tego nauczył – emocjonował się z kolei Vincent, obracając sprawnie wielką pomarańczę. Trzeba ścierać delikatnie – tłumaczył, co rusz spoglądając w stronę widzów. – Jakby się miało do czynienia z czymś unikatowym. Tak, by żadna biała cząstka nie dostała się do naszego magicznego sosu. Pomarańcza! – zawołał. To wyjątkowy owoc. Pełen aromatu i smaku. Będzie dzisiaj naszym sprzymierzeńcem, wspólnikiem, przyjacielem. Doda potrawie unikalnych składników i sprawi, że wieczór stanie się niezwykły… – zawiesił na chwilę głos, by spotęgować napięcie – …jak osoba, którą dzisiaj zaproszę, by ze mną skosztowała tych potraw – dokończył z mocą.

– Ja cię nie mogę! – wyrwało się Wiktorii. – Ależ bym chciała, żeby to mnie zaprosił.

– Nie ma szans. – Misia wróciła właśnie z kuchni i usiadła na podłodze. – Dla nas tylko pizza z supermarketu. Pewnie bywają tam u niego sami celebryci, bo nigdy nie pokazuje tych gości. Chroni ich prywatność. Żaden normalny śmiertelnik tego nie dostąpi.

– Żebyś się nie zdziwiła. – Wiktoria spojrzała na nią. Mam takiego newsa, że z wrażenia zjesz tę pizzę, którą masz właśnie w piekarniku, razem z kartonem.

– Dawaj. – Michalina natychmiast złapała przynętę. Pochodziła trochę z innego świata niż Wiki. Często się z nią nie zgadzała, ale przyjaciółka zawsze ją fascynowała. – Co ty wymyśliłaś tym razem? Nie podejmuję się zgadnąć – dodała od razu. – Masz takie pomysły, że moja logika przy tym wymięka.

– No tak. – Wiki kiwnęła głową. Była z siebie bardzo dumna. Lubiła Michalinę, bo przy niej zawsze błyszczała, a pełna oddania widownia i zachwycone spojrzenia były potrzebne do życia jak pożywienie. Karmiła się nimi, dokładnie w takim samym stopniu jak słynny youtuber liczbą polubień i komentarzy.

– Wiesz, że mój narzeczony jest najlepszy na świecie? zaczęła powoli swoją opowieść.

– Tak. – Misia kiwnęła głową niejako z automatu. Od wielu miesięcy wysłuchiwała peanów na cześć Franka, którego też szczerze uważała za świetnego faceta. Zazdrościła go Wiktorii, przyjmując jednak także to jako naturalne zjawisko. Obrotna przyjaciółka zawsze dostawała to, co najlepsze.

– Ale dzisiaj jego notowania u mnie jeszcze podskoczyły – pochwaliła się Wiki.

– O! – zdziwiła się Michalina. Wiktorii niełatwo było zaimponować.

– Zdradził mi wielką tajemnicę, prosząc oczywiście, żebym nikomu o tym nie mówiła…

– I co? Zamierzasz mi powiedzieć?! – przerwała jej Misia. Jej prostolinijność nie po raz pierwszy zderzała się z pokręconymi nieco zasadami przyjaciółki.

– Nie no! – Wiki machnęła dłonią. – Jasne przecież, że nie chodziło mu o najbliższych przyjaciół. Nie to miał na myśli.

Michalina nie była tego taka pewna, ale jak zawsze ciekawość zwyciężyła. Uwielbiała barwne plotki z życia Wiktorii. Jej nigdy nic fascynującego się nie przydarzało. Co najwyżej same porażki. Dzięki tej znajomości miała poczucie, że i ona w czymś interesującym uczestniczy.

– Uwierzysz, że Vincent to jego brat? – zapytała Wiki, po czym spojrzała z triumfem.

– Nie… – Michalina początkowo nie zrozumiała. – Ten Vincent? – Wskazała brodą ekran. – Twojego Franka?! To się zupełnie nie układało w całość.

– Tak – potwierdziła Wiki z satysfakcją.

– Nie wierzę – zaprotestowała Michalina. – Bez przesady. Wiem, że różne rzeczy przychodzą ci do głowy, ale miej umiar. To akurat jest niemożliwe. Mają nawet inne nazwiska.

– A jednak – odpowiedziała spokojnie Wiktoria. Zdradził mi to dzisiaj. Bo szykujemy się do ślubu i on nie chce mieć przede mną żadnych tajemnic. A Żmirski to pewnie jakiś pseudonim.

– Nie wierzę. Gdyby to była prawda, chwaliłby się już od pierwszej randki! – Michalina nie zamierzała łatwo odpuścić. – Przecież to jest news stulecia. Takie znajomości to coś niewiarygodnego. Nie trzymałby tego w tajemnicy.

– No właśnie problem jest w tym, że oni nie mają żadnej znajomości.

– Jak to?

– Od dziesięciu lat nie utrzymują ze sobą kontaktu. Franek nawet nie wie, gdzie jego brat mieszka. Nie ma numeru telefonu, nic…

– Niemożliwe. – Misia pokręciła głową, jakby chciała zwiększyć jej powierzchnię chłonną, bo na razie nowe wieści zupełnie się w niej nie mieściły.

– To samo sobie pomyślałam – powiedziała Wiki, wpatrując się łakomie, jak Vincent na ekranie odkrawa maleńki kawałek naleśnika, moczy go w pomarańczowym sosie, po czym wkłada sobie do ust. – Ale wiesz, że Franek jest prawdomówny jak czytnik cen w szwajcarskim supermarkecie. A nawet bardziej. Nie wpadłby na pomysł, żeby w tak szalony sposób skłamać. To rozpala moją wyobraźnię – przyznała się.

– Dziewczyno, ta historia kupy się nie trzyma. – Michalina przyniosła z kuchni podgrzaną pizzę i ze zdenerwowania zaczęła jeść, choć parzyła sobie usta. – W dzisiejszych czasach każdego można znaleźć – powiedziała, przełykając szybko. – Sprawdź, bo może twój narzeczony cię wkręca. Niby taki świetny facet i rzeczywiście dobrze mu z oczu patrzy, ale wiadomo, że bywa różnie.

Wiktoria kiwnęła głową. Nie potrzebowała takich informacji od przyjaciółki. Znała życie jak mało kto.

– Nie martw się. Postanowiłam, że zaprosimy go na uroczystą kolację. Wiesz, że Franek lubi świętować nasze zaręczyny. Może bez końca. Zamierzam wykorzystać tę okoliczność.

– Jak to?

– Od dziesięciu lat nie utrzymują ze sobą kontaktu. Franek nawet nie wie, gdzie jego brat mieszka. Nie ma numeru telefonu, nic…

– Niemożliwe. – Misia pokręciła głową, jakby chciała zwiększyć jej powierzchnię chłonną, bo na razie nowe wieści zupełnie się w niej nie mieściły.

– To samo sobie pomyślałam – powiedziała Wiki, wpatrując się łakomie, jak Vincent na ekranie odkrawa maleńki kawałek naleśnika, moczy go w pomarańczowym

– O ja cię nie mogę! – Miśka zerknęła najpierw na ekran, potem na swoją przyjaciółkę. Próbowała w to uwierzyć. Na moment aż zaniemówiła z wrażenia, ale szybko się odblokowała. – No to byś miała imprezę sezonu – powiedziała.

Wiki tych właśnie słów potrzebowała. Poczuła się wspaniale, a przecież to był dopiero początek. O wielkiej nowinie dowiedziała na razie zaledwie jedna osoba. Będzie ich więcej. Całe rzesze. To cudowne uczucie bycia kimś wyjątkowym zacznie Wiktorii towarzyszyć każdego dnia.

Książkę Miłość, kłamstwa i sekrety kupicie w popularnych księgarniach internetowych: 

Zobacz także

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Książka
Miłość, kłamstwa i sekrety
Krystyna Mirek15
Okładka książki - Miłość, kłamstwa i sekrety

Wszyscy kochają prawdę, ale to skomplikowana miłość. Jak przyjdzie co do czego, bardziej kusi słodki smak kłamstwa. Vincent to słynny youtuber kulinarny...

dodaj do biblioteczki
Wydawnictwo
Recenzje miesiąca
Kobiety naukowców
Aleksandra Glapa-Nowak
Kobiety naukowców
Kalendarz adwentowy
Marta Jednachowska; Jolanta Kosowska
 Kalendarz adwentowy
Grzechy Południa
Agata Suchocka ;
Grzechy Południa
Stasiek, jeszcze chwilkę
Małgorzata Zielaskiewicz
Stasiek, jeszcze chwilkę
Biedna Mała C.
Elżbieta Juszczak
Biedna Mała C.
Sues Dei
Jakub Ćwiek ;
Sues Dei
Rodzinne bezdroża
Monika Chodorowska
Rodzinne bezdroża
Zagubiony w mroku
Urszula Gajdowska ;
Zagubiony w mroku
Jeszcze nie wszystko stracone
Paulina Wiśniewska ;
Jeszcze nie wszystko stracone
Pokaż wszystkie recenzje