Romantyczna historia dwóch serc, które wyrywały się do lotu, choć ich właściciele usilnie podcinali im skrzydła...
Zuza dba głównie o to, żeby zapewnić sobie oraz swojej siostrze Kai spokojne życie. W wirze obowiązków całkowicie zapomina o własnych potrzebach i przyjemnościach. Tymczasem zupełnie niespodziewanie jej serce zaczynać bić mocniej - w dodatku dla przyjaciela! W zrozumieniu własnych uczuć nie pomaga jej Artur, który nieoczekiwanie pojawia się w życiu dziewczyny. Zaproszeniem na kolację, kwiatami i planami walentynkowego wyjazdu pokazuje, jak bardzo mu zależy. Wszystko wygląda piękne, ale czy to jest to, o czym Zuza marzyła? Co musi się stać, żeby dziewczyna uświadomiła sobie, że miłości nie da się oszukać?
Przekonaj się o tym, sięgając do książki, której bohaterów możesz znać z Angel Wings. Pewne jest, że Wings of the Heart Anny Purowskiej dostarczy Ci równie dużo emocji i wzruszeń. Do lektury zaprasza Books4YA. Dziś na naszych łamach przeczytacie premierowy fragment książki Wings of the Heart:
Rozdział 1
Nikodem
– Niko, jakiś miesiąc temu napisałeś mi, że się zakochałeś.
– Serio? Może to była pomyłka? – Odwracam wzrok i udaję, że nie widzę, jak Kaja macha mi przed oczami telefonem.
– Dlaczego nie chcesz o tym porozmawiać?
Czy ona musi wciąż do tego wracać? Nie mam pojęcia, co mnie podkusiło, żeby się tym z nią podzielić. Poniosły mnie emocje, próbowałem jej wyznać prawdę. Chciałem dobrze, ale zrozumiałem, że o wiele lepiej będzie, jeśli zamilknę.
Zuza
Najpierw do kawiarni wchodzi Kaja. Przesyła mi buziaka na powitanie, szybko zrzuca kurtkę i od razu zajmuje swoje ulubione miejsce.
– Muszę coś koniecznie zanotować! – Oczy jej rozbłyskują.
Uwielbiam obserwować, jak zapada się w miękkich poduszkach, włącza komputer i z zaangażowaniem zaczyna tworzyć teksty. Dziś nie zabrała z domu czapki, a jest chłodny początek lutego, do wiosny jeszcze trochę. Powinnam dopilnować, by odrobiła lekcje, zanim zajmie się przyjemnościami. Tak bardzo się o nią martwię. O moją małą siostrzyczkę. Choć za rok ma skończyć osiemnaście lat, zawsze będę pamiętała dzień, w którym przyszła na świat, mimo że miałam wtedy niespełna cztery lata. Od pierwszych kroków prowadziłam ją za rękę. Wiele lat temu pożar pozbawił nas najbliższej rodziny, a ja od tamtej pory wiedziałam, że kiedyś jako pierwsza opuszczę dom dziecka i zrobię wszystko, aby stworzyć jej miejsce, w którym będzie bezpieczna.
Zaraz za Kają dociera Niko. Biorę głęboki wdech i obserwuję, jak kładzie plecak na krześle, a później niepewnie się rozgląda. Nie było go tutaj od miesiąca. Co się stało, że nagle znów się pojawił? Witam go lekkim skinieniem i zaczynam przestawiać ciasta w witrynie.
– Nic mi tu nie pasuje, wszystko nie tak – mówię do siebie i stwierdzam, że najlepiej wyjąć wypieki po kolei i znaleźć im nowe, lepsze miejsca.
Sernik nowojorski na pierwszej półce, obok szarlotka z cynamonem. Kurczę, co to za odciski i plamy na półce? Robi mi się gorąco, biorę szmatkę, mocno zaciskam na niej palce i zaczynam szorować.
– Zuza, zrobisz nam napar? – Za szybą zauważam duże, niebieskie oczy Kai.
– Jasne – odpowiadam nerwowo i od razu rozpoznaję zaskoczenie w oczach siostry. Sama jestem zawstydzona brzmieniem swojego głosu. – Mam… dużo pracy. – Staram się unikać jej spojrzenia. Próbuję opanować wirujące we mnie uczucie ciepła i silę się na uśmiech. – Ale oczywiście, że wam przygotuję.
– Mogę to zrobić sama.
– Nie trzeba. – Chciałabym, żeby już usiadła i żeby nie wyczuła mojego nastroju.
– Niko! – woła dyskretnie przyjaciela, a w moim brzuchu rozlewa się ciepło.
– Kaja – mówię stanowczo. – Po prostu usiądź.
– Okej, mnie nie chcesz angażować do pracy, tymczasem on zawsze mógł ci pomagać.
– Dziś nie musi – ucinam i zanurzam się w chłodnej przestrzeni, by nikt nie zauważył, że poczerwieniałam. A na pewno tak właśnie jest.
Układanie ciasta od nowa zajmuje mi trochę czasu. Dzięki temu z ulgą stwierdzam, że opuściła mnie fala ciepła. Przygotowuję dwa napary. Dla Kai dużo miodu, dobrze jej zrobi na gardło. Niko nie lubi cynamonu, wrzucę mu więcej plastrów pomarańczy, będzie mu smakować.
Na tacy ustawiam duże, przezroczyste kubki pełne złocistego płynu i plastrów owoców, zanurzam w nich po gałązce rozmarynu, na talerzykach obok układam muffinki marchewkowe. A teraz… trzeba to zanieść. Ujmuję się pod boki i rozglądam. Kilkoro gości siedzi przy stolikach, są zajęci rozmowami. Kaja z komputerem na kolanach, oparta o futrynę okna, zatopiona w fioletowych poduszkach, w swoim świecie. Niko z zeszytem w dłoniach, uderza palcami o blat stołu. Nie wiem, czy dam radę. Biorę tacę do rąk i choć pracuję tu od kilku lat, po raz pierwszy czuję ciężar, jakbym niosła o wiele więcej, niż się na niej mieści. Powoli stawiam kroki, ręce mi drżą niczym pierwszego dnia pracy. Litości! Widok pleców Nikodema ani trochę mi nie pomaga. Chłopak przeczesuje loki na głowie. Nie widziałam go jeszcze w takiej fryzurze, raczej starał się ukryć to, że jego włosy są kręcone, i obcinał je krótko. Ciekawe, kto mu doradził, żeby przystrzyc boki prawie do zera, czy ktoś mu pomógł w kupnie nowej bluzy, czy sam tak świetnie dobrał fiolet do koloru oczu… oczu, które doskonale pamiętam, choć nie patrzyłam w nie od tak dawna.
Zuzka! Zatrzymuję się tuż za nim i strząsam z siebie pytania, które mnie obsiadły. Dlaczego to wszystko tak bardzo mnie obchodzi? Muszę się tego pozbyć. Pocieszające jest tylko to, że siostra nie zwraca na mnie uwagi. Czas się z tym zmierzyć i ujawnić, że jestem tuż obok. Krok do przodu, powoli stawiam tacę na blacie. Robi mi się ciepło, choć jeszcze na niego nie spojrzałam, kątem oka zauważam, że on mi się przygląda. Nie wiem, jak to możliwe, ale całe moje ciało czuje, że on jest blisko.
– Dziękuję – mówi cicho.
Wiem, że próbuje przyciągnąć moje spojrzenie. Drży mi ręka, kiedy stawiam na stole kubek, Niko bierze talerz i podaje go Kai. Kochany, zawsze to o niej myśli najpierw.
Otula mnie zapach perfum, które wybrałam mu pod choinkę. Używa ich! Chcę ustawić przed nim muffinkę, ale oboje chwytamy spodek w tym samym momencie. Przez ułamek sekundy czuję ciepło jego dłoni, uświadamiam sobie, jak chłodne stały się moje, i wycofuję się, jakby sparaliżowana bólem. Rozmasowuję to miejsce, w którym mnie dotknął.
– Nie ma za co. – Zerkam na niego niechcący. Za późno. Zieleń jego oczu sprawia, że w brzuchu zaczynam czuć wirowanie. Spuszczam wzrok i odchodzę od stolika.
– Zuza! – Zatrzymuje mnie głos Kai. Odwracam się i przyklejam do ust uśmiech. – Co się stało? Przecież nie ma dużego ruchu, porozmawiaj z nami. Obiecuję, że już zapisuję plik i odkładam lapka. Nie bądź zła, naprawdę musiałam uporządkować pomysły na nowy tekst, żeby mi nie uciekły. – Patrzy na mnie z poczuciem winy.
– Nie przejmuj się – mówię łagodnie i najchętniej pogłaskałabym ją po głowie. – Upiekłam dziś trzy ciasta i jeszcze nie zdążyłam sprzątnąć.
Docieram do kuchni, opieram się o lśniący, wypolerowany blat i próbuję uspokoić oddech, ale nie potrafię. Zaciągam się powietrzem, jakbym chciała wychwycić jeszcze więcej tego zapachu. Jego zapachu.
Niko
Przez ostatni miesiąc Kaja ułatwiała mi sprawę. Uczucie jej i Eryka tak rozkwitało, że spędzali razem niemal każdą wolną chwilę oraz całe ferie, a ja wręcz ją zachęcałem, by z tego korzystała, jak najwięcej z nim rozmawiała, poznawała go i żeby nie odbierała sobie tej radości. Czasem miałem wrażenie, że robiło się jej przykro, ale zauroczona, nie drążyła tematu. Mam nadzieję, że niedługo zapomni o wiadomości, którą wysłałem jej w święta pod wpływem impulsu. Bo to był impuls! Chwila słabości, która pozwoliła mi uwierzyć, że marzenia mogą się spełniać.
Dziś rano powiedziała mi, że po szkole od razu ruszamy „między gwiazdy”. Moja przyjaciółka, poetka… W pracy swojej siostry odnalazła oazę, miejsce, w którym spisuje myśli, tworzy teksty. Jestem z niej dumy. Kawiarnia Między Gwiazdami jest również moją ulubioną. I choć uwielbiam jej ciepły klimat, przytulne wnętrze, to mam zupełnie inne powody, dla których się tu zadomowiłem. Zadomowiłem… a jednak przez ponad miesiąc nie odważyłem się przekroczyć tego progu.
Wiem, że nie mogę na nią patrzeć tak jak teraz, ale inaczej nie potrafię. Naprawdę jest aż tak zajęta, a może udaje? Nie mam pojęcia, na co liczyłem, zjawiając się tu po tak długim czasie milczenia. Że będzie jak dawniej? Że przytulimy się na powitanie jak przyjaciele? Że wkroczę do jej kuchennego królestwa, pomogę jej szykować napar?
Tak bardzo się tego boję, lecz myślę tylko o jednym. Proszę, spójrz na mnie… Zuza!
Czuję się jak bałwan, siedząc i czekając, aż nas obsłuży. Nigdy sobie na to nie pozwoliłem. A teraz? Dlaczego nie potrafię do niej podejść i zrobić tego tak po prostu? Tak jak kiedyś zapytać: w czym ci pomóc? A później dostać od niej odpowiedź, uśmiech, wspólne żarty, radość. Dlaczego przykuło mnie do krzesła i nie mogę się poruszyć?
Kiedy tylko Zuza staje obok, serce zaczyna mi bić szybciej. Lubię, kiedy ma rozpuszczone włosy, tak jak dziś, choć najczęściej widuję ją w kucyku na czubku głowy. Nie potrzebuję naparu, już jest mi ciepło, wystarczy, że ona jest blisko.
Chwytam za talerz, a Zuza w tym samym momencie wyciąga dłoń. Nasze palce się spotykają, ale ona wycofuje się w ułamku sekundy, jakby mój dotyk ją parzył. I jeszcze to spojrzenie, trwające tak krótko, że zaczynam się zastanawiać, czy go sobie nie zmyśliłem. Same złe znaki. Bardzo złe.
W naszym serwisie przeczytacie już kolejny fragment książki Wings of the Heart. Powieść kupicie w popularnych księgarniach internetowych:
Tagi: fragment,