Filippo Bernardini podszył się pod wiele osób pracujących w branży wydawniczej, by zdobyć nowe książki Margaret Atwood, Sally Rooney czy Iana McEwana. Nie planował udostępnić ich szerszemu gronu czytelników. Jak wyjaśnia, chciał poczuć się jak pracownik branży wydawniczej, nie miał zamiaru udostępniać dalej skradzionych książek. Jedno z oszustw, których dokonał, dało mu dostęp do ponad 1000 rękopisów.
Bernardini wcześniej pracował jako specjalista do spraw pozyskiwania praw autorskich w wydawnictwie Simon & Schuster. Za pośrednictwem e-maili podawał się za agentów oraz wydawców, by wykraść powieści i szkice nowych książek od znanych autorów i ich agentów.
Jak pisze „The Bookseller", Bernardini podczas procesu zeznał, że nigdy nie udostępnił nikomu pozyskanych plików ani nie zdradził tajemnic fabuły tych książek. Chciał tylko cieszyć się nimi, docenić je, zanim zrobią to inni czytelnicy, zanim trafią do księgarń.
Jak podkreśla, lektura niektórych rękopisów sprawiła, że poczuł się, jakby był redaktorem książki.
Bernardini podczas pracy w wydawnictwie miał okazję obserwować, jak szkice książek krążyły „pomiędzy redaktorami, agentami i skautami, czasem trafiając także do osób spoza branży. Wówczas wpadł na pomysł swojego przestępstwa.
Mężczyzna swoją działalność rozpoczął od stworzenia fałszywego adresu e-mail, który imitował adres jednego z ludzi pracujących w branży wydawniczej. Następnie wysłał wiadomość do innego pracownika wydawnictwa. Bernardini starał się imitować styl swoich dawnych kolegów. Kiedy udało mu się uzyskać dostęp do pierwszej książki, uzyskiwanie przedpremierowo plików z kolejnymi książkami stało się jego nałogiem.
W swoim oświadczeniu Bernardini napisał, że jest świadomy tego jak rażące, głupie i złe były te działania i że już zawsze będzie kojarzony z popełnionym przez siebie przestępstwem.
Wyrok w tej sprawie zapadnie 5. kwietnia 2023.