Latem, kiedy powietrze pachnie różnorodnością kwiatów i deszczem po upalnym dniu, kiedy krótkie noce mają w sobie coś niepowtarzalnego, chcemy przeżyć wyjątkowe chwile, coś, co zapadnie nam w pamięć i przeniesie do magicznych światów. Cudownie, jeśli to coś ukryte jest na kartkach książki…
I właśnie takim ukłonem w stronę naszych wakacyjnych marzeń jest nieprzeciętny tytuł, który swoją premierą idealnie otwiera letni czas. Dwie twarze mocy autorstwa debiutującej K. Kruk to pozycja magiczna, skierowana do młodych czytelników i wpisująca się idealnie w popularną dziś kategorię young adult. Co ważne – przekazująca istotę wartości, którymi dobrze kierować się w życiu.
Bo w życiu ważne są nie tylko marzenia, ale przede wszystkim dążenie do ich realizacji.
Zastanawiało cię kiedykolwiek, co by było, gdybyś zamknął oczy i nagle znalazł się w innym świecie? Gdybyś nagle nie rozpoznawał miejsca, ludzi i gdyby otaczała cię magia? Alicja niespodziewanie przeniosła się ze swojej szarej rzeczywistości do świata pełnego magii i przygód. Znalazła się w miejscu, którego nie znała, w świecie, gdzie wszyscy o nią walczyli. Dziewczyna będzie musiała nie tylko się tam odnaleźć, poznać mieszkańców tego świata oraz siebie, ale również odkryć tajemnicę śmiertelnego zagrożenia.
Dlaczego przeniosła się do innego wymiaru?
Czy wojownicy strzegący jej życia i mężczyzna, który oddał jej serce, pomogą jej odkryć prawdę?
Czy bohaterka powróci do domu i swojego świata?
O wszystkim możesz się przekonać, sięgając po „Dwie twarze mocy” autorstwa K. Kruk.
– To opowieść o odkrywaniu własnej siły, o walce o swoje marzenia i odpowiedzialności za siebie i innych. Magia splata się tu z troską o naszą planetę, pokazując jak wielka siła tkwi w życiu w harmonii z otaczającym nas światem – przyznaje Monika Maliszewska, bookstagramerka znana jako @maitiri_books.
Patronat nad książką objęli: Lubię Czytać, Ostatnia Tawerna, Granice.pl.
Do przeczytania powieści zaprasza BookEdit. Dziś na naszych łamach prezentujemy premierowy fragment książki Dwie twarze mocy:
Prolog
Alicja spojrzała na ziemię, wciąż suchą i popękaną. Rozejrzała się w poszukiwaniu białego, wesołego psa. Z niepokojem obróciła się wokół siebie, a jej oddech stopniowo stawał się coraz szybszy i nerwowy, gdy dotarło do niej, że Keksa nigdzie nie ma. Przemierzyła wzrokiem całe pole. Tak mały pies nie mógł uciec daleko.
– Keks! – zawołała w przestrzeń, jednak białej psiej kulki nadal nie było. – Keks! Keks! – krzyczała coraz głośniej.
Nagle na skraju lasu zobaczyła mężczyzn w dziwnych strojach, przyglądających się jej niespokojnie.
– Widzieliście białego psa? – zawołała w ich stronę jeszcze głośniej, rozglądając się przy tym nerwowo.
Mężczyźni dziwnie pomachali rękoma. Postanowiła podejść bliżej, myśląc, że zapewne jej nie słyszą.
Keks to jej małe dziecko, jedyne, co pozostało jej po najbliższych. Jest częścią jej życia, zwłaszcza tego zamierzchłego i weselszego okresu. Teraz to jej jedyna rodzina. Razem płakali po stracie jej rodziców i to on wyciągał ją wtedy trzy razy dziennie z łóżka. Gdyby nie on, zapewne rok temu Alicja umarłaby z rozpaczy we własnej pościeli. Tylko on potrafił wywołać szczery uśmiech na jej twarzy. Nie wyobrażała sobie, że mogłoby go nie być. Nigdy wcześniej psiak nie uciekał, wręcz przeciwnie, zazwyczaj biegał wokół niej. Nawet gdy się czegoś bał, przybiegał do niej przestraszony.
Muszę go znaleźć – pomyślała zdesperowana. Przejęta postanowiła podbiec do jedynych ludzi, których widziała w pobliżu, i poprosić o pomoc. Ciągle rozglądając się za psem, ruszyła w ich stronę najkrótszą z możliwych dróg – środkiem wyschniętego, popękanego i bezpańskiego pola.
Pewnym krokiem stanęła na ziemi, stale nawoływała i z przerażeniem szukała swojego najwspanialszego psiego przyjaciela. W pewnym momencie ziemia pod nią zaczęła się ruszać, podnosić i trząść.
Trzęsienie ziemi – pomyślała, unosząc się coraz wyżej w powietrze.
Przeskoczyła z jednego kawałka gleby na inny, bo miejsce zrobiło się zaskakująco strome. Grunt pod jej nogami łamał się i kruszył, znajdowała się kilka metrów nad ziemią. Widziała alejkę, w której stała chwilę wcześniej, jakieś pięć metrów poniżej. Podłoże się poruszało, pochylało i wydawało przerażające dźwięki, jakby warknięcia. Nagle z boku w jej kierunku wyciągnęły się szpony suchej ziemi, chcąc ją złapać. Dziewczyna odskoczyła, unikając ataku, ale jednocześnie tracąc grunt pod nogami i przewracając się do tyłu. Podczas upadku zobaczyła kształt tego czegoś, na czym niedawno stała. Było wielkie, zbudowane z kawałów żywej ziemi, nie miało ani przodu, ani tyłu, nie wiedziała, czy to coś ma przynajmniej twarz. Słyszała, jak warczy coraz głośniej, i widziała, jak rośnie, osiągając rozmiary wieżowca, szykując się do ataku na nią. Ptaki z pobliskiego lasu zaskrzeczały, jakby alarmowały wszystkich w okolicy o bestii.
Spadając, próbowała złapać się czegokolwiek, aby się ratować. Wiedziała, że leci z wysokości kilku pięter i może nie przeżyć lądowania. Chwyciła za odstający płat ziemi, który zapewne także był kawałkiem potwora. Ten wymachiwał szponami i rzucał resztkami podłoża we wszystkich kierunkach. Był przerażający i niebezpieczny. Alicja nigdy nie widziała takiego stwora, nawet w filmach fantastycznych. Nim odzyskała równowagę, ze szczelin suchej ziemi zaczęła wydobywać się gorąca para i pył przypominający ten z wulkanu, ale bez sadzy. Szare, wrzące powietrze poraniło jej dłonie, brzuch i nogi. Dziewczyna krzyknęła z bólu i instynktownie puściła potwora. Gdy się zachwiała, gorący i parujący szpon złapał ją za lewą nogę, wypalając do kości i wywołując jeszcze bardziej gardłowy krzyk. Następnie potwór rzucił nią w stronę lasu, gdzie uderzyła plecami o konary drzew.
Nie straciła przytomności, chociaż od nadmiaru bólu przestała czuć swoje ciało. Była sparaliżowana. Oczy spowiła mgła, a ona próbowała złapać oddech. Jej klatka piersiowa nie chciała się unieść, a ona sama zaczęła się powoli dusić.
Wieżowce – pomyślała. Gdzie są bloki? Dlaczego tu jest ten las? Tutaj powinien stać mój dom. Omiotła wzrokiem pole bitwy i zrozumiała, że nie widzi nic, co przypominało jej rodzinny dom. Nie było bloku mieszkalnego stojącego pośród gromady domków jednorodzinnych, ich miejsce zastąpił gęsty, błyszczący las. Na polu toczyła się zajadła walka potwora z ludźmi, którzy co chwilę padali na ziemię bez szans na pokonanie bestii. Mgła coraz intensywniej zacierała możliwość obserwacji, a ból uniemożliwił jej myślenie o czymkolwiek poza własnym ciałem.
W naszym serwisie przeczytacie już kolejny fragment książki Dwie twarze mocy. Powieść kupicie w popularnych księgarniach internetowych:
Tagi: fragment,