Skup się na filmie! Fragment książki „Ranczo Fantazja. Droga w nieznane"

Data: 2019-10-22 09:49:19 | Ten artykuł przeczytasz w 14 min. Autor: Sławomir Krempa
udostępnij Tweet

„Jestem inna, ja do nich nie pasuję!” Znasz to? Ja owszem. Jeśli czasami myślisz, że też gdzieś nie pasujesz, ta książka jest dla ciebie. Pełna zwariowanych, czasem poważnych emocji powieść o uczennicy renomowanego liceum, która nagle zostaje zesłana – karnie! – na ranczo gdzieś na końcu świata. Bunt? No pewnie! Ale po pierwszym, szczeniackim „nie” trzeba dorosnąć, wziąć się w garść i dostosować się do nowej sytuacji. Może właśnie tam, gdzieś nad cichą wodą, odnajdzie swoje miejsce na ziemi?

Pierwszy tom serii jest pisany emocjami przez polską autorkę dla polskich dziewczyn. Nastoletnia córka dotąd męczyła mamę, aż ta zasiadła do lapka i powiedziała: „Dobra, napiszę dla ciebie tę książkę”. A jak już zaczęła, powstał tom pierwszy, potem drugi, a teraz pisze się trzeci! Oj, dzieje się od pierwszego akapitu i dziać się będzie jeszcze więcej… Do lektury powieści Ranczo Fantazja. Droga w nieznane zaprasza Wydawnictwo Mazowieckie. W ubiegłym tygodniu w naszym serwisie mogliście przeczytać jej premierowy fragment. Dziś czas na kolejną odsłonę tej historii: 

Rozdział 2

            Gabi wyszła z przestronnego, nowoczesnego domu, gdzie każdy szczegół podporządkowano zasadom feng shui i ruszyła na spotkanie z Karioką, Marcinem i paczką ich znajomych. W planie był wypad do kina. Miała nadzieję, że może dzisiaj nie będzie musiała nikomu stawiać biletów. Gdy był z nimi Marcin, nigdy się na to nie godził. Marcin… Ależ on się jej podobał! Na samą myśl o spotkaniu z tym chłopakiem, choćby to był wypad do kina całą paczką, czuła mocniejsze bicie serca. Pod żadnym pozorem nie mogła jednak zdradzić, że tak jest. Bo gdyby Karioka cokolwiek odkryła... Gabrysia na samą myśl aż się wzdrygnęła.

            – Brysia! – usłyszała głos przyjaciółki. – Nareszcie jesteś!

            – Hej – przywitała się z nią i resztą przyjaciół.

            – Mamy jeszcze sporo czasu do seansu – stwierdził postawny blondyn o imieniu Kamil. – Może skoczymy do Maka?

            Wszyscy byli chętni. Zamówili burgery z frytkami i sosem. Gabrysia wzięła dla siebie sałatkę. Odetchnęła z ulgą, gdy Marcin zapłacił za siebie i Kariokę. Nie zważając na resztę ekipy, Gabi zapłaciła za siebie. Podniosła na chwilę głowę i napotkała wzrok Marcina. Przeszły ją ciarki, a serce wręcz załomotało w piersi. Ale natychmiast przywołała się do porządku.

            „Nic się przecież takiego nie stało – powtarzała w myślach jak mantrę. – Nic się nie stało. On tylko na mnie spojrzał.”

            – Chcecie posłuchać, co tym razem nawywijała moja kochana rodzicielka? – zaczął Marcin, a wszyscy zwrócili się w jego stronę. – Jechała do Rzeszowa autokarem, w nocy. Nie mogła doczekać się postoju, a kierowca jechał i jechał, zatrzymując się na przystankach tylko na chwilę.

            – Siku jej się zachciało? – spytała Karioka. – Pewnie nie mogła wytrzymać – skwitowała z krzywym uśmiechem.

            – Gdzie tam! Moja mama to nałogowy palacz – odparł chłopak. – W końcu doczekała się postoju. W tempie błyskawicy założyła buty i wyskoczyła z autokaru. Nagle poczuła, że krzywo jej się stoi. Początkowo była zdezorientowana. Okazało się, że ma na nogach jeden but swój, a drugi jakiejś współpasażerki.

            – Twoja mama zawsze wywinie jakiś numer – zaśmiała się dziewczyna, na którą wszyscy wołali Ruda. Gabi nie miała pojęcia, jak naprawdę ma na imię.

            – Wróciła więc szybko do autobusu – ciągnął dalej Marcin. – Patrzy, a współpasażerka na czworakach szuka swojego buta pod fotelem.

            Wszyscy zaczęli się śmiać. Gabi uwielbiała, jak opowiadał te swoje historie. No i mogła wtedy bezkarnie na niego patrzeć, nie wbudzając podejrzeń Karioki, wściekle o chłopaka zazdrosnej.

            – Słuchajcie, seans zaraz się rozpocznie – zauważyła Ruda.

            Ruszyli więc z miejsca i weszli do sali kinowej. Gdy zajęli swoje fotele, tak się jakoś złożyło, że Gabrysia znalazła się obok Marcina. Z jego drugiej strony usiadła oczywiście Karioka. Rozpoczął się seans. Dobrze, że na sali było ciemno, bo serce Gabrysi tłukło się jak oszalałe. Za nic w świecie nie mogła skupić się na filmie. Czuła, jak całe jej ciało drży z emocji. W żołądku znów pojawił się rollercoaster. Tym razem był zarówno niepokojący, jak i trochę przyjemny. Dziewczyna wstrzymała oddech, jakby bała się, że wszyscy usłyszą, jak bardzo wali jej serce. Nie chciała, żeby domyślił się tego Marcin, a już w ogóle – Karioka.

            „Skup się na filmie, skup się na filmie!”, zaczęła powtarzać sobie dotąd, aż w końcu podziałało…

            Po skończonym seansie wszyscy rozeszli się do domów. Gabrysia wracała sama. Szła szeroką, oświetloną ulicą, gdy nagle dobiegł jej miękki, męski głos:

            – Gabi!

            Zatrzymała się i spojrzała za siebie.

            – Marcin? Co ty tu robisz? – wydukała z wyraźnym trudem, bo znów miała problem ze złapaniem oddechu. – Gdzie Karioka?

            – Odprowadziłem ją do domu, a teraz pędzę do kumpla. Siadł mu laptop, a potrzebuje go migiem naprawić. No i lecę mu na ratunek.

            – Znasz się na tym? – spytała Gabi, nie bardzo wiedząc, co miałaby odpowiedzieć.

            – Mhm, całkiem dobrze – odpowiedział, uśmiechając się łobuzersko.

            – Skromny jesteś – skwitowała z przekąsem, próbując jednocześnie uspokoić oddech.

            Pomyślała, że prawie nic nie wie o tym chłopaku, a jednak mimo tego się w nim podkochuje. Karioka nic jej nie mówiła ani o jego zainteresowaniach, ani nawet o tym, do jakiej chodzi szkoły. Jeśli już coś wspominała, to tylko tyle, że gdzieś byli albo że coś od Marcina dostała.

            – Karioka mówiła, że mieszkasz w tej okolicy. Podobno w jakiejś wypasionej willi – ciągnął chłopak.

            – A to ma jakieś znaczenie, czy jest wypasiona, czy nie? – spytała zaczepnie.

            – Dla mnie żadnego. Powtórzyłem tylko słowa Karioki – odpowiedział. – Mieszkasz tylko rodzicami, czy masz jakieś rodzeństwo? – spytał.

            – Jestem jedynaczką. Mieszkam z mamą i z ojczymem.

            – Zawsze ciekawiło mnie, jak to jest mieć ojczyma albo macochę – powiedział po chwili.

            – Pewnie różnie. – Wzruszyła ramionami. – Każda sytuacja jest inna.

            – A twoja?

            – Piotr jest spoko – odparła. – Wysportowany, przystojny, zbliża się do czterdziestki. Codziennie przed pracą o szóstej rano jeździ na basen, a w weekendy na siłownię.

            Słuchał w milczeniu, postanowiła więc opowiadać dalej.

            – W naszej rodzinie to on najbardziej przestrzega diety. Od kilku lat jest weganinem.

            – Ty też jesteś weganką? – spytał, wyraźnie zainteresowany.

            – Nie – roześmiała się Gabrysia. – Piotr je to, czego ja najbardziej nie lubię. Jarmuż, awokado, szpinak, mleko sojowe, humus, czy jak to się tam nazywa, no i pełno past warzywnych.

            – Jesteś tak szczupła, że wyglądasz jakbyś też była na tej wegańskiej diecie – odparł chłopak, przyglądając się jej uważnie.

            Momentalnie poczuła, że cała się czerwieni. Dobrze, że na dworze było ciemno, miała więc nadzieję, że Marcin tego nie zauważy.

            – Jak się układa między wami? – pytał dalej.

            Pomyślała, że komuś innemu nie opowiadała by o swojej rodzinie z taką wylewnością, ale przecież to nie był ktoś, to był Marcin.

            – Jak mówiłam: Piotr jest całkiem spoko. Kocha moją mamę, dba o nas obie. Niczego nam nie brakuje – zaczęła z namysłem. – Zawsze mamy pełną lodówkę, wie nawet, jaką herbatę lubię najbardziej, ale….. – urwała, zamyślając się na chwilę.

            – Ale co?

            – No, wiesz… Panuje między nami jakaś dziwna atmosfera – przerwała na moment, próbując zebrać myśli. – Brakuje nam chyba takiego luzu i swobody, jak między ojcem a córką. Zawsze po kilku minutach rozmowy Piotr wymiguje się pracą, a ja tak naprawdę nie za wiele mam mu do powiedzenia – wyznała, dodając szybko: – Nie jest jednak tak źle, mogło przecież być gorzej. Mógł mnie znienawidzić, czy coś. No i rodzice całymi dniami pracują, widzimy się właściwie tylko rano, przy śniadaniu. I późnym wieczorem.

            Była zdumiona własną szczerością. Chyba nigdy nikomu tyle o sobie nie opowiedziała.

            – Mogę zadać ci jeszcze jedno pytanie? – rzekł Marcin, wpatrując się uważnie w jej twarz, na co poczuła w środku ciepło i drżenie. – Jeśli nie chcesz, nie odpowiadaj. Nie pytam ze wścibstwa. Po prostu ciekawią mnie takie historie.

            – Pewnie. Pytaj – odpowiedziała, z trudem przełykając ślinę.

            – Co z twoim biologicznym tatą?

            – On… Podobno porzucił nas, mamę i mnie, zaraz po moim urodzeniu – wyrzuciła z siebie jak z karabinu, na jednym wydechu.

            – Przepraszam – szybko odparł Marcin. – Nie chciałem sprawić ci przykrości.

            – Spoko. – Wzruszyła ramionami z udawaną obojętnością. – Nic się nie stało. O, tutaj mieszkam – dodała, zatrzymując się przed swoim domem.

            – No to co, to na razie? – Marcin stanął również i przyglądał się jej dłuższą chwilę. – Do następnego spotkania – dodał i nieoczekiwanie cmoknął ją w policzek, po czym odwrócił się na pięcie i poszedł w swoją stronę.

            Było to niby takie zwyczajne, takie kumpelskie, ale Gabrysia o mało co nie zemdlała. Z wrażenia miała nawet problem z wystukaniem kodu dostępu na videofonie. Patrzyła ukradkiem za odchodzącym Marcinem dotąd, aż jego postać rozpłynęła się w ciemności.

            Może powinna go zatrzymać? Poprosić, by nic nie mówił Karioce – a już na pewno nie o tym, że się spotkali i rozmawiali? Że się mu zwierzała? Jeśli Karioka się dowie, z pewnością zacznie się mścić! Była o Marcina taka zazdrosna… Z drugiej strony, przecież Gabrysia niczego złego nie zrobiła! Po prostu zwyczajnie ze sobą rozmawiali!

            „To dlaczego czuję się teraz winna?”, pomyślała, dziwiąc się sama sobie. „Spokojnie, dziewczyno, może Marcin nic Karioce nie powie”, uspokajała się w myślach.

            Taką właśnie miała nadzieję, ale i tak bardzo się bała. Postanowiła, że na wszelki wypadek wkupi się w łaski przyjaciółki, zaprosi ją jutro do Maka albo na jakiś shopping i zapłaci za nie obie. Powie, że niby dostała premię od rodziców za dobre oceny w szkole, albo coś...

            Tak, plan był niezły, gdyby nie jeden drobny szczegół: jej karta kredytowa była zupełnie pusta.

Książkę Ranczo Fantazja. Droga w nieznane kupicie w popularnych księgarniach internetowych:

REKLAMA

Zobacz także

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Książka
Ranczo Fantazja. Droga w nieznane
Oliwia Natecka12
Okładka książki - Ranczo Fantazja. Droga w nieznane

„Jestem inna, ja do nich nie pasuję!”, znasz to? Ja owszem. Jeśli czasami myślisz, że też gdzieś nie pasujesz, ta książka jest dla ciebie....

dodaj do biblioteczki
Reklamy
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Aldona z Podlasia
Aldona Anna Skirgiełło
Aldona z Podlasia
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Rozbłyski ciemności
Andrzej Pupin ;
Rozbłyski ciemności
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Pokaż wszystkie recenzje