Sabina – przebojowa pani adwokat łącząca karierę z rolą żony i matki dorastającego syna, oraz Kinga – żyjąca w cieniu bogatego, sławnego męża, która swoją aktywność zawodową ograniczyła do pracy w fundacji dobroczynnej. Dwie różne kobiety, przyjaciółki jeszcze ze szkolnej ławy.
Pewnego dnia ich przyjaźń zostaje wystawiona na próbę, gdy niespodziewanie w środku nocy roztrzęsiona Kinga, którą właśnie porzucił mąż, zjawia się u Sabiny.
Sabina w przypadkowo spotkanym na szpitalnym korytarzu doktorze rozpozna swoją szkolną, platoniczną miłość, a Kinga przekona się, że nadmiar alkoholu może okazać się zgubny w skutkach.
Jedna, pechowa noc zmienia życie wielu osób. Jak odnajdą się w nowych warunkach, gdy nagle wszystko wywróci się do góry nogami? Czy przyjaźń naprawdę jest w stanie przetrwać wszystko? A co, jeśli na jej drodze stanie miłość? Zwłaszcza ta, która pojawia się wbrew regułom…
Do przeczytania powieści Katarzyny Grabowskiej Miłość wbrew regułom zaprasza Wydawnictwo Replika. W ubiegłym tygodniu na naszych łamach mogliście przeczytać premierowy fragment książki Miłość wbrew regułom. Dziś czas na kolejną odsłonę tej historii:
ROZDZIAŁ X
Justyna wysiadła z samochodu i popatrzyła na piętrowy dom zwieńczony czarnym, spadzistym dachem. Budynek otoczony wysokimi drzewami, które niczym stojący na baczność gwardziści ścisłym szpalerem odgradzali go od reszty świata, wydawał się idealnym miejscem dla ludzi uciekających od zgiełku.
– Niezła chata – orzekła.
– Bardzo lubię to miejsce i żałuję, że ojciec nie chce spędzać tu więcej czasu.
Dawid także wysiadł i otworzywszy tylne drzwiczki, sięgnął po bagaże.
– Ja chyba za długo bym nie wytrzymała w takiej głuszy. – Zatoczyła ręką półokrąg. – Weekend to maksymalnie. Wystarczy, aby się wyciszyć i zebrać myśli. Ale dłużej? Zdecydowanie nie! – Pokręciła przecząco głową. – Tu pewnie nawet nie ma internetu?
– Zasięg telefonu też jest słaby – przyznał Dawid.
– Możesz być pewna, że przez te dwa dni nikt nam nie zakłóci spokoju.
– No i o to chodzi. Wyjątkowo potrzebuję teraz takiego resetu. Chcę odpocząć od awantur i fałszywych ludzi.
Domyślił się.
– Znowu problemy z matką?
– I z matką, i z siostrą. Norma. Ale nie mówmy teraz o tym. Niech ten weekend należy tylko do nas.
Podeszła do niego i nie zważając, że chłopak niesie bagaże, zarzuciła mu ręce na szyję. Przechyliła głowę.
– To będzie nasz czas.
Zapatrzył się w jej oczy, w których dostrzegł zapowiedź wspólnych chwil. Bagaże przestały się liczyć. Bezwiednie wypuścił je z rąk i pochwycił Justynę w objęcia. Uniósł ją, po czym okręcił się z nią
kilka razy.
– Wariat! – Zaśmiała się.
Wszystko, co złe, zostało daleko stąd, w Łodzi. Problemy w domu, awantura z matką i podła siostra, wydawały się teraz Justynie tak nieistotne jak zeszłoroczny śnieg. Nawet świadomość, że po powrocie będzie musiała zmierzyć się z konsekwencjami swojej niesubordynacji, nie miała obecnie znaczenia. Najważniejsze było, że znajdowała się w ramionach Dawida i czuła się wreszcie bezpieczna i kochana.
Cóż mogło być ważniejszego?
Dawid opuścił Justynę i stanął na wprost niej.
Dzieliły ich dosłownie centymetry. Oboje, nieco oszołomieni, patrzyli na siebie lekko zamglonym wzrokiem. Przyspieszone oddechy zakochanych mieszały się ze sobą, tkając przedziwną pajęczynę wzajemnej fascynacji i pragnienia, która łączyła ich i przyciągała, jakby pragnęła złączyć ich w jedno.
– Justynko… – wyszeptał, napawając się dźwiękiem jej imienia.
Uciszyła go pocałunkiem. Nie potrzebowała teraz żadnych słów. Tak długo tkwiła w obezwładniającej pustce, samotna, nierozumiana przez rodzinę, że nie miała zamiaru marnować czasu na niepotrzebne gadanie. Aby pozbyć się tego wszechogarniającego uczucia odrzucenia, potrzebowała namacalnej bliskości drugiego człowieka.
Z pasją odpowiedział na pocałunek, zawłaszczając usta Justyny. Instynktownie objął ją i przyciągnął do siebie, jakby chciał stopić się z nią w jedno.
Przez cienki materiał sukienki wyczuwał krągłości dziewczyny, które działały na jego wyobraźnię. Podniecony, niecierpliwie miął tkaninę, próbując pokonać tę ostatnią barierę dzielącą go od jej ciała.
Oboje, ogarnięci pożądaniem, zatracili się w pragnieniu, które wreszcie nie musiało być niczym skrępowane. Tu, na tej leśnej polanie, z dala od innych ludzi, mogli w pełni oddać się uczuciu, które ich przepełniało. Nic i nikt nie mogło zakłócić tej chwili, której jedynymi świadkami były tylko majestatyczne, wiekowe drzewa. Te jednak, zastygłe w milczeniu, lekko szeleszcząc liśćmi trącanymi przez wiatr,
zdawały się być zupełnie obojętne na to, co działo się w ich pobliżu. W swoim długim żywocie widziały już niejedno i doskonale zdawały sobie sprawę, że miłość, chociaż czasami wydaje się silnym uczuciem, może trwać tylko chwilę. Rozbłyska niczym płomień świecy, niekiedy wzniecając prawdziwe pożary, a niekiedy tląc się leciutko przy samej ziemi i nie mając szans, aby się wznieść. Swoim światłem rozprasza jednak mrok i daje nadzieję, pozwala wierzyć, że będzie wieczna, po czym gaśnie nagle, zdmuchnięta gwałtownym podmuchem.
Wiara, nadzieja, miłość. Trzy uczucia przynależne ludziom. Można stracić nadzieję, można stracić wiarę, można stracić i miłość… Jednak czyż to właśnie miłość nie jest najmniej trwała?
* * *
Sabina krytycznym wzrokiem popatrzyła na swoje odbicie w lustrze. Powiodła dłońmi po dopasowanej biało-czarnej sukience na szerokich ramiączkach, która idealnie podkreślała jej kształty, będąc zarazem bardzo seksowną, ale i stylową. Biały żakiecik z cienkiego materiału, z krótkim rękawkiem, doskonale uzupełniał strój pasujący i na spotkanie biznesowe, i na randkę.
Na randkę? Sabina nie chciała myśleć w ten sposób. Mimo iż była zła na Adriana, nie zamierzała go zdradzać, a przecież słowo randka niosło za sobą pewien jasny przekaz. Wolała uważać, że to spotkanie z kumplem ze szkolnych lat. W ten sposób było jej zdecydowanie łatwiej pogodzić się z pochopnie podjętą decyzją. Oj tak, Sabina czuła, że trochę ją poniosło i zachowała się jak rozkapryszone dziecko, które na złość matce robi coś głupiego. Nawet przez chwilę zastanawiała się, czy nie powinna odwołać spotkania i już, już była gotowa tak uczynić, gdy usłyszała wymianę zdań pomiędzy Adrianem a Dawidem. To uświadomiło jej, że musi skoncentrować się na sobie i wreszcie przestać przejmować się mężem.
Dlatego postanowiła niczego nie odwoływać i z prawdziwą dbałością o szczegóły zaczęła się przygotowywać do wyjścia, ignorując przy tym dolatujące zza drzwi łazienki utyskiwania Adriana prowadzącego głośny monolog, w którym narzekał na brak zainteresowania ze strony domowników oraz ich całkowitą niewdzięczność.
– Czy ty w ogóle mnie słuchasz? – Adriana zniecierpliwiło długie milczenie żony i stanąwszy pod drzwiami, zapukał energicznie. – Halo, jesteś tam? Musimy porozmawiać o Dawidzie! Przez twoje głupie
pomysły syn nam się stoczy!
Chciała mu odpowiedzieć, że nie ma ochoty wysłuchiwać wygadywanych przez niego bzdur, ale ugryzła się w język.
– Wybacz, ale jestem trochę zajęta – poinformowała, po czym przekręciła zamek, gotowa do wyjścia.
Adrian cofnął się o krok zaskoczony jej widokiem. Od razu zerknął na zegarek ręczny, sprawdzając godzinę.
– Wyglądasz, jakbyś szykowała się na spotkanie. – Z podejrzliwością przyglądał się żonie.
– Zgadłeś.
Wyminęła męża i lekko kołysząc biodrami, ruszyła w stronę wyjścia na korytarz.
– O tej porze umówiłaś się z klientami? – zapytał, podążając tuż za nią. Nie odstępował jej nawet na krok. – Nic nie mówiłaś, że masz jeszcze pracę. – W głosie Adriana zabrzmiał wyrzut.
– Bo to nie praca. – Uśmiechnęła się niewinnie. – Uważasz, że człowiek żyje samą pracą? A gdzie pora na rozrywki?
– Rozrywki? – powtórzył z niedowierzaniem. – Jakie rozrywki?
– Najnormalniejsze w świecie.
– Czyli jakie?
– Spotkania ze znajomymi.
– Znowu ta twoja Kinga…
Nie wiedziała dlaczego, ale postanowiła nie wyprowadzać go z błędu.
– Odnoszę wrażenie, że bardziej dbasz o swoją przyjaciółeczkę niż o własnego męża i syna. Najpierw podważasz mój autorytet, pozwalając Dawidowi nocować poza domem, a teraz sama gdzieś się
wybierasz i zostawiasz mnie bez opieki.
– Adrianie, z czym tym razem masz problem? – Zatrzymała się i obróciła twarzą w jego stronę.
– Powinniśmy porozmawiać o problemach z Dawidem i…
– Jakich problemach? Przecież nasz syn nie sprawia żadnych trudności.
– Jeszcze nie, ale jeśli będziesz mu tak pobłażać i pozwalać na wszystko…
Umilkł, jakby sam zszokowany nieciekawą perspektywą czekającą Dawida tylko dlatego, że matka pozwoliła mu spędzić weekend poza domem.
– Przesadzasz.
– Jeszcze kiedyś wspomnisz moje słowa – powiedział złowróżbnym głosem. – Brak konsekwencji w wychowaniu przynosi opłakane skutki.
– Adrianie, naprawdę nie chce mi się teraz o tym rozmawiać. Jestem umówiona.
– No oczywiście. Zamiast spędzać czas ze mną, wolisz spotykać się z Kingą.
– Przede wszystkim chcę oderwać się od tego wszystkiego…
– Raczej ode mnie – dopowiedział.
– Właściwie masz rację – przyznała. – Zdecydowanie bardziej wolę wyjść i spotkać się ze znajomymi, niż wysłuchiwać twoich narzekań i usługiwać ci jak udzielnemu księciu.
– Obrażasz mnie!
– Tak? No to powiedz, jakie propozycje miałbyś dla mnie na piątkowy wieczór? Powinnam przygotować ci lekką, pożywną kolację? A może zafundować kojący masaż stóp? Czekaj, a może chodzi ci o to, że powinnam siedzieć i grzecznie wysłuchiwać twoich narzekań, przytakując, że we wszystkim masz rację? Mam cię chwalić i wielbić?
Odchrząknął zakłopotany. Nie spodziewał się po żonie takiego zachowania. Przecież w stosunku do niego zawsze była potulna i wyrozumiała. Czyżby to Kinga, która właśnie rozstała się z mężem, miała na nią tak zły wpływ?
– Sądzę, że nie powinnaś spotykać się z tą… – zaczął pouczającym tonem, nie odpowiadając na zadane przez Sabinę pytania.
– Z sądami mam do czynienia na co dzień, wiem więc jak postępować w takich przypadkach, gdy chwilowo nie można dojść do porozumienia – przerwała mu. – Wnoszę o odroczenie rozprawy. Wybacz, ale naprawdę się spieszę.
Zbiegła po schodach, dając w ten sposób znać, że nie ma ochoty na dalszą dyskusję. Przez chwilę stał jak zamurowany, nie mógł uwierzyć, że został zlekceważony. Właściwie kolejny raz
w ciągu dzisiejszego dnia. Najpierw Dawid okazał mu zupełny brak szacunku, wybierając się na weekend do kolegi, mimo iż wyraźnie mu tego zakazał, a teraz jeszcze Sabina ucięła rozmowę, nie dopuszczając, żeby przedstawił swoje argumenty.
– Sabino, w tej chwili wracaj! – krzyknął za nią.
– Ja jeszcze nie skończyłem!
– Ale ja tak. Pa.
Wybiegła z domu, zostawiając Adriana samego.
Z niedowierzaniem patrzył na zamknięte drzwi, za którymi zniknęła, nie mogąc pojąć, jak to się stało, że w kilka dni, z osoby będącej głową rodziny, stał się przedmiotem rozstawianym przez wszystkich po kątach. Jako typowy egocentryk szybko doszedł do wniosku, że wina za to spada w całości na Kingę. To w końcu przez nią nie wyspał się i zmęczony zasłabł w pracy. Wprawdzie kawa też odegrała swoją rolę, ale w tej chwili nie obwiniał nieszczęsnej sekretarki, która mu ją przygotowała, całą złość koncentrując na przyjaciółce Sabiny.
Tak, zdecydowanie wszystkiemu winna była Kinga. To przez nią stracił opinię silnego mężczyzny, zemdleniem ośmieszając się zarówno przed pracownikami jak i rodziną. Do tej pory wszyscy czuli
przed nim respekt i okazywali mu szacunek, doskonale wiedząc iż na niego zasługuje. Teraz przestali traktować go jak wyrocznię, gdyż nikt nie ceni słabych ludzi. Życie to nie bajka dla dzieci, w której
biedni i grzeczni zawsze wygrywają. Życie to suka nieznająca litości. Kąsa, drapie, rozrywa na strzępy. Napawa się cierpieniem. Im bardziej jesteś słaby i potulny, tym mocniej ci dokopie. Żeby przetrwać, trzeba uniemożliwić jej atak. A jak to zrobić? Wyznaczając granicę.
Adrian od dziecka je wytyczał. Zasady, obowiązki, priorytety. Nieodmiennie od lat, z równą stanowczością. Odstępstwa od reguł nie wchodziły w rachubę, bo każde zejście z raz obranej drogi mogło poprowadzić w złym kierunku. Gdy ma się cel, trzeba się na nim koncentrować. Cóż z tego, że czasem rani się najbliższych. Przecież to i dla ich dobra. Dzięki temu mógł dotrzeć do tego miejsca i osiągnąć szczyt, pozwalając, aby i oni ogrzali się w blasku jego chwały.
A teraz… Bał się tego, co może nastąpić teraz, gdy Kinga zaburzyła harmonię budowanego przez niego świata. Czy jeszcze uda mu się naprawić to, co zniszczył jeden telefon w środku pewnej lipcowej nocy?
Książkę Miłość wbrew regułom kupicie w popularnych księgarniach internetowych:
Tagi: fragment,