Seks z nią był najlepszym, co mu się przytrafiło. Nie wiedział, że przyjdzie mu za to zapłacić.
Alexander i Elizabeth – nietypowy miliarder i gorąca asystentka. Mściwy to drugi tom ociekającej seksem i przepełnionej niebezpiecznymi zwrotami akcji powieści 50 stanów świadomości.
Miłość najgorętszej pary Nowego Jorku rozkwita z każdym dniem. Pół roku regularnych spotkań z najlepszymi psychologami na Wschodnim Wybrzeżu pomogło Alexandrowi w uporaniu się z demonami przeszłości. Mężczyzna znów jest gotowy do kolejnej podróży, w którą wyrusza razem z Elizabeth. Młodzi kochankowie są przekonani, że tym razem będą w stanie zapanować nad osobliwą przypadłością Alexandra, jednak jeszcze nie zdają sobie sprawy z czyhających na nich zagrożeń.
Do lektury powieści Mściwy, której autorem jest Jakub Onyśków, zaprasza Wydawnictwo Replika. Dziś na naszych łamach publikujemy premierowy fragment książki Mściwy:
Jest i on. Mój osobisty adonis, bóg seksu, profesor pożądania i nauk komplementarnych.
Podnosi swój zgrabny tyłek ze skórzanego fotela.
– Dzień dobry, kochanie – mówi.
– No hej – odpowiadam i zatapiam swój języczek w jego ustach.
Do gabinetu wchodzi Stephanie.
– Panie Alexandrze, mam te papiery, które… – Orientuje się w sytuacji. – Przepraszam…
– Stephanie, jak to tak bez pukania? – dogryzam jej.
– Pukałam przez minutę.
Całkiem możliwe. W objęciach Alexandra czas płynie inaczej.
– Myślałam, że… – kontynuuje Stephanie.
– Co myślałaś? – pytam.
– Nic, nieważne – ucina dyskusję. – Tutaj położę. – Rzuca papiery na stół.
– Tutaj połóż – mówię i z powrotem przyklejam się do krwistoczerwonych warg mojego mężczyzny.
Stephanie kieruje się do wyjścia i delikatnie zamyka za sobą drzwi.
– Chyba nie powinniśmy… – Alexander odzywa się nieproszony.
Ściskam dłonią jego kutasa.
– Czego nie powinniśmy? – szepczę mu do ucha.
– W pracy się tak…
Poruszam nim w górę i w dół.
– Się jak? – Droczę się.
– To nieprofesjonalne!
Robię to coraz szybciej.
– Bardzo nieprofesjonalne?
– Bardzo – mówi przez zaciśnięte zęby.
Masuję go mocno i intensywnie, sprawiając, że w mgnieniu oka uzyskuje swój docelowy rozmiar.
– A chuj z tym! – warczy.
Jego żylaste ręce lądują na moim tyłku, a chwilę później razem lądujemy na czarnej sofie.
– Chcesz go? – Przystawia penisa do moich ust.
Bez zawahania wkładam go najgłębiej, jak potrafię. Uznaję, że odpowiedź słowna jest tutaj zbędna.
– O kurwa! – Alexander jest podobnego zdania. Chwyta mnie za włosy i dociska rękoma moją głowę, uderzając w nią co jakiś czas, jakby wbijał gwóźdź w ścianę.
W tym przypadku gwoździem jest jego wielki kutas, a ja modlę się, aby nie przebił mnie nim na wylot. Posuwa mnie ostro w narzuconym przez siebie tempie. Robi ze mną to, co chce i tak, jak chce. Do moich obowiązków należy jedynie utrzymywanie szeroko otwartych ust. Jest to zadanie odpowiedzialne, gdyż nie chciałabym uszkodzić jego sprzętu ostrymi zębami. Ta czynność z pozoru może wydawać się prosta, ale gdy mówimy o dwudziestopięciocentymetrowym, grubym penisie, przestaje taka być. Gdy dodamy do tego nadmiarową produkcję śliny i ryzyko zakrztuszenia się, robi się już niebezpiecznie.
Jeśli w dalszym ciągu uważasz, że przesadzam, włóż sobie do buzi cukinię i postaraj się normalnie oddychać. Tak, mówię do ciebie! Wiem, że tam jesteś i to czytasz, choć nie do końca pojmuję, jak to się odbywa.
Cukinię, nie ogórka. Nie oszukuj!
Lubię ryzyko oraz pałę Alexandra w moich ustach. Wiele kobiet nie czerpie satysfakcji z seksu oralnego, ale ja – na szczęście! – do nich nie należę. Czasem mam wrażenie, że cierpię na osobliwą przypadłość niczym bohaterka grana przez Lindę Lovelace w kultowym filmie Deep Throat.
Alexander wyjmuje kutasa z moich ust. Zawsze gdy to robi, odczuwam skrajne emocje. Z jednej strony nie chcę, aby go zabierał, pragnę czuć go w ustach do samego końca. Z drugiej strony wiem, że zaraz włoży mi go w cipkę, a to uwielbiam nie mniej, a może jeszcze bardziej niż obciąganie.
Palcami lewej dłoni obejmuje moją szyję, a prawą ręką sprawnie rozsuwa zamek czarnej mini, którą mam na sobie. To znaczy, już nie mam.
Wchodzi we mnie w pozycji misjonarskiej. Czuję się wypełniona po same brzegi. Obejmuję go nogami, a on zrywa ze mnie białą koszulę, którą do tej pory nieopatrznie cały czas miałam na sobie. Lubi mnie w wysokich obcasach, więc noszę je dumnie każdego dnia. Ja lubię jego kutasa i właściwie jest mi obojętne, czy rżnie mnie w garniturze czy w stroju Adama. Jego umięśnione ciało podnieca mnie bez względu na to, czy odziane jest w drogie markowe ciuchy, tanie szmaty, czy sauté.
– Wypnij się! – warczy.
Myślałam, że już nigdy o to nie poprosi. Zapieram się kolanami o sofę i wyginam ciało w taki sposób, że mój tyłek przyjmuje kształt serca. Gdybym była mężczyzną, nie zastanawiałabym się ani sekundy przed wejściem w tak soczystą i kształtną szparkę jak moja.
Alexander zdaje się tylko potwierdzać moją tezę, gdyż momentalnie czuję jego twardą pałę w środku. Jestem maksymalnie rozgrzana, więc nie bawi się w konwenanse, tylko rżnie mnie tak mocno, jak to tylko możliwe. A to, co dla niego możliwe, dla innych jest nieosiągalne. Wiem, o czym mówię. Nie miałam zbyt wielu partnerów seksualnych, ale z przeżytych doświadczeń jestem w stanie wyciągnąć pewną prawidłowość. Seks z Alexandrem, w porównaniu do zbliżenia z jakimkolwiek innym mężczyzną, jest jak przejażdżka bolidem Formuły 1, a fiatem cinquecento. Czuję się najlepiej wyruchaną dziewczyną na świecie.
Dostaję mocnego klapsa w prawy pośladek.
– Ała! – krzyczę z bólu.
Alexander wkłada swój ogromny sprzęt w całości do mojej wąskiej dziurki i przytrzymuje go w tej pozycji przez kilka sekund. Porusza biodrami na boki, jednocześnie cały czas dbając o to, aby z mojej cipki nie wystawał ani jeden centymetr penisa.
Jest mi tak dobrze i błogo, że bezwładnie osuwam się na sofę, a przed oczami pojawiają mi się mroczki. Pojękuję z rozkoszy, wiedząc, że zbliża się to, co nieuniknione – orgazm.
Mam świadomość własnego ciała. Moje nogi wyglądają obłędnie na wysokich obcasach, a mój wypięty tyłek idealnie komponuje się z potężnym, penetrującym kutasem. Nie muszę sobie nawet wyobrażać, bo widzę ten akt w szerokim lustrze zawieszonym naprzeciwko. Lubię nie tylko go czuć, ale i patrzeć na to, jak mnie rżnie – szczególnie od tyłu. Wiem, że jestem seksowna i każdy facet chciałby mnie posiąść. Czujępodniecenie na samą myśl, że dosiada mnie – dosłownie i w przenośni – ktoś taki jak Alexander. Wiem, że nigdy nie pozwoli, aby stała mi się krzywda. Należę tylko do niego.
Gdy jestem bliska spełnienia, Alexander wysuwa kutasa prawie w całości, po czym wkłada go z powrotem do samego końca. Wie, co lubię. Powtarza tę czynność kilkukrotnie, za każdym razem zwiększając tempo penetracji. Czuję, jak cipka zaczyna mi pulsować, a ciało drży. Nie jestem w stanie opanować jęków, które samoistnie wydobywają się z ust.
On również jest bliski orgazmu. Dyszy coraz intensywniej, robiąc to, co do niego należy. Nasze ciała gotowe są na rozkosz, która nadchodzi wielkimi krokami.
Wtem do gabinetu wchodzi Stephanie, trzymając w dłoniach sałatkę z łososiem, którą zjada codziennie na śniadanie. Pewnie dlatego nie była w stanie zapukać.
– Panie Alexandrze, umówiłam to spotkanie… Spogląda na biurko, przy którym nie ma nikogo, a następnie na sofę. Jest w szoku. Wygląda, jakby chciała coś powiedzieć, ale nie była w stanie, gdyż zakrztusiła się kawałkiem ryby.
– Stephanie! – krzyczę.
Jestem rozżalona, zmarnowała mi orgazm. Szybko jednak o tym zapominam, gdyż łosoś stanął jej w gardle tak niefortunnie, że cała posiniała.
– Zrób coś, bo zaraz się udusi!
Ponaglany przeze mnie Alexander zrywa się na równe nogi i z twardym jak skała kutasem podbiega do Stephanie. Spodnie ma opuszczone do kostek, bo jeszcze chwilę temu miało to logiczne uzasadnienie. Aktualnie wolałabym, aby je podciągnął, jednak zdaję sobie sprawę, że nie ma na to czasu. W takich sytuacjach liczy się każda sekunda. Staje tuż za nią, obejmuje kobietę rękoma i przyciągając ją do siebie, energicznie uciska jej brzuch. Jego penis wbija się w tyłek Stephanie, a ja biję się z myślami. Z jednej strony ratuje jej życie, ale z drugiej – nie oszukujmy się – wygląda to tak, jakby ją ruchał.
Jakby tego było mało, po kilku mocnych pchnięciach spódniczka podwija się jej do góry, a kutas mojego faceta ląduje w szparze między jej udami.
– Co do chuja! – Wyrażam niezadowolenie.
Nie wierzę w to, co widzę. Owszem, od pasa w górę Alexander ratuje życie swojej asystentki, ale od pasa w dół uprawiają stosunek udowy. Nie sądzę, aby którekolwiek z nich odczuwało z tego powodu przyjemność, co nie zmienia faktu, że czuję się nieswojo. Chciałabym, aby Stephanie wypluła już ten pieprzony kawałek łososia, a na przyszłość pukała przed wejściem do gabinetu szefa, żeby później on nie musiał jej pukać, co ma miejsce w tej chwili.
Powieść Mściwy kupicie w popularnych księgarniach internetowych: