Siostry Raj na tropie mordercy z krzyżackiego zamku. Zapraszamy do Gniewu!
Siostry Raj, Tycjana – konserwatorka zabytków, i Angelina – charakteryzatorka, znowu wplątują się w kryminalną intrygę. Tym razem pojawiają się w Gniewie i trafiają w sam środek planu zdjęciowego. Historyczna sceneria krzyżackiego zamku i niezwykła opowieść o wielkiej miłości Sobieskiego do Marysieńki stają się tłem wyrafinowanej zbrodni.
Film miał opowiadać o miłości jak z bajki – choć ta wydarzyła się naprawdę, jednak trup w sali tortur gniewskiego zamku, choć wygląda jak część scenografii, jest prawdziwy. Podejrzani są wszyscy: wojujące z sobą aktorki, ambitny reżyser, wszechmocny producent, a nawet garderobiana i konsultant historyczny. Siostry Raj muszą działać, bo kręci się tam zupełnie inny, morderczy scenariusz.
Do lektury powieści Żony Gniewu – trzeciego tomu cyklu Siostry Raj, którego autorką jest Joanna Jodełka – zaprasza Dom Wydawniczy Rebis.
„Żony Gniewu" Joanny Jodełki to wciągająca powieść, w której intryga kryminalna zrównoważona zostaje poczuciem humoru.
- recenzja książki „Żony Gniewu"
– Byłam kilka razy w Gniewie, zaprzyjaźniłam się z mieszkańcami i postanowiłam, że napiszę coś dla nich, bo to wspaniałe miasteczko, powinno być odpowiednikiem Kazimierza nad Wisłą w tej części Polski. Nie bez powodu Leon Wyczółkowski wybrał to miejsce na swe plenery malarskie. A jednak, mimo całego uroku i piękna, Gniew pozostaje nieodkryty – mówiła w naszym wywiadzie Joanna Jodełka, autorka książki.
W ubiegłym tygodniu na naszych łamach mogliście przeczytać premierowy fragment książki Żony Gniewu. Dziś czas na kolejną odsłonę tej historii:
Rozdział 2
Niespodzianek ciąg dalszy
Tamtego wieczoru Renata Świerszcz została na noc. Tycjana zderzyła się z nią w kuchni, niestety niczego już się od niej nie dowiedziała. Angelina najprawdopodobniej zmusiła ją jakoś do milczenia, bo gdy Tycjana próbowała o coś zapytać, aktorka ostentacyjnie kręciła niewidzialnym kluczykiem wokół naburmuszonych ust i dla urozmaicenia udawała, że rzuca nim za plecy, po czym bezradnie rozkładała ręce, pokazując na pokój Angeliny. Tycjanie nie pozostało nic innego, jak poszperać w internecie. Bez trudu odnalazła Renatę Świerszcz na licznych zdjęciach ze ścianek. Na żadnym nie przypominała kobiety, która przed chwilą szarpała się z Liną, ale czasami przypominała tę, którą zobaczyła w drzwiach. Potrafiła wyglądać niezwykle elegancko i dostojnie, pozując na czerwonym dywanie w towarzystwie jakiegoś nowego, z reguły młodszego od siebie „gorącego romansu”, albo znacznie gorzej, idąc samotnie z siatką zakupów z Biedronki, już jako ta „porzucona”. W tym czasie ozdobiła swoją twarzą kilka okładek w roli singielki, która właśnie odkryła wartość samej siebie. Historie zataczały koło. Nazwisko jej pierwszego męża, reżysera, też niewiele Tycjanie mówiło – Gerard Leja. Znalazła go również bez trudu, ale pojawiał się znacznie rzadziej. Niski mężczyzna na każdym zdjęciu miał czapeczkę z daszkiem. Reprezentowały go jakieś tasiemcowe seriale i kilka romansów. Ostatnio z dwudziestoletnią gwiazdką, której sięgał do ramienia. Co prawda dziewczyna bez krzty litości stała na niebotycznie wysokich szpilkach, ale i tak był niski. O drugiej żonie, czyli Angelinie, nie było nic.
Zastanawiając się, czy Angelina włożyła do ślubu czółenka, skierowała się do łazienki. Odruchowo spojrzała na drzwi do pokoju siostry. Były niedomknięte. Zwolniła kroku i szła na palcach. Usłyszała głos Angeliny.
– …jeżeli się zgodzę! Powtarzam, jeżeli! Inaczej będę wyrywać ci rzęsy. Jedną po drugiej.
– Nie masz pojęcia, ile one mnie…
– Nieważne, ile kosztowały. Jedną po drugiej – powtórzyła Angelina.
Tycjana aż przystanęła z wrażenia, zapominając, że nie zwykła podsłuchiwać.
– Zniosę ten ból. Ile razy mam ci mówić, że wystraszyłam się nie na żarty. Ktoś przecież chciał mnie zabić.
– Partacz – prychnęła Angelina.
– Nie taki partacz, skoro udało mu się rozpuścić tyle pigułek nasennych w małej butelce wody.
– Co ty nie powiesz! Doskonale wiem i pamiętam, kto podał tej młodziutkiej aktorce tabletki na rozwolnienie! Nikt cię nie chwycił za rękę, ale ja wiem, że to ty – syknęła Angelina.
– To nie ja! – głośno zaprotestowała Renata. – Poza tym nic się nie stało, tylko…
– Tylko ta dziewczyna spędziła pięć godzin w toi toiu z koszmarną biegunką. Toi toiu, który stał od kilku dni na planie! Cała ekipa z niego korzystała.
– Stare dzieje – żachnęła się Renata. – Poza tym powtarzam, nic się nie stało. To tylko tabletki na rozwolnienie.
– Czysta przyjemność! Ominęło ją kilka scen, które miała zagrać. Przypomnij mi, kto ją zastąpił. No, przypomnij? Kto?!
– Nawet gdyby… to nie czujesz różnicy?! Pięć godzin w toalecie to nie płukanie żołądka i kroplówka całą noc. Nie masz pojęcia, co ja przeżyłam. – Renata zaczęła chlipać. – Jakie to były nerwy. Jak nie wiesz, obudzi się czy nie. Całą noc patrzyłam na tę rurkę…
– A jak to nie chodziło o ciebie? Pomyślałaś o tym?
– Wybacz. Wolę myśleć, że chodziło o mnie – usłyszała Tycjana, po czym nastąpiła chwila ciszy.
– I tu się z tobą zgadzam. – Głos Angeliny. – Rano wyjeżdżamy. Idę do łazienki.
Tycjana ruszyła szybko, sunąc na palcach. Dotarła do łazienki, ale nie zdążyła już zamknąć drzwi. Angelina szarpnęła za klamkę.
– Podsłuchiwałaś? – zapytała.
Tycjana zrobiła się czerwona jak burak. Widziała to dokładnie w lustrze. Udawała, że bierze pastę i szczoteczkę do ręki, ale jedno i drugie wypadło jej na podłogę.
– Tylko nie kłam, bo nie umiesz – prychnęła Angelina.
– Lina, powiedz mi, co się dzieje. Może mi jednak coś wyjaśnisz? Miałaś męża? Ktoś chciał kogoś otruć? Jakoś ci pomóc?
– Wszystko w swoim czasie – odparła przyrodnia siostra i zaczęła pakować wielką torbę.
– Czyli kiedy?
– Jak przyjdzie czas – stwierdziła Angelina, przepychając się od szafki do szafki.
– To dziecinada. Nie odpowiadaj mi tak – poprosiła, patrząc, jak siostra wrzuca do torby prostownicę, lokówkę, wałki, szczotki.
– Nie przesadzaj – odparowała Angelina, zgarniając jednym ruchem stojące na szafce spreje. Niektóre trafiły wprost do torby, inne poturlały się po ziemi.
– Nie przesadzam! – zirytowała się Tycjana. – Po prostu pytam.
– Nie pytasz, tylko podsłuchujesz – zareplikowała Angelina, zbierając z podłogi lakiery. – Poza tym nie musimy wszystkiego o sobie wiedzieć.
– Masz rację! Nie musimy! – Tycjana coraz bardziej podenerwowana patrzyła na wrzucane do torby rzeczy. Między innymi pas na biodra, za który wtykała pędzle, pracując gdzieś w terenie. Do teatru, w którym była charakteryzatorką, Angelina tak się nie pakowała.
– Obywałaś się beze mnie tyle lat, jakoś dasz radę.
– To ty tu przyjechałaś!
– Bo miałam sprawę do załatwienia.
– Jaką sprawę?
– Nie pamiętasz?
– Nie pamiętam! Przypomnij mi.
Syczały jak dwa węże, odginając ciała na przemian, bo nie mogły się przesunąć, tkwiąc między umywalką a wanną. Raz napierała jedna, raz druga.
– Jeszcze się nie znalazła połowa mojego spadku!
– Teraz to naprawdę przesadziłaś! – oświadczyła Tycjana. Chcąc przejść do wyjścia, potrąciła stojącą na podłodze torbę. Połowa upchniętych tam rzeczy się rozsypała. Odruchowo nachyliła się, próbując zgarnąć turlające się wałki, ale Angelina była szybsza.
– Obędzie się! – świsnęło w powietrzu.
Tycjana wyszła, trzaskając drzwiami. Tego też nie zwykła robić.
Książkę Żony Gniewu kupicie w popularnych księgarniach internetowych: