Edycie i Jędrkowi nareszcie wszystko się układa. Pochłonięci miłością, opieką nad dziewięcioletnim Grzesiem oraz psem Kufą nie dostrzegają, że rodzinne szczęście wisi na włosku.
Edyta niepokoi się o swoje zdrowie oraz odkrywa, że mąż ją okłamuje. Nieoczekiwanie pod ich domem pojawia się była żona Jędrka. Ponadto dwaj podejrzani mężczyźni obserwują każdy krok Blińskich. Kiedy podczas spaceru znika Kufa, a po niej Grześ, wydarzenia nabierają tempa.
Czy powróciły demony przeszłości?
Dwutomowa powieść - Ślady. Psim tropem i Ślady. Rudy warkocz - to połączenie powieści obyczajowej i trzymającego w napięciu thrillera. Do lektury nowych książek cenionej autorki zaprasza Wydawnictwo Szara Godzina. Niedawno mogliście przeczytać pierwszy fragment książki pochodzącej z cyklu Ślady, tymczasem już teraz zachęcamy Was do przeczytania kolejnego fragmentu:
Dzwonek zaterkotał bladym świtem, wyrywając Wojtka ze snu. Rawicki poderwał się nieprzytomnie i nerwowo omiótł wzrokiem pokój.
Przez chwilę siedział z głupią miną i zastanawiał się, co oznacza ten dźwięk. Jakoś nie przypominał sielskiej, łagodnej melodyjki na bazie nut Beethovena, którą jakiś czas temu ustawił sobie jako budzik. Ospały mózg leniwie szukał właściwych skojarzeń. Kiedy wreszcie z nagłym błyskiem zrozumienia załapał, że to sygnał rozmowy przychodzącej, w pokoju zapadła cisza. Zerknął na puste miejsce obok siebie i momentalnie oprzytomniał. To na pewno Ania dzwoniła ze szpitala. Może znowu coś się dzieje. Niecierpliwie sięgnął po komórkę, sprawdził historię połączeń i pokiwał głową. Z cichym westchnieniem wyślizgnął się z łóżka.
Odbębnił wizytę w toalecie i po nieznacznym wahaniu machnął ręką na poranną gimnastykę. Wyszedł z pustej sypialni i zajrzał przelotnie do Zuzi, konstatując z zadowoleniem, że jeszcze śpi. Zbiegł dziarsko po schodach, zaparzył kawę i z pełnym kubkiem wybrał numer szwagra. Bliński odebrał niemal natychmiast; pewnie czekał z komórką w ręce. Nie wróżyło to dobrze.
– Są? – spytał Rawicki ze ściśniętym gardłem.
– Nie. Niech to diabli, nigdzie ich nie ma. Ani śladu. – Z głosu Jędrka dało się wyczytać, że resztka jego spokoju rozwiała się gdzieś hen, po karsiborskich mokradłach.
Wojtek miał poważne wątpliwości, czy szwagier w ogóle tej nocy zasnął.
– Dzwoniłeś do Bańcoków?
– Gdzie?
– Do Bańcoków z Kościeliska. Do jej ulubionej tatrzańskiej mety. Masz ich numer? Mówię ci, chłopie, zaszyła się gdzieś. Jeśli nie w Wiartlu, to tam albo w Pieninach u tego flisaka co zawsze, Huberta czy Henryka. Jakoś tak. Huberta chyba. Więcej miejsc jej spektakularnych exodusów nie kojarzę.
– Nie wiem, czy mam numer… Raczej nie. Jeszcze tam z nią niebyłem. Słuchaj, co ja mam robić? Ich telefony są cały czas wyłączone.
Rawicki uznał, że musi wziąć sprawy w swoje ręce, zanim szwagier całkiem się rozsypie. Ciężko będzie uspokoić go zdalnie.
– Przede wszystkim nie panikuj. Jesteś w domu?
– Nie.
– Daleko masz?
– Z pięć kilometrów. Co za różnica?
– To wracaj. Jedź na chatę i powęsz w szafach. Sprawdź, czy zabrali jakieś torby albo walizki. Może brakuje ciuchów i innych podstawowych rzeczy. Wiesz, szczoteczka do zębów, szampon czy co tam jeszcze – tłumaczył Wojtek, podgrzewając mleko w garnuszku.
– Przecież każdy ma coś, bez czego się nie rusza z domu.
Ja w tym czasie obdzwonię wakacyjne azyle Edyty. Znajomego z Wiartla poproszę, żeby zajrzał do nas na działkę i sprawdził, czy tam nie balują. Dam ci znać od razu, gdy posprawdzam. Do Łodzi na pewno nie przyjechała. Przecież poza nami nie miałaby się gdzie zamelinować.
– Żadnych koleżanek? Nic?
Rawicki wyciągnął z szafki dwie kwieciste miseczki, wkroił do każdej po bananie i odpowiedział z pełnym przekonaniem:
– Głupio się pytasz. Znasz ją, wiesz, jak tu żyła. Na wszelki wypadek podjadę na cmentarz. Jeśli pojawiła się chociaż na chwilę, nawet przejazdem, w mieście, na pewno zajrzała do Agaty. Tam nikt poza nami nie chodzi, więc sprawa będzie jasna. A ty sprawdzaj szafy i czekaj na mój telefon.
Książkę Ślady. Psim tropem kupicie w popularnych księgarniach internetowych: