Nie chcę, by znowu cierpiał. „Poza czasem" Agnieszki Rusin

Data: 2022-08-09 10:21:16 | Ten artykuł przeczytasz w 16 min. Autor: Piotr Piekarski
udostępnij Tweet

Podobno prawdziwa miłość pokona każdą przeszkodę... Nawet różnicę wieku. Całego wieku.

Osiemnastoletnia Amanda przeprowadza się z Polski do Irlandii Północnej. Tam poznaje Henry'ego, który od razu zwraca jej uwagę. Jego wyszukane maniery, nienaganny strój, elegancja w wyglądzie, gestach i zachowaniu - wszystko to jest fascynujące, choć może nieco... niedzisiejsze? Amanda mimo to nie przypuszczałaby, że Henry przybył z Londynu początku XX wieku. Irlandzkie klify i ogromne przestrzenie będą scenerią, wśród której rozegra się niezwykły dramat dwojga zakochanych ludzi rozdzielonych przez czas. Czy ich miłość rzeczywiście jest w stanie wszystko przetrzymać?

Obrazek w treści Nie chcę, by znowu cierpiał. „Poza czasem" Agnieszki Rusin [jpg]

„Poza czasem" to kierowana do nastoletnich odbiorców opowieść o tym, że miłość może przetrwać wszystko.

- recenzja powieści „Poza czasem"

Do lektury powieści Agnieszki Rusin Poza czasem zaprasza Wydawnictwo Books4YA. W ubiegłym tygodniu na naszych łamach mogliście przeczytać premierowy fragment książki Poza czasem. Dziś czas na kolejną odsłonę tej historii:

Kiedy Amanda leżała wieczorem w łóżku, zastanawiała się, co tu właściwie robi. Co robi w miejscu, w którym ciągle pada albo się chmurzy? Tęskniła za słońcem i ciepłym, choć kapryśnym polskim latem. W dodatku koleżanka przesłała jej zdjęcie byłego chłopaka z dziewczyną, dla której ją zostawił.

– Co za dupek – wyszeptała. Przecież to była miłość chwilowa, może tylko zauroczenie, jednak i tak ją to zabolało. Poczuła się jeszcze bardziej samotna, zapomniana, nieszczęśliwa. Czy to kiedyś minie? To straszne, przepełniające ją uczucie? Niespokojne myśli nie pozwalały jej zasnąć. A kiedy w końcu umęczona własnymi lękami przysnęła, śnił jej się tamten chłopak z klifu. Obserwowała go. Nagle noga ześlizgnęła mu się ze skały i zaczął spadać. A ona nie mogła nic zrobić. Obudziła się przerażona. I rozmyślała o nim do rana.

Kolejne dni upływały Amandzie na urządzaniu pokoju i robieniu szkiców. Wreszcie dotarły zamówione farby i sztaluga – i to sprawiło jej naprawdę wiele radości. Amanda od września miała zacząć wieczorowe studia licencjackie z języka angielskiego. Zawsze bardzo dobrze się uczyła i marzyła o kontynuowaniu nauki. Angielski, malowanie… To było to, co wywoływało uśmiech na jej twarzy.

W piątek rano odwiedziła ją Jessica. Radosna i śliczna.

– Czekałam, aż do mnie wpadniesz. Ale to góra musiała przyjść do Mahometa. Co porabiasz? – zapytała.

– Nic takiego, głównie maluję. Jedyną zaletą mojego przyjazdu do Portrush są wspaniałe widoki.

– Słyszałam, że wyprawa na klif się udała. Mój brat był zachwycony.

– Igor jest w porządku. Lubię go.

– On ciebie też, bardzo. Dlatego proszę, jeśli nic do niego nie czujesz, nie dawaj mu nadziei. Nie chcę, by znowu cierpiał.

– Nie daję mu nadziei, wręcz przeciwnie. – Amanda uniosła wysoko głowę. – A co? On też źle ulokował swoje uczucia?

– Jak każdy z nas, kiedyś. Samo życie… Dziś zapowiada się słoneczny dzień, dlatego zabieram cię w pewne ekscytujące miejsce… – Jessica promieniała uśmiechem.

– Sama nie wiem, chciałam pomalować.

– A kto ci broni? Możesz malować sobie do końca życia, ale surfing jest tylko jeden.

– Surfing? Ja nigdy nie…

– Domyśliłam się. Dlatego porywam cię nad ocean. Szykuj się, dziś są cudownie wysokie fale i silny wiatr. No co tak patrzysz, ubieraj się!

– Ale w co mam się ubrać? – Amanda wyglądała na zagubioną. Jej życie toczyło się w znacznie wolniejszym tempie.

– Najlepiej w wygodny dres. I zabierz ze sobą strój kąpielowy.

– A po co?

– Po co?! Teraz mieszkasz nad oceanem, dziewczyno!

– No już dobrze, zaraz go poszukam.

W czasie drogi Jessica opowiadała Amandzie o tym, jak cudowną przygodą jest surfing.

– To stąd twój tatuaż? Kochasz surfowanie.

– Od kiedy tu mieszkam, co dnia przychodziłam nad ocean. Urzekał mnie. Aż w końcu któregoś dnia spotkałam grupkę młodych ludzi. Mieli wielkie, kolorowe deski i pasję w oczach. Ja, dziewczyna z Polski, gdzie morze serwuje wysokie fale tylko podczas sztormu, zapragnęłam też tego spróbować. No i dołączyłam do nich. Nauczyłam się surfować, zrobiłam sobie tatuaż, a potem…

– Co?

– Zakochałam się w tym już na całe życie… Nie zrozumiesz mnie, dopóki sama nie spróbujesz.

– Boskie masz te tatuaże, bolało?

– Trochę… Ale bardzo chciałam je mieć. Dzięki nim czuję, że przynależę do czegoś. One dają mi siłę.

– Rozumiem.

– Naprawdę? Igor mnie zbeształ za to, że je sobie zrobiłam. Ale to moje ciało. I nikomu nic do tego.

– Chciałabym mieć w sobie taką siłę i odwagę.

– Masz je. Ale jeszcze się nie ujawniły. Zaufaj mi. Ze mną było podobnie. Byłam niepewna siebie, zalękniona. Bałam się zagadać do ludzi. Ale ocean mnie zmienił.

Dojechały na plażę starym jeepem Domańskich, z deską do surfowania rzuconą na tył, długą na dwa metry. Powietrze przesycone było morską bryzą, a siła uderzeń fal przybierała na mocy. Amanda stała na plaży i chłonęła te niesamowite widoki. Pierwsi chętni wpadali do oceanu na deskach, szukając szczęścia i pomyślnej fali. Jessica pobiegła do przebieralni. Zrzuciła z siebie koszulkę i krótkie spodenki. Miała wysportowaną sylwetkę, a Amanda odniosła wrażenie, że musi być zahartowana, skoro nie jest jej chłodno. Kiedy stanęła przed Amandą, miała na sobie długą piankę surfingową.

– Czy to bardzo trudne? – Amanda poczuła ukłucie zazdrości wywołane beztroską i urodą Jessiki oraz tym, że większość mężczyzn na plaży zerkała właśnie na nią.

– Nie. Sama się przekonasz. Windsurfing też jest boski, ale nie tutaj i nie dziś. Widzisz tego chłopaka? – Jessica nagle oniemiała. Amanda spojrzała na ocean, próbując wyłowić, kogo miała na myśli.

– Mówisz o…?

– Ten na zielonej desce. To Aidan. Jest niesamowity, najlepszy w surfowaniu. Uczy mnie. Rozpływam się, gdy jest blisko. A kiedy na mnie patrzy…

– Widać, że wpadł ci w oko. Faktycznie jest niezły.

– Niezły? Dziewczyno, to pierwsza liga. Niestety nie dla mnie. Ale popatrzeć można, prawda?

– Dlaczego nie dla ciebie?

– Nie zwraca na mnie uwagi.

– Niemożliwe. Wszyscy faceci tutaj się na ciebie gapią. Może to gej?

– Aidan? Nie – zaśmiała się. – Wiesz, Amando, czuję, że się zaprzyjaźnimy – wyznała niespodziewanie.

– Chciałabym tego. I czułam podobnie, gdy cię poznałam. Nigdy nie miałam wielu przyjaciółek. A obecnie ich stan jest na poziomie zero.

– A więc mamy szansę. To jak, przyjaciółki? – Jessica wyciągnęła pięść do przybicia i pakt przyjaźni został zawarty. Jednocześnie cały czas nie odrywała wzroku od właściciela zielonej deski.

Amanda natomiast podziwiała wzburzony ocean. Ogromny huk rozbijających się o taflę oceanu fal wywoływał ciarki na całym ciele. Potęga, majestat i siła. To widziała i to czuła. Piękno, które urzekało i przyciągało swym magnetyzmem. Miała wrażenie, że jego siła za chwilę ją wciągnie, porywając na dobre… I wtedy spojrzała na klif. Rozpryskujące się fale przysłaniały jego ściany, jednak i tak go dojrzała. Znowu tam był. Tajemniczy chłopak wpatrujący się w dal, jakby szukał statku, który miał nadpłynąć z sąsiedniego portu. Amanda obserwowała go z plaży. Nie widział jej. Za to ona uznała, że jest zjawiskowy. Nagle wyciągnął lornetkę. Najwidoczniej czegoś lub kogoś wypatrywał. Ubrany w przedziwny długi płaszcz, wzbudzał w niej narastającą ciekawość. Szybko wyjęła telefon i zrobiła mu zdjęcie. Nie wiedziała dokładnie dlaczego, jednak on intrygował ją bardziej, niżby tego chciała.

– Co robisz? – Jessica szykowała się do biegu w ocean.

– Podziwiam klify… – odparła speszona Amanda.

– Tak, są totalnie niesamowite. Pewnie niedługo je namalujesz. Plaża White Rocks robi niesamowite wrażenie. Piękniejszej nie znam. Jutro pokażę ci jaskinie i groty…

– A kojarzysz tego chłopaka stojącego w płaszczu na klifie?

Jessica wytężyła wzrok.

– A tak. To tutejszy dziwak. Choć przyznaję, bardzo przystojny.

– Dlaczego mówisz, że to dziwak?

– Bo to jest dziwak, uwierz mi. Pojawił się w Portrush jakiś czas temu i wiecznie przychodzi w jedno miejsce. Gapi się na ocean godzinami… Kręci się po okolicy bez celu. Z nikim nie rozmawia. Nie wiadomo, czy jest do końca normalny. – Jessica pokazała gest koło głowy.

– Znasz go?

– Ja? – Parsknęła śmiechem. – Nie i nie chcę go znać. Potrzebuję normalnego chłopaka. Takiego, który mnie pocałuje, weźmie na kolację, popływa ze mną na golasa w oceanie… Ty lepiej też daj sobie z nim spokój.

– Jasne. Tylko pytam z ciekawości, bo już go wcześniej widziałam. Wiesz, gdzie on mieszka?

– Nie wiem, pewnie śpi w trawach na klifie. Odpuść! Lepiej popatrz, jak surfuję!

Jessica chwyciła za deskę i z rozmachem rzuciła się w stronę oceanu. Wbiegła po kolana do wody, a potem położyła się na desce. Płynęła, szukając sprzyjającej fali. Aidan już ją wypatrzył. Krzyczał coś do niej, a ona promieniała. Amanda podziwiała, jak pięknie jej koleżanka wygląda na desce i na wodzie. Właśnie tworzyła się kolejna duża fala. Jessica wykorzystała okazję i szczęśliwie złapała falę. Płynęła niczym wodna bogini, do czasu aż nagle spadła, znikając pod wodą. Amanda krzyknęła z przerażenia. Wprost umierała ze strachu, bo Jessiki długo nie było widać. W końcu Aidan zdecydował się za nią zanurkować. Fale nie ustępowały. Amanda też wbiegła do wody i zaczęła płynąć w ich stronę. Wtedy dostrzegła, że chłopak z klifu obserwuje ją przez lornetkę. Zanurkowała. Nie widziała pod wodą ani Jessiki, ani Aidana. Kiedy wypłynęła, by nabrać powietrza, nakryła ją kolejna fala. Resztkami sił zdołała wypłynąć na brzeg. Po chwili dostrzegła leżącą na plaży Jessicę, ktoś jej robił sztuczne oddychanie. W końcu dziewczyna zaczęła głośno kaszleć. Żyła. Amanda poczuła ulgę.

– Mówiłaś o cudownej przygodzie. A o mało się nie utopiłaś. I to w dniu, kiedy zostałyśmy przyjaciółkami. Tak się nie robi. To zwyczajne świństwo!

– Daj spokój. Wskoczyłaś za mną do wody?

– Oczywiście. Bałam się, że się utopiłaś. Że już po tobie… Tak się bałam.

– Przepraszam. Ja też się bałam. Bardzo. Na szczęście Aidan mnie wyłowił. Tylko błagam, nie mów o niczym Igorowi ani moim rodzicom. Nikomu. Zakażą mi surfować. A ja tak to kocham.

– Ale te fale… Są zbyt duże. Nie możesz sobie znaleźć mniejszych?

– Wariatka z ciebie – dyszała, ale zdołała się uśmiechnąć. – Przecież życie to jedna wielka fala, która nas porywa w nieznane. – Jessica przymknęła oczy. Nie było w niej przerażenia ani rezygnacji. – Czy warto przed nią uciekać tylko po to, by mniej bolało? – wyznała, po czym chwyciła przyjaciółkę za rękę.

Amanda zamilkła. Wiedziała, że się nie da. Że nie da się uciec przed prawdziwym życiem i jego wszystkimi barwami. Spojrzała odruchowo w stronę klifu, ale jego już tam nie było – dziwaka. Ona też czasem się tak czuła. W dodatku miała ochotę uciec przed każdą większą falą w jej życiu.

– Na dziś masz dosyć. Nieźle cię przeciągnęło. Ale musisz jeszcze potrenować. Mogłem ci nie oddawać tej fali. To jeszcze nie twój czas. – Aidan instruował Jessicę, a Amanda dzięki biegłej znajomości angielskiego pojmowała jego słowa w mig.

– Bzdura. Nie zrezygnuję.

– Nie masz rezygnować, ale nabrać pokory.

Jessica straciła nagle dobry humor. Jego uwagi ją zabolały. Aidan był starszy od Jessiki o jakieś sześć lat. I odpowiadał za to, by przekazać jej swoją wiedzę.

– A ty też surfujesz? – zwrócił się nagle do Amandy. Masz dobrą sylwetkę.

– Ja? – wybąkała. – Nie. Ja przyszłam tylko popatrzeć.

– To przyjdź jutro. Nauczę cię.

– Nie, nie. – Amanda machała rękami jak spłoszony ptak. – To nie dla mnie.

– Skąd wiesz, skoro nie próbowałaś? Wystraszyłaś się? Wcale się nie dziwię, ale pamiętaj, że strach ma wielkie oczy, a porażki prowadzą do sukcesu.

– Możliwe, ale po tym, co widziałam…

– I tu popełniasz błąd. Życie trzeba chłonąć, a nie przed nim uciekać. Pomyśl o tym. A teraz, dziewczyny, biegiem pod gorący prysznic. Obie jesteście przewiane i zmarznięte.

Amanda musiała przyznać, że ciepły prysznic był jak boska nagroda. Rozkosz.

Kiedy wracały do domu, Jessica milczała.

– Naprawdę się o ciebie bałam.

– Ja też się bałam. Już myślałam, że się nie wydostanę z tego kotła prądów. Ojciec zakazał mi surfować. Boi się o mnie. Mówi, że to dla szaleńców. Ale ja tylko wtedy czuję, że żyję. I jestem naprawdę wolna…

– A jeśli on ma rację? Jeśli coś złego się stanie?

– Nie myślę w ten sposób. Chcę robić to, co kocham.

Czyż nie to w życiu ma naprawdę sens? Wysokie fale i upadki, po których wstajemy i idziemy dalej? Nie martw się o mnie. Jessica Domańska zawsze spada na cztery łapy.

– Jesteś odważna. Ja się boję tych fal… Są nieprzewidywalne.

– Niepotrzebnie. Wtedy tracisz najwięcej, bo strach nie pozwala ci się odważyć na to, co może dać ci szczęście. To co, nie zdradzisz mnie? – Jessica patrzyła na przyjaciółkę błagalnym wzrokiem.

– Spokojnie. Ale błagam, uważaj na siebie. Jesteś moją przyjaciółką, prawda?

– Prawda. A teraz dość narzekań, idziemy na chowder.

– A co to za cudo?

– Pyszna zupa rybna z owocami morza. Po drodze wejdziemy do restauracji. Mam pieniądze.

– W restauracjach jest drogo. Może same coś ugotujemy?

– A co proponujesz?

– Jestem dobra w przyrządzaniu makaronów.

– W takim razie teraz idziemy na chowder i nie możesz mi odmówić. A potem przygotujesz pyszny makaron. Mama się ucieszy.

– Ale pod warunkiem, że gotuję u was, bo nie będę woziła ze sobą garnka.

– Zabawna jesteś. Jasne, że u nas. Już się nie mogę doczekać. – Jessice wrócił dobry humor. Zdawała się zapomnieć o porwaniu przez falę. Może to i dobrze. Amanda już wiedziała, czego z pewnością się od niej nauczy. Miłości do życia.

Popołudnie zapowiadało się obiecująco. Silny północny wiatr złagodniał, niebo przybrało błękitny kolor i pojawiło się słońce. Amanda chciała dobrze wypaść. Spaghetti byłoby zbyt oczywiste. Wybrała tagliatelle z suszonymi pomidorami, liśćmi szpinaku i oliwkami. Co prawda istniało ryzyko, że oliwki nie u każdego spotkają się z entuzjazmem, ale i tak zaryzykowała. Spakowała produkty do torby. Igor przyjechał po nią o szesnastej.

– Nie mogłem pozwolić, byś jechała busem. Ponoć robisz pyszny makaron.

– Ponoć… – zaśmiała się. – Oby wam zasmakował.

– Jeśli ty go przygotujesz, to na pewno.

– To miło, że po mnie przyjechałeś – dodała, zerkając na piękny horyzont, ciągający się wzdłuż drogi. – Muszę sobie znaleźć jakieś zajęcie. Nie mogę całymi dniami tylko się włóczyć po klifach albo po plażach.

– A co w tym złego?

– Niby nic, ale jak mam konkretne zajęcie, to moje myśli są bardziej poukładane. Rozumiesz? Nie korci mnie, by iść tam, gdzie nie powinnam.

– Tutaj jest mnóstwo cudownych miejsc. I warto dla nich zmienić przyzwyczajenia. Mam dla ciebie niespodziankę. Ale następnym razem. Tylko pytanie: czy masz lęk wysokości?

– Z tego, co wiem, to nie.

– Super. To jesteśmy umówieni.

– Umówieni? – Zmarszczyła czoło.

– Porwę cię w pewne tajemnicze miejsce.

– Nie wiem, czy mam ochotę na porwanie. Nie przepadam za takimi niespodziankami.

– Jeśli ci się nie spodoba, to się poddam.

Amanda spojrzała na niego z niedowierzaniem. Potem ironicznie odpowiedziała:

– Niemożliwe, ty?

– Żartowałem. – Wybuchnął śmiechem.

– No tak, zapomniałam, że u was to chyba rodzinne – stwierdziła, uśmiechając się pod nosem.

Książkę Poza czasem kupicie w popularnych księgarniach internetowych:

Zobacz także

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Książka
Poza czasem
Agnieszka Rusin1
Okładka książki - Poza czasem

Podobno prawdziwa miłość pokona każdą przeszkodę... Nawet różnicę wieku. Całego wieku. Osiemnastoletnia Amanda przeprowadza się z Polski do Irlandii Północnej...

dodaj do biblioteczki
Wydawnictwo
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Aldona z Podlasia
Aldona Anna Skirgiełło
Aldona z Podlasia
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Rozbłyski ciemności
Andrzej Pupin ;
Rozbłyski ciemności
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Zły Samarytanin
Jarosław Dobrowolski ;
Zły Samarytanin
Pokaż wszystkie recenzje